LKE: „Moldęga” Legii przy Łazienkowskiej
Przed meczem kibice Legii mieli nadzieję, że wicemistrz Polski na własnym boisku zaprezentuje się lepiej niż przed tygodniem w Norwegii. Piłkarze Molde od samego początku pokazali jednak, że w tej rywalizacji to oni bezdyskusyjnie zasłużyli na awans. Drużyna z Warszawy w bolesny i kompromitujący sposób odpada z LKE.
Miał być energiczny i zdecydowany początek. Był, ale w wykonaniu Molde. Już w 2. minucie do siatki gospodarzy trafił Fredrik Gulbrandsen. 31-latek wykorzystał fatalny w skutkach błąd Kacpra Tobiasza i otworzył wynik meczu. Przed tygodniem ten gracz ustrzelił w starciu z Legią dublet, co powinno dać do myślenia warszawskim defensorom, aby lepiej pilnowali doświadczonego napastnika. Tak się jednak nie stało, a jak pokażą kolejne fragmenty meczu – nie było to ostatnie słowo kata Legii.
Po 20 minutach prowadzenie Norwegów podwyższył Eirik Hestad. Pomocnik sprytnym uderzeniem piętką pokonał Tobiasza. Asystował mu Magnus Eikrem.
Po zmianie stron – w porównaniu do spotkania sprzed tygodnia – wcale nie było lepiej. Demonem Legii znów okazał się być Gulbrandsen. 31-latek zamienił na gola podanie Markusa Kaasy, tym samym ustalając wynik meczu.
Legioniści grali apatycznie. Ich postawa na boisku napawała zażenowaniem, ani przez moment nie było czuć, że drużyna z Warszawy jest w stanie choć postraszyć Molde, nie mówiąc już o powrocie do gry.
W bolesny sposób kończy się przygoda Legii w europejskich pucharach. W pierwszym meczu było widać pojedyncze przebłyski wicemistrza Polski, ale wiadome było, że rewanż musi być bezbłędny. Przy Łazienkowskiej podopieczni Kosty Runjaicia nie pokazali jednak kompletnie nic. Odpadają z Ligi Konferencji Europy po rozczarowującym dwumeczu i kompromitującej porażce na własnym boisku.
jkow, PiłkaNożna.pl