Lechia okradziona w Mielcu? Gdańszczanie nie mają wątpliwości
Stal Mielec pokonała Lechię Gdańsk 2:1 w meczu 11. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Mielczanie byli zespołem zdecydowanie lepszym, zatem ich zwycięstwo było absolutnie zasłużone. Gdańszczanie uważają jednak, że kilka decyzji sędziego Sebastiana Krasnego mocno ich skrzywdziło.
Maciej Kanczak
Pierwsza kontrowersyjna sytuacja przy ul. Solskiego miała miejsce już w 3. minucie. Po podaniu Bohdana Wjunnyka do siatki trafił Maksym Chłań. Wcześniej jednak, ukraiński napastnik pociągał jednak za koszulkę w środku pola Mateusza Matrasa, co arbiter po analizie VAR uznał za faul. – Co się stało w momencie, gdy sędzia zauważył faul na Wjunnyku, kiedy strzelamy gola. W mojej ocenie prawidłowego, według sędziego technicznego również. Ale według sędziego głównego i VAR-u nie. Mówiłem do sędziego technicznego, że przecież gra została rozpoczęta od środka. Nie było żadnej reakcji, on sam nie wiedział, co się stało – powiedział na konferencji prasowej Szymon Grabowski, cytowany przez „Dziennik Bałtycki”.
Z kolei w 58. minucie, przy golu wyrównującym Piotra Wlazły, w podobnej sytuacji popychany był Dominik Piła. Tym razem gol został jednak uznany. – Ja się czuję trochę okradziony. Widziałem jak sędzia sprawdzał sytuację z golem dla nas i tam, było lekkie trzymanie za koszulkę. Na pewno jest kontrowersja. Później jak oni strzelają na 1:1, to Wlazło mnie odpycha jeszcze mocniej niż w naszej sytuacji i sędzia tego nie gwiżdże. Dla mnie to jest niezrozumiałe. Nie mogę się z tym pogodzić. Sędzia to widział, bo patrzeliśmy sobie w oczy, jak leżałem na boisku. Widział dokładnie tę sytuację, a jednak puścił grę – stwierdził Piła, w rozmowie z „DB”.
- – Jesteśmy zdenerwowani, rozżaleni. Biednemu wiatr w oczy. Przyjmujemy to, ale bez przesady. Muszą być jakieś granice. Szkoda, że cała ekipa arbitrów nie widzi teraz naszych zawodników, bo to nie jest miły widok – podsumował nastroje w gdańskim zespole Grabowski.
Okej, ale przewaga Stali w liczbie strzałów i ogólnej aktywności na boisku była tak duża, że tak czy inaczej oni po prostu zasłużyli na zwycięstwo. Poza tym krytyka dot. nieuznania pierwszego gola dotyczy kwestii proceduralnych, że tak powiem, a nie samego faktu, że był faul, bo był, było ciągnięcie za koszulkę.