Przejdź do treści
LM: Pokaz siły i charakteru Manchesteru

Ligi w Europie Liga Mistrzów

LM: Pokaz siły i charakteru Manchesteru

Atalanta Bergamo prowadziła już różnicą dwóch goli, lecz waleczny Manchester United nie złożył broni, odrobił bramkowe straty i przechylił szalę zwycięstwa na swoją korzyść. „Czerwone Diabły” wygrały 3:2 i awansowały na fotel lidera grupy F Ligi Mistrzów.




Od pierwszego gwizdka sędziego Szymona Marciniaka mecz nie układał się po myśli Manchesteru. Dobrze zorganizowana w defensywnie Atalanta zneutralizowała najgroźniejsze atuty ofensywne United, a jednocześnie była bezbłędna pod bramką przeciwników. 

Gracze z Bergamo objęli zasłużone prowadzenie już w 15. minucie, kiedy to rozpędzony Davide Zappacosta zagrał mocno wzdłuż bramki w kierunku Mario Pasalicia, który z bliskiej odległości dopełnił formalności poprzez właściwe ułożenie stopy. 

Kwadrans później podopieczni Gian Piero Gasperiniego podwyższyli prowadzenie. Teun Koopmeiners dośrodkował z rzutu rożnego w pole karne, gdzie na piłkę czyhał Merih Demiral, który urwał się spod opieki obrońców i strzałem głową umieścił futbolówkę w siatce.

Świadomość dwubramkowej straty po zaledwie pół godziny meczu przed własną publicznością na Old Trafford w ramach Ligi Mistrzów podziałała na „Czerwone Diabły” niczym – nomen omen – czerwona płachta na rozwścieczonego byka. Motywująco. 

W przechyleniu szali zwycięstwa na swoją korzyść przeszkadzała im jednak szwankująca skuteczność pod bramką Juana Musso. Argentyńczyk albo popisywał się paradami jak w sytuacji sam na sam z Cristiano Ronaldo, albo w ogólnie nie musiał interweniować, bo Fred czy Marcus Rashford marnowali stuprocentowe okazje. 

Udało się dopiero w 53. minucie, gdy Bruno Fernandes obsłużył prostopadłym podaniem wychodzącego na wolne pole Rashforda, a ten tym razem nie spudłował, bo w trudnej sytuacji z ostrego kąta wygrał pojedynek sam na sam z bramkarzem. 

Trafienie kontaktowe dało piłkarzom Manchesteru nadzieję na happy-end. Tak też się stało. W 75. minucie do wyrównania doprowadził Harry Maguire, rehabilitując się za wcześniejsze błędy w defensywie, a decydującego gola strzelił sześć minut później nie kto inny jak „CR7”, który najlepiej odnalazł się w polu karnym i skutecznym uderzeniem głową zadecydował o losach spotkania.

Tego rodzaju imponujący come back w tego rodzaju dramatycznych okolicznościach był dla United potrzebny niczym tlen człowiekowi. Po dołującej serii niepowodzeń przy Old Trafford wreszcie mają powody do satysfakcji. „Czerwone Diabły” z siedmioma punktami na koncie awansowały na foteli lidera grupy F. Awans z pierwszego miejsca jest teraz tylko i wyłącznie w ich rękach. Druga w tabeli Atalanta traci dwa oczka.

Rewanż pomiędzy oboma zespołami odbędzie się za dwa tygodnie, a konkretnie 2 listopada o godzinie 21:00 na Gewiss Stadium w Bergamo.  

jbro, PilkaNozna.pl

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024