MACEDONIA: Debiutanci

Jeden z najbardziej lekceważonych zespołów na młodzieżowych mistrzostwach Europy 2017. Tyle że taki status Macedończykom wcale nie przeszkadza. Bo w eliminacjach też mieli schodzić z bagażem goli od Francuzów czy Ukraińców, a wygrali grupę numer trzy.

W wieku 11 lat trafił do słynnej szkółki La Masii, w której przeszedł wszystkie szczeble szkolenia, ale doszedł tylko do rezerw Barcelony. Zimą postanowił zmienić otoczenie i przeniósł się do Serbii, a konkretnie do Crveny Zvezdy Belgrad. Prosto z Serbii trafił do Japonii, gdzie aktualnie występuje w zespole Yokohama F. Marinos. 23-letni środkowy pomocnik już zdążył zadebiutować w dorosłej reprezentacji, rozegrał sześć spotkań. Gola co prawda nie zdobył, ale i tak przy jego nazwisku można zapisać duży plus. Na pewno jednak znacznie lepiej idzie mu w macedońskiej młodzieżówce, do której wprowadzał go ojciec – Boban Babunski. David grał ze starszymi kolegami od 18 roku życia i do tej pory rozegrał 23 mecze, w których zdobył pięć bramek.

Pracę z młodzieżówką rozpoczął w 2014 roku, jednak pierwsze miesiące można uznać za falstart. Drużyna zajęła ostatnie miejsce w eliminacjach młodzieżowych mistrzostw Europy 2015, zdobywając zaledwie cztery punkty w ośmiu meczach. Selekcjoner przeszedł z zespołem drogę z piekła do nieba. Eliminacje do polskiego turnieju również rozpoczęły się od wtopy (porażka 0:5 z Islandią), ale później była już droga usłana różami. Macedończycy nie przegrali żadnego spotkania od 11 czerwca 2015 roku, a mierzyli się z takimi zespołami jak Francja, Szkocja czy Ukraina, które są uznawane za znacznie silniejsze od finalisty Euro U-21. Duża w tym zasługa Milevskiego, który wydobył z piłkarzy maksimum.

Macedończycy od kilkunastu miesięcy preferują ustawienie 1-4-2-3-1, w którym najważniejszą rolę odgrywa Babunski. To przez niego przechodzi większość akcji ofensywnych. Macedonia tworzy monolit, który trudno naruszyć. Przecież w eliminacjach straciła zaledwie siedem goli, a strzeliła trzynaście. Selekcjoner wyznaje zasadę, że jeśli nie stracisz bramki, nie przegrasz meczu, a przynajmniej jedną sytuację uda się wykreować i wtedy trzeba być do bólu skutecznym.

Reprezentacja Macedonii jest skazywana na pożarcie. Zespół Milevskiego udowodnił jednak, że ma sposoby, aby ogrywać potęgi i robić psikusy lepszym drużynom. Ale jeśli uda im się ugrać jakikolwiek punkt na polskich boiskach, będzie to olbrzymi sukces. Tym bardziej że drużyna dopiero debiutuje na wielkiej imprezie i po prostu może nie udźwignąć presji. Macedonia powinna zająć ostatnie miejsce w grupie B i wrócić do domu. Każdy inny wynik będzie niespodzianką.