LM: Inter bez szans z Realem
Inter Mediolan nie wystąpi w fazie pucharowej Ligi Mistrzów – po środowym meczu przeciwko Realowi Madryt w czwartej kolejce grupowych zmagań jest to niemal pewne. Podopieczni Antotnio Conte w fatalnym stylu dali się ograć 0:2 mistrzom Hiszpanii.
Madrytczycy odnieśli pierwsze w historii zwycięstwo na Stadio Giuseppe Meazza przeciwko włoskiej drużynie. (fot. Reuters)
Nie ulegało żadnej wątpliwości, że zarówno dla Realu Madryt, jak i Interu Mediolan wzajemna konfrontacja na Stadio Giuseppe Meazza była nader istotna w kontekście awansu do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Gracze obu drużyn bowiem dotychczas nieoczekiwanie zaprezentowali się z przeciętnej strony.
Dość powiedzieć, że do środowej rywalizacji przystępowali oni z kolejno trzeciego i czwartego miejsca w grupowej klasyfikacji. Bardziej okazały dorobek punktowy od nich udało się skompletować dużo niżej notowanym Borussi Moenchengladbach i Szachtarowi Donieck. W grę wchodziło zatem tylko zwycięstwo.
Pierwszy gwizdek angielskiego sędziego Anthony’ego Taylora poprzedziła minuta ciszy. Nie mogło być inaczej. Zaledwie na około cztery godziny przed rozpoczęciem meczu w Mediolanie futbolowy świat obiegła wyjątkowo smutna informacja o śmierci legendarnego Diego Maradony.
Madrytczycy rozpoczęli spotkanie z wysokiego C. Już w siódmej minucie objęli oni prowadzenie. Nicolo Barella dopuścił się przewinienia na Nacho w obrębie pola karnego, wobec czego arbiter wskazał na wapno, a rzut karny na gola w pewny sposób zamienił Eden Hazard.
Belg tuż po wpisaniu się na listę strzelców okazał dużą dozę radości. Nic dziwnego. Było to w końcu jego pierwsze trafienie w rozgrywkach Champions League od aż trzech lat (!). Poprzedni raz tej sztuki dokonał 22 listopada 2017 roku w barwach Chelsea Londyn w meczu przeciwko azerskiemu Karabachowi Agdam (4:0).
Od samego początku przewaga piłkarzy prowadzonych przez Zinedine’a Zidane’a aż nadto rzucała się w oczy. „Nerazzurri” byli wręcz nieobecni na boisku. A najlepiej świadczy o tym fakt, że pierwszy celny strzał z ich strony padł dopiero w – uwaga – osiemdziesiątej drugiej minucie (!). Trudno o bardziej dobitny fakt słabości Interu.
Dodatkowo sytuację podopiecznych Antonio Conte pogorszyło w trzydziestej trzeciej minucie wykluczenie z gry Arturo Vidala. Chilijczyk na przestrzeni zaledwie kilkunastu sekund ujrzał dwie żółte kartki za niesportowe zachowanie i musiał przedwcześnie zejść do szatni.
Inter, grając o jednego zawodnika mniej, nie był w stanie stawić czoła rozpędzonemu Realowi. W pięćdziesiątej dziewiątej minucie wykorzystali to „Los Blancos”, a dokładniej rzecz ujmując Rodrygo, który tuż po wejściu na murawę, w swoim pierwszym kontakcie z piłką, wpisał się na listę strzelców.
W pełni zasłużona porażka w wykonaniu zawodników Interu Mediolan oznacza, że ich szanse na udział w fazie pucharowej Ligi Mistrzów uległy radykalnemu pomniejszeniu. Po czterech rozegranych meczach z dwupunktowym dorobkiem plasują się oni bowiem na ostatnim miejscu w grupie. Kryzys Conte i spółki trwa nadal, a perspektyw na poprawę formy, póki co brak.
Jan Broda