LM: Roszady Tuchela popłaciły
Chelsea wygrała z Porto i przed rewanżowym starciem na Stamford Bridge jest w komfortowej sytuacji w kontekście rywalizacji o awans do półfinału Ligi Mistrzów. Zwycięstwo zapewnili londyńczykom Mason Mount i Ben Chilwell.
Tuchel dokonał kilku zmian w wyjściowym składzie względem meczu z West Bromem. Opłaciło się. (fot. Łukasz Swiot)
Sensacyjna porażka (2:5) z West Bromwich Albion popchnęła Thomasa Tuchela do dokonania szeregu roszad w wyjściowym składzie. Na ławce rezerwowych usiedli dziś Thiago Silva, Kurt Zouma, Marcos Alonso, Hakim Ziyech oraz Christian Pulisić. Ich miejsce zajęli Andreas Christensen, Antonio Rudiger, Ben Chilwell, Kai Havertz i Mason Mount.
To właśnie ten ostatni został najważniejszym piłkarzem pierwszej połowy spotkania. W 32. minucie Anglik otrzymał precyzyjne, penetrujące podanie od Jorginho, przyjął piłkę widowiskowym zwodem, wbiegł w pole karne i trafił do siatki. Wychowanek klubu stał się tym samym najmłodszym graczem w historii The Blues, który wpisał się na listę strzelców w fazie pucharowej Ligi Mistrzów.
To zresztą bardzo symptomatyczne i adekwatne, że tym, który pozwolił drużynie na wzięcie hausta świeżego powietrza, był właśnie Mount. 22-latek jest jednym z najlepszych zawodników ekipy ze Stamford Bridge w tym sezonie. Dobrze radził sobie za kadencji Franka Lamparda, coraz bardziej rozkwita pod wodzą Thomasa Tuchela. Osiem goli i sześć asyst – oto jego dorobek w bieżących rozgrywkach.
Chelsea odetchnęła z ulgą nie tylko po traumatycznym weekendzie, ale i po niełatwym początku starcia z Porto. Nim goście wyszli na prowadzenie, gospodarze mogli zdobyć dwie bramki. W 12. minucie Mateus Uribe uderzył z woleja, a piłka przeleciała tuż nad poprzeczką. Niespełna kwadrans później bezpośrednio z rzutu rożnego strzelił Otavio, lecz Edouard Mendy był czujny. Najgroźniej pod bramką Senegalczyka było przy okazji kornerów właśnie. Zespół z Portugalii miał ich aż siedem. Po jednym z nich głową nieźle przymierzył Pepe.
Po przerwie Porto nie było już równie niebezpieczne. Oddało jeden strzał, po którym kibicom The Blues mogło się zrobić gorąco, lecz piłka minęła słupek. To londyńczycy byli bliżsi podwyższenia wyniku – w 84. minucie w poprzeczkę trafił Pulisić – co finalnie im się udało. Chilwell wykorzystał błąd defensora, przejął futbolówkę, minął golkipera rywali i strzelił do pustej bramki.
Przed rewanżem na Stamford Bridge kwestia awansu do półfinału Ligi Mistrzów nie jest rozstrzygnięta, ale piłkarze Tuchela są w komfortowej sytuacji. Jeśli w przyszłym tygodniu zagrają tak, jak dziś, Porto niechybnie pożegna się z rozgrywkami.
sar, PiłkaNożna.pl