Lider na święta, mistrz na koniec sezonu?
Czy ktoś będzie jeszcze w tym sezonie zatrzymać piłkarzy Liverpoolu? Czy The Reds po raz pierwszy od trzech dekad sięgną po mistrzostwo Anglii? Właśnie takie pytania od dłuższego czasu zadają sobie kibice i to nie tylko drużyny, którą prowadzi Juergen Klopp. Wydaje się, że wszystkie argumenty znajdują się aktualnie po stronie lidera Premier League, ale warto sprawdzić jak to wyglądało w przeszłości.
Liverpool ma przewagę, ale czy to wystarczy? (fot. Reuters)
Po szesnastu kolejkach Liverpool może się pochwalić dorobkiem 46 punktów. Zespół z Miasta Beatlesów pokonał aż piętnastu rywali, a jedyną stratę na krajowym podwórku poniósł podczas wyjazdowego meczu z Manchesterem United. Dominacja ekipy Kloppa jest ogromna, a jej przewaga nad drugim w tabeli Leicester City wynosi 8 punktów, natomiast nad Manchesterem City, obrońcą mistrzowskiego tytułu aż 14.
Stara piłkarska prawda głosi, że jeśli ktoś zasiada w fotelu lidera Premier League na Boże Narodzenie, to z reguły melduje się na pierwszej lokacie także na koniec sezonu. Z reguły, ponieważ zdarzały się przypadki, kiedy przewagi – i to dość konkretne – były trwonione. Fani Liverpoolu powinni o tym pamiętać jak mało kto, ponieważ to właśnie ich pupile przodują w rzucaniu sobie kłód pod nogi, kiedy teoretycznie znajdują się w dogodnej pozycji.
Żeby nie szukać daleko, wystarczy cofnąć się do sezonu 2018-19, kiedy to 29 grudnia The Reds mieli aż dziewięć punktów zapasu na drugim w tabeli Tottenhamem. Na Anfield zaczynali powoli mrozić szampany i myśleć o mistrzowskiej gali, czas pokazał, że nawet taki kapitał można roztrwonić. Warto jednak dodać, że dzień później swój mecz z Southampton wygrał Manchester City, co pozwoliło mu zniwelować dystans do lidera na odległość siedmiu „oczek”. Czas pokazał, że to wystarczyło, ponieważ Liverpool do końca rozgrywek zremisował jeszcze z Evertonem i Manchesterem United, a także przegrał bezpośredni mecz z City i mistrzostwo trafiło na Etihad Stadium.
Podobna sytuacja miała miejsce podczas kampanii 2013-14, chociaż wtedy przewaga Arsenalu nad Manchesterem City wynosiła zaledwie jeden punkt. Kilka miesięcy później z mistrzostwa cieszyli się z kolei Obywatele, natomiast drużyna Arsene’a Wengera musiała się zadowolić czwartym miejscem.
W całej historii Premier League to właśnie Manchester City mógł się pochwalić największą dominacją przed świętami Bożego Narodzenia. W sezonie 2017-18 podopieczni Pepa Guardioli poprawili rekordowe osiągnięcie Manchesteru United z w 1993 roku i na dzień 23 grudnia mogli się legitymować dorobkiem 55 punktów, a także przewagą 13 „oczek” na Czerwonymi Diabłami.
13 punktów wystarczyło The Citizens, ale w sezonie 1995-96 dwucyfrowego kapitału nie zdołali utrzymać zawodnicy Newcastle United. Zespół prowadzony wtedy przez Kevina Keegana rozegrał świetną pierwszą część kampanii i przed świętami miał aż 10 punktów przewagi nad Manchesterem United. Mistrzostwo zgarnęli jednak gracze sir Alexa Fergusona, który nie tylko odrobili straty, ale zdołali wyprzedzić Sroki o 4 „oczka”.
O ile Newcastle jest przykładem na to, że może roztrwonić nawet tak dużą przewagę i nigdy nie można zbyt wcześnie dzielić skóry na niedźwiedziu, tak w zdecydowanej większości przypadków ten, kto ma zapas punktowy przed świętami, ten znajduje się w najbardziej komfortowym położeniu, jeśli chodzi o wyścig mistrzowski. Liverpool już na pewno tym liderem będzie, pytanie z jak dużą przewagą będzie mógł wejść okres Bożego Narodzenie i czy wystarczy to do zdobycia mistrzostwa?
Największe przewagi punktowe w erze Premier League przed Bożym Narodzeniem:
13 punktów – Manchester City (sezon 2017-18) – tytuł
12 punktów – Manchester United (sezon 1993-94) – tytuł
10 punktów – Newcastle United (sezon 1995-96) – drugie miejsce
9 punktów – Chelsea FC (sezon 2005-06) – tytuł
8 punktów – Manchester United (2000-01) – tytuł
gar, PiłkaNożna.pl