Przejdź do treści
Legia: nie przegrać. Lech: nie pozwolić

Polska Ekstraklasa

Legia: nie przegrać. Lech: nie pozwolić

Pytanie, czy Legia Warszawa zdobędzie mistrzostwo Polski 2020, jest już bezzasadne. Jedyną niewiadomą pozostaje, kiedy to uczyni. Lech Poznań zrobi wszystko, aby w sobotni wieczór Wojskowi nie mogli świętować przy Bułgarskiej.

Stawka meczu w Poznaniu będzie ogromna. Czy kluczowe role w swoich zespołach odegrają wychowankowie, jak Filip Marchwiński i Michał Karbownik? (FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl)

W potyczkach najsilniejszych polskich klubów ostatnich lat podziału punktów nie było od września 2014 roku (2:2 w ligowym meczu przy Łazienkowskiej): od tamtej pory osiem razy zwyciężał Lech, 12 spotkań kończyło się triumfem Legii. Choć trener Aleksandar Vuković zapowiada walkę o pełną pulę, to w stolicy Wielkopolski drużyna z Warszawy będzie w pełni usatysfakcjonowana remisem. Zapewni sobie wówczas tytuł mistrzowski.

– W tym sezonie jest jeszcze dwanaście punktów do zdobycia i mamy tego świadomość. Skupiamy się na tym, aby z tych dwunastu punktów zdobyć jak najwięcej. Nie szukamy planu minimum. Chcemy zrealizować plan maksimum. Trzeba powalczyć o dwanaście punktów, zaczynając już w Poznaniu – powiedział szkoleniowiec Legii podczas piątkowej konferencji prasowej.

Przy Bułgarskiej zobaczymy inną Legię niż 30 maja, gdy w pierwszej kolejce po wznowieniu rozgrywek stołeczny zespół pokonał Lecha 1:0 dzięki bramce Tomasa Pekharta. W klubie nie ma już podstawowego bramkarza Radosława Majeckiego, a poważnej kontuzji doznał Marko Vesović. Ponadto urazy wykluczyły z gry do końca sezonu Jose Kante oraz Vamarę Sanogo. To sprawia, że trener Vuković musi znacząco przemeblować jedenastkę.

Między słupkami zagra młody Wojciech Muzyk (to bardziej prawdopodobny scenariusz) albo doświadczony Radosław Cierzniak. Zwolnione przez Vesovicia miejsce na prawej stronie obrony zajmie Paweł Stolarski, Artur Jędrzejczyk bądź przesunięty z lewej flanki Michał Karbownik.

Mniej znaków zapytania dotyczy Kolejorza. Wielkim osłabieniem gospodarzy będzie absencja zawieszonego za kartki Christiana Gytkjaera. Najlepszego snajpera Ekstraklasy spróbuje zastąpić Timur Żamaletdinow. Rosjanin wciąż czeka na pierwszego gola w lidze w tym sezonie – jeśli zdobędzie tę bramkę właśnie w meczu z Legią, stanie się w Poznaniu bohaterem.

Zespół trenera Dariusza Żurawia zagra nie tylko o to, by przesunąć termin mistrzowskiej fety Legii. Lech, który od wspomnianej porażki z Wojskowymi nie przegrał ani razu, liczy na miejsce na podium, ale konkurencja w postaci Piasta Gliwice, Śląska Wrocław oraz Lechii Gdańsk bardzo chce mu te plany pokrzyżować. Ewentualne zwycięstwo nad warszawskim rywalem miałoby dla Kolejorza wartość nie tylko prestiżową, ale przede wszystkim bardzo przybliżyłoby go do europejskich pucharów.

– Chęć rewanżu jest ogromna. Pamiętam mecz w Warszawie, w którym prowadziliśmy i przegraliśmy na własne życzenie. Pamiętam, co się działo po tym spotkaniu: my złapaliśmy zadyszkę, a Legia ruszyła do przodu. W rundzie wiosennej, patrząc na statystyki, byliśmy lepsi, ale przegraliśmy 0:1. Teraz chcemy zagrać dobry mecz, ale najważniejsze są trzy punkty – stwierdził trener Żuraw.

Sobotni szlagier przy Bułgarskiej poprowadzi sędzia Paweł Gil. Początek klasyku Lech – Legia o godzinie 17:30.

kwit, PiłkaNożna.pl

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024