Ligue 1: Wygrana Montpellier, niespodzianka w Nicei
W najciekawszym wieczornym meczu Ligue 1 Montpellier pokonał na wyjeździe Strasbourg 3:1. Niespodzianką zakończyło się spotkanie w Nicei, gdzie gospodarze przegrali z Caen. Nimes z kolei wygrał z Bordeaux 2:1. Igor Lewczuk, z powodu urazu, był poza kadrą meczową.
fot. Łukasz Skwiot
Pierwsza część spotkania toczyła się pod dyktando gości z Montpellier. Po 28 minutach meczu i bramkach Andy’ego Delorta oraz Florenta Molleta, prowadzili 2:0. Rozmiary prowadzenia w 34 minucie zmniejszył Pablo Martinez. Warto odnotować, że było to jedyne celne uderzenie gospodarzy w pierwszej połowie.
Druga część nie wyglądała dla drużyny ze Strasburga lepiej. Byli co prawda częściej przy piłce, ale sprawiali wrażenie, jakby nie mieli pomysłu na jej wykorzystanie. Nie oddali żadnego celnego strzału i przeprowadzili bardzo mało akcji, które stwarzały realne zagrożenie pod bramką Montpellier. Goście z kolei w 86 minucie przypieczętowali swoje wyjazdowe zwycięstwo, a dokładnie zrobił to ten, który rozpoczął strzelanie – Delort.
W spotkaniu, które zakończyło się niespodziewanym zwycięstwem Caen, wszystko szło nie po myśli gospodarzy. W 28 minucie rzutu karnego nie wykorzystał Remi Walker – przy jego uderzeniu świetną paradą popisał się Brice Samba. Powiedzieć, że gospodarze mieli przewagę, to jakby nie powiedzieć nic. Piłkarze z Nicei dominowali nad rywalem, rzadko oddając mu piłkę. Na ich nieszczęście świetnie w bramce spisywał się wspomniany Samba. Kiedy goście dochodzili do futbolówki, to umieli się nią posługiwać, co pokazali kibicom w 74 minucie. Zagranie z rzutu rożnego przedłużył Malik Tchokounte, a do siatki skierował je Aleksander Djiku. Gospodarze na to trafienie już nie odpowiedzieli. Oznacza to, że Caen awansował o jedną pozycję, na 19 miejsce w tabeli.
W ostatnim spotkaniu drużyna Nimes nie bez problemów wygrała u siebie z Żyrondystami. To goście, a konkretnie Josh Maja, pierwsi trafili do siatki. Już w 13 minucie gospodarze musieli odrabiać straty. Nie zajęło im to jednak dużo czasu. Trzy minut później bowiem Teji Savanier wykorzystał rzut karny, podyktowany za zagranie ręką jednego z rywali. Na decydujące trafienie kibice musieli czekać do 63 minuty. Ważną postacią znowu był Savanier, który w tym przypadku jednak był dogrywającym. Francuz dośrodkował z rzutu rożnego, a piłkę głową do siatki skierował Renaud Ripart.
RK, PilkaNozna.pl