Jest czołowym reprezentantem Polski rocznika 1999 i jednym z największych talentów ziemi świętokrzyskiej. Do Anglii wyjechał cztery lata temu i z każdym rokiem jest coraz bliżej pierwszej drużyny Fulham. Jak wygląda życie MikołajaKwietniewskiego w jednej z najlepszych londyńskich akademii?
(foto: Cezary Musiał)
Jak się żyje w Londynie?
Dobrze, nie narzekam – mówi reprezentant Polski U-18. – Nie mam w Anglii co prawda nikogo z rodziny, ale przyjechałem na Wyspy grać w piłkę i się rozwinąć, a pod tym względem nie ma żadnych zarzutów.
Miałeś momenty kryzysu?
Wyjechałem w bardzo młodym wieku, więc początki były trudne, zresztą jak wszędzie. Przygotowywałem się do transferu, bo zanim do niego doszło, byłem w Anglii trzy razy, więc wiedziałem, co mnie czeka. Poznałem doskonale klub, kolegów z zespołu i szkołę, więc nie jechałem w nieznane. Po aklimatyzacji było zdecydowanie lepiej, ale w gorszych momentach pojawiały się dziwne myśli. Na szczęście mam ludzi, którzy mnie wspierają, i wszystko zmierza w dobrym kierunku. Cały czas jestem w kontakcie z rodzicami, codziennie z nimi rozmawiam i jakoś dajemy radę.
Nie namawiają cię do powrotu do Polski? Młodym ludziom często się mówi, żeby brali się za naukę, a piłkę zostawili w spokoju…
Nie ma nawet takiej opcji! Rodzice wiedzą, że kocham grać w piłkę i dlaczego tu jestem. Kto jak kto, ale oni znają mnie doskonale i zdają sobie sprawę, o co walczę. Zresztą gdyby nawet próbowali nakłonić mnie do powrotu, to chyba bym ich nie posłuchał.
Jak to się w ogóle stało, że taki klub zainteresował się juniorem z Polski?
Na jednym z turniejów zaprezentowałem się na tyle dobrze, że wpadłem w oko skautom Fulham, którzy najpierw zaprosili mnie na testy, a później chcieli, abym został na stałe. Duża w tym zasługa również Marka Jóźwiaka i Dominika Jarosza, którzy monitorowali transfer.
Jaki jest obecnie twój status w klubie?
Trenuję na co dzień z drużyną U-23, ale występuję zarówno w tej ekipie, jak i w młodszej U-18. Z tyłu głowy jest pierwszy zespół, ale na razie o tym nie myślę. Wiem, że jeśli będę prezentował odpowiedni poziom w tych drużynach, pojawi się szansa na treningi i grę w ekipie z Championship.
Menedżer Slavisa Jokanović często przychodzi na wasze mecze?
Na spotkaniach domowych jest bardzo często. Zawsze coś notuje, ale nie wiem, czy to są oceny, czy po prostu jego spostrzeżenia.
Często zaprasza zawodników z U-23 na treningi do pierwszego zespołu?
To zależy od przygotowań pierwszej ekipy. Jeśli jest trening wyrównawczy i brakuje ludzi, to sięga po kilku chłopaków.
W okolicach stadionu Fulham jesteś rozpoznawalny?
Na to trzeba jeszcze poczekać kilkanaście miesięcy, ale mam nadzieję, że tak będzie. Zresztą przy Craven Cottage gra tylko pierwszy zespół. Akademia jest oddalona od stadionu o kilka kilometrów, więc jest trudniej, aby mnie rozpoznawali. Mam nadzieję, że za kilka lat dzieci będą biegały po parku przy stadionie w koszulkach z moim nazwiskiem. Na razie mają innych, znacznie lepszych i bardziej utytułowanych zawodników.
Chodzisz na mecze pierwszej drużyny?
Tak, nawet regularnie. Atmosfera na Craven Cottage jest bardzo specyficzna. Akurat na Fulham nie ma czegoś takiego jak kocioł czy młyn, więc nie zobaczysz obrazków z racami lub oprawami. Na pewno kibice inaczej podchodzą do meczu niż w Polsce, reagują po prostu na wydarzenia boiskowe gwizdami albo brawami. Nie jest źle.
Pamiętam, że kiedy przyjechali kibice Wisły Kraków i odpalili race, władze Fulham bały się, że spłonie trybuna gości, bo akurat jest drewniana.
To prawda. Mnie na szczęście nikt nie robił przeszkód przez tę sytuację, nikt się nie bał, że i ja będę odpalał pirotechnikę.
Kiedy oglądasz z trybun mecze pierwszej drużyny, widzisz dla siebie na boisku miejsce?
Tak. Jestem ustawiany na pozycji głównego rozgrywającego albo skrzydłowego i myślę, że za kilka, no może kilkanaście miesięcy uda mi się zadebiutować w pierwszym zespole. Boisko wszystko zweryfikuje, ale jestem dobrej myśli. Jeśli trener da mi szansę, to czuję się gotowy i wyjdę bez żadnych kompleksów. Pokażę, na co mnie stać!
Jak jesteś traktowany w Fulham jako Polak?
Na pewno nikt do mnie nie podchodzi gorzej niż do Anglików. Jestem traktowany już jako swój, gram przecież w Fulham od prawie czterech lat, więc już się przyzwyczaili. Doskonale dogaduję się z drużyną, wszyscy mnie znają, szanujemy się nawzajem.
W Londynie jest kilku młodych Polaków, którzy grają w akademiach angielskich klubów. Masz z nimi kontakt?
Z Krystianem Bielikiem nie mieliśmy okazji się poznać, a on teraz poszedł na wypożyczenie do Birmingham, więc jest jeszcze trudniej. Z Hubertem Adamczykiem, który odszedł z Chelsea do Cracovii, raz się spotkałem, pogadaliśmy i miło go wspominam. Z pozostałymi nie mam kontaktu.
Przeciwko Bielikowi akurat zaliczyłeś występ w meczu drużyn U-23.
Graliśmy wtedy u siebie, Krystian grał na środku obrony, ale nie mieliśmy pojedynków jeden na jeden, więc bezpośredniego starcia nie było. Dobrze mi się grało przeciwko Arsenalowi, ale niestety przegraliśmy.
(foto: Cezary Musiał)
W poprzednim meczu z Kanonierami strzeliłeś dwa gole, więc oczekiwania były pewnie większe.
Wtedy zagrałem jeszcze lepiej, ale akurat Krystiana nie było. Na meczu była za to mama, do której pobiegłem po pierwszym trafieniu, przytuliłem ją i podziękowałem, że wspiera mnie w tak ważnych momentach. Ona zawsze we mnie wierzy. Po drugim trafieniu cieszyłem się już z kolegami z zespołu.
W młodzieżowych reprezentacjach Polski lubisz dryblować i cały czas być pod grą. Jak to wygląda w Anglii?
Przede wszystkim nie mam tyle miejsca, ile było w Polsce. Im starsza kategoria wiekowa, tym mniej wolnej przestrzeni dla zawodników ofensywnych, ale cały czas staram się wychodzić po piłkę i napędzać akcje ofensywne.
Ile kilometrów przebiegasz w meczu?
Około 12-13 kilometrów w ekipie U-23, co daje mi zazwyczaj pierwsze miejsce, jeśli gram całe spotkanie. W klubie są bardzo zadowoleni z mojej wydolności, więc cały czas pracuję, aby jej nie zatracić.
Czyli nie musisz nadrabiać braków fizycznych?
Po prostu teraz nie mogę stracić tego, co już zdołałem wypracować. Z każdym rokiem spędzam coraz więcej czasu w siłowni, aby wzmacniać wszystkie partie mięśni i nie odbijać się od Anglików. Myślę, że jestem na tym samym poziomie co moi rówieśnicy z Anglii.
Z kim się przyjaźnisz w zespole?
Z Islandczykiem Jonem Thorsteinssonem oraz z zawodnikami ciemnoskórymi.
Dyskutujecie o gustach muzycznych?
Tak, nawet często. Oni pokazują swoją muzykę, a ja im prezentuję polskie rytmy disco polo i mówią, że mamy bardzo dobre piosenki!
Miałeś propozycje z innych klubów z zagranicy, kiedy byłeś jeszcze zawodnikiem Korony?
Pojawiło się zaproszenie z Manchesteru City na testy, ale akurat wtedy wypadała Wielkanoc i rodzice mnie po prostu nie puścili. Poza tym sprawdzany byłem w Schalke, Koeln, ale pojawiło się Fulham, które było najbardziej zdecydowane i zdeterminowane, aby mnie ściągnąć.