LM: Demonstracja siły PSG i dwie twarze Realu Madryt
Nie było niespodzianek w spotkaniach Paris Saint-Germain i Realu Madryt. Pierwsi rozbili na wyjeździe Malmoe (5:0), natomiast drudzy ograli w delegacji Szachtara Donieck (4:3). Obie te drużyny zagwarantowały już sobie udział w fazie pucharowej Champions League.
Zlatan Ibrahimović w wielkim stylu wrócił do Malmoe
KOMPLET WYNIKÓW I AKTUALNE TABELE LIGI MISTRZÓW – KLIKNIJ!Sytuacja w grupie A przed środowymi meczami była dość klarowna. Pewny awansu do 1/8 finału był Real, a jedyna niewiadoma dotyczyła tego, kto obok Królewskich zamelduje się w kolejnej rundzie. Jak się okazało, niejasność ta została rozwiana bardzo szybko.
Mocnym kandydatem do awansu byli bowiem piłkarze Paris Saint-Germain, którzy jechali na mecz z Malmoe z jasny celem – wygrania i dopisania na swoje konto trzech punktów. Podopieczni
Laurenta Blanca natychmiast przeszli od słów do konkretów i rozstrzygnęli o losach spotkania po zaledwie kwadransie.
Już w 3. minucie wynik otworzył
Adrien Rabiot, który idealnie znalazł się w polu karnym gospodarzy i ładnym strzałem głową posłał piłkę do siatki.
Malmoe nie zdołało się jeszcze otrząsnąć po stracie pierwszego gola, a już PSG prowadziło różnicą dwóch trafień. Na 2:0 w 15. minucie podwyższył
Angel Di Maria, który wykorzystał podanie z lewego skrzydła i plasowanym uderzeniem nie dał bramkarzowi rywali żadnych szans.
Paryżanie nie zamierzali zwalniać tempa i tuż po wznowieniu gry w drugiej połowie, zadali przeciwnikowi kolejny cios. Tym razem na listę strzelców wpisał się wracający na stare śmieci
Zlatan Ibrahimović.
Malmoe mogło jeszcze złapać kontakt z rywalem, jednak w 61. minucie rzutu karnego nie zdołał wykorzystać
Markus Rosenberg. PSG bardzo szybko skarciło przeciwnika za taką niefrasobliwość i po kolejnym trafieniu Angela Di Marii podwyższyło prowadzenia na 4:0. Dzieła zniszczenia dopełnił w końcówce
Lucas Moura._______
Co działo się w drugim spotkaniu tej grupy? Na stadionie we Lwowie, Szachtar Donieck mierzył się z Realem Madryt. Królewscy przylecieli na Ukrainę po srogiej lekcji futbolu jakiej przed kilkoma dniami udzieliła im FC Barcelona. Katalończycy rozgromili Real na Estadio Santiago Bernabeu (4:0) i podczas starcia z Szachtarem było widać, że sobotnia klęska odcisnęła piętno na podopiecznych
Rafaela Benitez.Ci nie rzucili na kolana swoją grą. Próżno było szukać w postawie Królewskich entuzjazmu i radości, jednak to oni bezsprzecznie przeważali na boisku i to oni otworzyli wynik spotkania. W 18. minucie sztuki tej dokonał zawodzący ostatnio
Cristiano Ronaldo. Portugalczyk dobił piłkę głową z najbliższej odległości i strzelił tym samym swoją bramkę nr 68 w Lidze Mistrzów w barwach Królewskich.
Skromne prowadzenie Realu sprawiało, że rezultat pozostawał sprawą otwartą, jednak goście dość szybko uporali się z tym problemem. Wystarczyło bowiem zaledwie kilkadziesiąt sekund po zmianie stron, by mecz został ostatecznie zamknięty przez
Lukę Modricia i
Daniego Carvajala.
W 70. minucie kolejnego gola dołożył Ronaldo, który dzięki trafieniom we Lwowie na pewno podniósł nieco swoje morale przed kolejnymi spotkaniami.
Szachtar walczył do samego końca i zmniejszył przed końcowym gwizdkiem rozmiary porażki. W 78. minucie piłkę do bramki Królewskich posłał
Alex Teixeira, który wykorzystał rzut karny, a kilka chwil później trafienie dołożył
Dentinho. To jednak wciąż nie był koniec, ponieważ gospodarzy było stać na jeszcze jednego gola, którego zdobył Teixeira.
Rezultat 3:4 wygląda na papierze dużo lepiej niż 0:4, chociaż wciąż nie jest premiowany przynajmniej jednym punktem.
gar, PiłkaNożna.pl