Liverpool pragnie zemsty, Real zwieńczenia cyklu
Gdy w 2007 roku Liverpool bił się o finał Ligi Mistrzów z Chelsea, drużynie The Reds kibicowali też piłkarze AC Milan, również walczący o awans do decydującego boju. Chcieli bowiem zmierzyć się w nim właśnie z Liverpoolem, by zemścić się na tej drużynie za bolesną porażkę z 2005 roku.
Mohamed Salah nie może doczekać się starcia z Realem Madryt
Teraz w roli graczy Milanu wystąpili zawodnicy Liverpoolu, z pewnością trzymający wczoraj kciuki za awans Realu. Jak napisał Mohamed Salaha zaraz po końcowym gwizdku na Santiago Bernabeu: „mamy rachunki do wyrównania”. Chodzi oczywiście o finał z 2018 roku, w którym Real wygrał z The Reds 3:1, a Salah musiał szybko zejść wskutek kontuzji odniesionej po brutalnym ataku Sergio Ramosa.
Real przystąpi do finału Ligi Mistrzów po raz siedemnasty. Dotychczas 13 razy wygrał i tylko trzykrotnie przegrywał. Ewentualna czternasta wygrana będzie prawdziwym zwieńczeniem pewnej epoki w dziejach klubu. Tak czy owak zespół czeka bowiem przebudowa, konieczne będą wielkie transfery. Ale zamknięcie projektu zwycięstwem odniesionym w dodatku bez Cristiano Ronaldo i Garetha Bale’a byłoby piękną sprawą, pokazującą, że w futbolu żaden piłkarz nie jest ważniejszy od drużyny.
Leszek Orłowski „Piłka Nożna”