Piękny sen Atalanty Bergamo w Lidze Mistrzów dobiegł do końca. La Dea była o kilka minut od awansu do półfinału, jednak po piorunującym finiszu i niesamowitej końcówce, bilet do najlepszej „czwórki” wyszarpali piłkarzy Paris Saint-Germain, którzy zwyciężyli (2:1).
PSG w półfinale Ligi Mistrzów (fot. Reuters)
Spotkanie w Lizbonie było określane jako jedno z najbardziej interesujących w 1/4 finału. Na boisku spotkali się bowiem gracze drużyny, które preferują ofensywny styl gry i przede wszystkim stawiają na atak. Jeśli jednak chodzi o podobieństwa, to by już właściwie było na tyle.
Patrząc bowiem na finansowe możliwości, wartość składu i potencjał obu klubów, to Atalanta po prostu nie może się równać z takim gigantem jak Paris Saint-Germain. Wielokrotnie większy budżet, cała plejada znakomitych zawodników, a także spore doświadczenie na arenie międzynarodowej – wszystko to wydawało się świadczyć właśnie za paryżanami.
Tak jak można było się spodziewać, nikt w tym meczu nie zamierzał czekać na ruch rywala i wolał rozstrzygnąć o losach awansu do półfinału na własnych warunkach. Jako pierwsi groźnie zaatakowali paryżanie i tak naprawdę po upływie zaledwie kilku minut to właśnie oni powinni znajdować się na czele rywalizacji. Piłkę na połowie rywala przejął Neymar, który popędził z nią na bramkę i kiedy po kilkudziesięsięciometrowym rajdzie miał przed sobą już tylko bramkarza, okrutnie przestrzelił. Futbolówka po uderzeniu Brazylijczyka chybiła celu o dobry metr, w co ani on, ani jego koledzy nie mogli uwierzyć.
Odpowiedź Atalanty była jednak błyskawiczna, jednak znakomicie w bramce PSG dysponowany był Keylor Navas, który po strzałach Hansa Hateboera i Papu Gomeza wykazywał się znakomitym refleksem, ratując skórę swoim partnerom.
Drużyna z Bergamo przejęła kontrolę nad wydarzeniami na boisku i w końcu udało się jej dopiąć swego. W 28. minucie po kolejnym szybkim wypadzie La Dei, do piłki dopadł Mario Pasalić, który nie zastanawiał się zbyt długo i strzałem bez przyjęcia posłał futbolówkę w okienko bramki PSG. Tym razem Navas nie był w stanie obronić i to Atalanta wyszła na prowadzenie.
Tuż przed przerwą PSG mogło dogonić przeciwnika, ale po raz drugi w tym meczu okrutnie pomylił się Neymar, który wpadł w pole karne Atalanty po błędzie jednego z obrońców i uderzył tak, że piłki można było szukać na górnych trybunach Stadionu Światła w Lizbonie.
Paryżanie po zmianie stron ruszyli do bardziej zdecydowanych ataków, a gra mocno się zaostrzyła. Efekt? Pomiędzy 50. i 57. minutą sędzia musiał ukarać żółtymi kartkami aż czterech piłkarzy.
Thomas Tuchel dostrzegł, że jego drużyna potrzebuje jakiegoś impulsu i dlatego na ostatnie pół godziny zdecydował się podjąć ryzyko i wpuścić na boisku Kyliana Mbappe, którego występ w meczu z Atalantą Bergamo stał pod sporym znakiem zapytania z powodu groźnej kontuzji kostki.
Spotkanie nie układało się po myśli PSG, a jakby tego było mało, w 70. minucie kontuzji doznał Keylor Navas. W pierwszej chwili wydawało się, że Kostarykanin będzie musiał opuścić boisko, jednak gotowy do wejścia Sergio Rico pozostał ostatecznie w blokach startowych. Jak się jednak okazało, koniec końców uraz okazał się poważniejszy i bramkarz musiał opuścić murawę.
Francuzi próbowali do samego końca, raz za razem posyłając piłkę w okolice pola karnego Atalanty. Udało się im dopiero w doliczonym czasie gry, kiedy to zamieszanie przed bramką rywala wykorzystał Marquinhos. Podopieczni Tuchela nie chcieli się jednak tym zadowolić i kilka chwil później strzelili gola na wagę zwycięstwa i tak upragnionego awansu. Po świetnym dograniu Mbappe piłkę do siatki skierował Maxim Choupo-Moting i cud w Lizbonie stał się faktem!
gar, PiłkaNożna.pl