W ramach przedostatniego meczu 27. kolejki angielskiej Premier League Arsenal, po pełnym goli i emocji konfrontacji, pokonał Everton 3:2. Dla „The Toffies” była to dwudziesta szósta porażka na wyjeździe w starciu z „The Gunners”.
Dubletem popisał się Pierre-Emerick Aubameyang, walnie przyczyniając się do końcowego zwycięstwa Arsenalu. (fot. Reuters)
Nie będzie cienia przesady w stwierdzeniu, że dwiema najlepszymi decyzjami włodarzy Evertonu w bieżących rozgrywkach było najpierw zwolnienie Marco Silvy, a następnie zakontraktowanie Carlo Ancelottiego. Pod wodzą portugalskiego szkoleniowca ekipa z Goodison Park skompletowała mniej punktów, niż rozegrała meczów. W piętnastu kolejkach angielskiej Premier League „The Toffies” uzbierali raptem czternaście oczek i wylądowali w strefie spadkowej.
Nie może zatem dziwić fakt, że decydenci klubu z niebieskiej części Liverpoolu postanowili zrezygnować z usług toksycznego Silvy. Po nim na ławce trenerskiej tymczasowo pojawił się Duncan Ferguson. Pod jego krótkotrwałymi rządami Everton pokonał Chelsea (3:1), a także dwukrotnie zremisował z Manchester United (1:1) i Arsenalem (0:0). Po trzech, co tu dużo mówić, bardzo dobrych meczach, Ferguson musiał ustąpić miejsca Carlo Ancelottiemu, który zaledwie dwa tygodnie wcześniej został zwolniony z SSC Napoli.
Kolejna roszada na trenerskim stołku bynajmniej nie wpłynęła w negatywny sposób na dyspozycję piłkarzy. Wprost przeciwnie. „The Toffies” dyrygowani przez włoskiego szkoleniowca konsekwentnie powiększają swój punktowy dorobek. Pięć zwycięstw, dwa remisy i minimalna porażka w stosunku 1:2 w konfrontacji z Manchesterem City – oto bilans Ancelottiego na Goodison Park w lidze. Co więcej – w angielskiej ekstraklasie Everton był niepokonany od 11 stycznia. Był, ponieważ w dzisiejszym starciu na The Emirates musiał uznać wyższość Arsenalu.
Już po upływie zaledwie sześćdziesięciu sekund David Calvert-Lewin efektownym strzałem wyprowadził gości na prowadzenie. „Kanonierzy’ najwyraźniej rozzłościli się szybką utratą bramki, ponieważ nie dość, że zaczęli dyktować przeciwnikom trudne warunki do gry, to na dodatek odrobili starty z nawiązką. W 27. minucie Edward Nketiah skutecznie sfinalizował szybko przeprowadzoną akcję ofensywną, a pięć minut później Pierre-Emerick Aubameyang, po świetnym podaniu prostopadłym w wykonaniu Davida Luisa, w sytuacji sam na sam pokonał bezradnie interweniującego Jordana Pickforda.
Tuż przed przerwą podopieczni Ancelottiego doprowadzili do wyrównania. W czwartej minucie doliczonego czasu gry Richarlison najlepiej odnalazł się w zamieszaniu w polu karnym i z bliskiej odległości umieścił futbolówkę w siatce. Radość przyjezdnych długo jednak nie trwała, bowiem kilkadziesiąt sekund po rozpoczęciu drugiej odsłony meczu, Aubameyang za sprawą precyzyjnego uderzenia głową po raz drugi na listę strzelców.
Im bliżej końcowego gwizdka arbitra, tym bardziej goście z Goodison Park spychali gospodarzy do defensywny. Owocem tych starań były dwa uderzenia Calverta-Lewina i jedno Richarlison, jednak żaden z nich ostatecznie nie wykorzystał swoich dogodnych szans. Okazję na podwyższenie rezultatu meczu miał Nkethiah, ale młody Anglik trafił w poprzeczkę.
Tym samym Everton przerwał passę pięciu meczów bez jakiejkolwiek straty punktów. „The Toffies” zarazem podtrzymali inną, choć zdecydowanie mniej chlubną serię. Piłkarze Evertonu nieprzerwanie od dwudziestu czterech lat nie są w stanie pokonać „The Gunners” w delegacji. Po raz ostatni ta sztuka powiodła im się 26 stycznia 1996 roku. Od tamtej pory obie drużyny zmierzyły się ze sobą, włącznie z dzisiejszą konfrontacją, dwadzieścia sześć razy. W tym czasie liverpoolczycy za każdym razem po ostatnim gwizdku sędziego nie mogli cieszyć się ze zwycięstwa na wyjeździe nad ekipą z północnego Londynu.