Młody Japończyk Takefusa Kubo tego lata błysnął podczas meczów sparingowych Realu wielkim talentem. Umie prowadzić piłkę niczym najlepsi środkowi pomocnicy z Hiszpanii, dysponuje świetnym strzałem i podaniem.
Kibice Los Blancos widzieli go w zespole Zinedine’a Zidane’a, ale francuski trener uznał, że jeszcze nie czas. Powstał problem, co z nim zrobić? ZZ był zdania, że Japończyk powinien zostać w Castilli i rozwijać się pod okiem Raula. Jednak z drugiej strony, czego tak utalentowany zawodnik może nauczyć się w Segunda B?
Ostatecznie wybór pozostawiono samemu piłkarzowi. Zdecydował, że chce odejść na wypożyczenie do innego zespołu Primera Division. Natychmiast zgłosił się Real Valladolid. Przejęcie tego klubu przez Ronaldo było bardzo złą wiadomością dla szefów Getafe i Leganes: dotychczas to oni mieli pierwszeństwo w pozyskiwaniu zawodników nie mieszczących się w kadrze Realu, teraz, w związku z bardzo dobrymi relacjami jakie zawsze łączyły Ronaldo z Florentino Perezem, miejsce to zajęła ekipa Los Pucelanos. Tego lata z Castlli do Valladolid powędrowali już Javi Sanchez, De Frutos oraz Łunin, więc hiszpańskie media odtrąbiły, że Kubo podąży ich szlakiem.
Tymczasem piłkarz podjął nieoczekiwanie inną decyzję. Z jakiegoś powodu nie spodobał mu się zespół Valladolid, wybrał drugą ofertę – z Mallorki. Dziś ogłoszono, że został wypożyczony właśnie do ekipy z Balearów. Perez od pewnego czasu jest zdania, że młody futbolista powinien sam dokonywać wyboru w takiej sytuacji, w jakiej znalazł się Kubo, gdyż grając tam, gdzie chce, najprędzej uczyni postępy.
Teraz fani Mallorki liczą, że Japończyk, który spędził kilka lat w Barcelonie, wrócił z powodów proceduralnych do ojczyzny i zamiast ponownie dołączyć do zespołu z Camp Nou wybrał Real, zostanie gwiazdą ich zespołu całej ligi. Naprawdę ma ku temu odpowiedni potencjał!
Leszek Orłowski
„Piłka Nożna”