Sensacja u podnóża Alp stała się faktem. Juventus co prawda pokonał Olympique Lyon 2:1, jednak bramka na wyjeździe w wykonaniu Francuzów i marcowe trafienie na własnym boisku sprawia, że to oni wywalczyli bilet na miniturniej Ligi Mistrzów rozgrywany w Lizbonie.
Wojciech Szczęsny żegna się z Ligą Mistrzów. (foto: Reuters)
Zawodnicy Starej Damy w minorowych nastrojach podchodzili do rewanżowego meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów. Nie dość, że ich forma u schyłku Serie A pozostawia wiele do życzenia i wyniki znacząco odbiegały oczekiwaniom względem mistrza Włoch, to jeszcze byli zmuszeni odrabiać starty z Lyonu, gdzie przed pandemią przegrali z Olympique 1:0. Francuska drużyna była zagadką, ostatnio przegrała w Pucharze Ligi Francuskiej z PSG po rzutach karnych i był to jej pierwszy mecz po blisko czterech miesiącach przerwy.
Maurizio Sarri w konferencji przedmeczowej zapewniał, że słabsza gra w ostatnich meczach ligi włoskiej była zabiegiem świadomym i drużyna będzie znacznie lepiej spisywać się w Lidze Mistrzów. Pierwsza połowa piątkowego meczu nie była odzwierciedleniem słów włoskiego trenera i Juventus grał identycznie jak w ostatnich tygodniach. Kulała przede wszystkim skuteczności i rozgrywanie akcji przed polem karnym rywala. Olympique Lyon już w 9. minucie objął sensacyjnie prowadzenie w Turynie, Rodrigo Bentancur przewinił we własnym polu karnym i goście otrzymali rzut karny. Do piłki podszedł Memphis Depay i pokonał Wojciecha Szczęsnego, pakując futbolówkę efektowną podcinką w sam środek bramki. Juventus musiał zdobyć trzy gole, aby cieszyć się z awansu.
Gospodarze ruszyli do ataku, jednak na nic były ich starania. Ani razu poważnie nie zagrozili bramce Anthony’ego Lopesa. Dobrą okazję miał Federico Bernardeschi, który wypracował sobie okazję tuż przed pustą bramką, jednak kapitalną interwencją popisał się Marcelo. Swoje szanse mieli również Higuain oraz Cristiano Ronaldo, jednak żadne uderzenie zawodników włoskiej drużyny nie kończyło się golem.
Dopiero pod koniec pierwszej części spotkania portugalski zawodnik wpakował piłkę do siatki. Felix Zwayer ponownie wskazał na jedenasty metr od bramki, jednak w tym wypadku decyzja niemieckiego arbitra budziła spore kontrowersje. Prowadzący spotkanie odgwizdał zagranie ręką Memphisa Depaya w momencie, gdy futbolówka odbiła się od holenderskiego zawodnika ustawionego w murze. Powtórki nie wykazały, aby ręką zawodnika poszerzała obrys ciała, ta była skierowana bliżej brzucha i ciężko zweryfikować poprawność podjętej decyzji przez sędziego. Portugalczyk nie zwykł marnować takich prezentów i tuż przed przerwą wyrównał stan meczu.
Druga połowa stała pod znakiem burzy ofensywnej w wykonaniu Juventusu. Włoskiej drużynie brakowało wówczas dwóch goli, aby zdobyć przepustkę do lizbońskiego turnieju. W 60. minucie Ronaldo po raz drugi wpisał się na listę strzałów, tym razem specjalista od strzelania goli w rozgrywkach Ligi Mistrzów popisał się pięknym strzałem zza pola karnego, dając nadzieję gospodarzom. Podobnie jak w pierwszej połowie, nieskuteczność zawodników Maurizio Sarriego raziła po oczach. Portugalczyk pchał ofensywę swojej drużyny, był zdecydowanie wyróżniającą się postacią Juventusu, jednak tego samego nie można powiedzieć chociażby o Gonzalo Higuainie, który wyraźnie odstawał i nie potrafił wykorzystać dogodnych szans na zdobycie gola.
Francuska drużyna została mocno zepchnięta na własną połowę i ich gra opierała się wyłącznie na odpieraniu ataków przeciwnika. Bardzo dobrze zagrał Marcelo, który skutecznie powstrzymywał ataki Juve, notując aż 7 wybić piłki z obrębu własnego pola karnego. Zawodnicy Rudiego Garcii rzadko opuszczali swoją połowę. Włoskiej drużynie nie udało się zdobyć trzeciej bramki w tym meczu, co skutkowało pożegnaniem się z marzeniami o triumfie w tegorocznej Lidze Mistrzów.
Wojciech Szczęsny zagrał pełne spotkanie. Polski bramkarz nie miał zbyt wielu okazji do pokazania swojego warsztatu, jednak gdy musiał interweniować, bez większych zarzutów spełniał swoje obowiązki.
Przegrana i sensacyjne odpadnięcie Juventusu z Ligi Mistrzów nie tylko podsumowuje ostatnią formę drużyny i ośmiesza mistrza Włoch, ale również może być zwiastunem zmiany szkoleniowca. O odejściu Maurizio Sarriego mówi się od dawna, brak możliwości wyjazdu do Lizbony może jeszcze bardziej pogrążyć sytuację 61-latka. Jedno jest pewne – ziemia w Turynie się zatrzęsie. Mimo długiego rozbratu z murawą, zawodnicy Olympique Lyon zdołali wydrzeć awans z rąk ogranego mistrza Włoch i mogą przygotowywać się do wyjazdu do Portugalii.