Kryzysowy szlagier w północnym Londynie
Jeszcze do niedawna starcie Arsenalu z Borussią Dortmund nazwalibyśmy hitem kolejki. Dwie wielkie firmy, wielu świetnych zawodników na boisku, no i rzecz jasna Polacy, którzy reprezentują obie strony. Dzisiaj, kiedy te dwa zespoły borykają się ze swoimi wielkimi problemami, ich spotkanie aż tak atrakcyjne się nie wydaje. No bo jak to? Szlagierem rundy ma być mecz ósmej drużyny Premier League z szesnastą ekipą Bundesligi?
Arsenal vs BVB – jakie to będzie spotkanie?
Wszystko o Lidze Mistrzów na PilkaNożna.pl – KLIKNIJ!Niestety, forma obu zespołów w bieżącym sezonie jest daleka od tego, do czego przyzwyczaili się kibice. Arsenal zawodzi na całej linii, tak na krajowym podwórku, jak i w Lidze Mistrzów. Oczywiście,
Arsene Wenger może się kolejny raz tłumaczyć plagą kontuzji, ale w jego wymówki nikt już nie wierzy. To bowiem Francuz nie wzmocnił w lecie kadry Arsenalu tam, gdzie ją wzmocnić należało. To przecież on nie kupił nowego stopera i nie postarał się o defensywnego pomocnika z prawdziwego zdarzenia. Pech związany z urazami piłkarzy to jedno, ale poważne zaniedbania jakich dopuścił się sam Wenger są widoczne jak na dłoni, tym bardziej, że w tym roku miał on do swojej dyspozycji naprawdę pokaźne fundusze.
Kanonierzy są ewidentnie pod formą, o czym najlepiej świadczą liczby. Porażka z Manchesterem United była znamienna i oznacza, że
Arsenal zaliczył najgorszy start w Premier League od sezonu 1994-95, a w ogóle w lidze od roku 1982. To uprzytamnia wszystkim skalę kryzysu, w który wpadła drużyna Wengera. O ile jednak punkty stracone na krajowym podwórku da się jeszcze odrobić na przestrzeni całej kampanii, to kolejna wpadka w Champions League może być dla londyńczyków brzemienna w skutkach. Na dwie kolejki przed końcem fazy grupowej Arsenal ma na swoim koncie siedem punktów i o pięć wyprzedza Anderlecht Bruksela. Scenariusz, w którym ekipa Wenger nie wchodzi do kolejnej rundy jest co prawda mało prawdopodobny, ale nadal możliwy. Niemniej, nawet jeśli Kanonierzy w 1/8 finału się zameldują, to w takiej formie będą zapewne dość łakomym kąskiem dla faworytów rozgrywek.
Kolorowo nie jest także w Dortmundzie. Borussia w Lidze Mistrzów gra co prawda jak z nut i po czterech grach ma na swoim koncie komplet dwunastu punktów. Nie może to jednak zaciemnić prawdziwego stanu w jakim znajduje się drużyna
Juergena Kloppa. Jest to niestety obraz nędzy i rozpaczy, który co jakiś czas jest doprawiany przez okrutny los kolejnymi kontuzjami kluczowych piłkarzy wicemistrzów Niemiec. Mocno? Być może, ale jak inaczej opisać zespół, który przed sezonem był stawiany w gronie najpoważniejszych rywali wielkiego Bayernu Monachium, a po dwunastu kolejkach ma na swoim koncie zaledwie jedenaście punktów i balansuje nad strefą zagrożoną spadkiem z ligi. Oczywiście, ciężko spodziewać się, by BVB miało walczyć do końca rozgrywek o byt w gronie najlepszych, ale na dzisiaj sytuacja klubu z Westfalii jest nie do pozazdroszczenia.
Wydawało się, że Borussia wraca na właściwe tory, po tym jak dość szczęśliwie pokonała swoją imienniczkę z Moenchengladbach. To miał być kamień milowy, ale fortuna raz jeszcze zakpiła z Kloppa i jego piłkarzy. Nie dość, że w ostatnich kolejce ligowej BVB zaledwie zremisowała z Paderbornem, to jeszcze straciła swojego lidera i asa atutowego –
Marco Reusa. Czy może być gorzej?
Słaba forma obu zespołów, nie oznacza jednak słabnącego zainteresowania środowym meczem, szczególnie w naszym kraju, gdzie starcie Arsenalu z Borussią Dortmund określa się mianem „polskiego meczu”. Gdyby się udało tak jak kilkanaście miesięcy temu zobaczyć na boisku aż czterech reprezentantów, to byłoby wspaniale. Można jednak przypuszczać, że w środę do boju wypuszczony zostanie tylko jeden Polak –
Łukasz Piszczek. W jego drużynie nie ma już bowiem
Roberta Lewandowskiego, a
Kuba Błaszczykowski choć wrócił do zdrowia, to na 90 minut gotowy raczej nie jest. Wiadomo także, że na boisku nie zobaczymy
Wojciecha Szczęsnego, którym nabawił się urazu żeber, a Łukasz Fabiański broni już dzisiaj bramki Swansea City. Mało więc trochę tych biało-czerwonych jak na „polskie spotkanie” w Lidze Mistrzów.
Jakiego więc meczu możemy się spodziewać? Konia z rzędem temu, kto poprawnie przewidzi to co zdarzy się na Emirates Stadium. Czy potrafiący zagrać piękny i szybki futbol Arsenal, tym razem okaże się również skuteczny? Czy Borussia Dortmund zaprezentuje nam twarz znaną z Bundesligi, czy jednak tą nieco ładniejszą z Ligi Mistrzów? Na te wszystkie pytania będzie można odpowiedzieć dopiero po pierwszym gwizdku. Ten wybrzmi punktualnie o godzinie 20:45.
26 listopada (Londyn / Emirates Stadium)
ARSENAL FC – BORUSSIA DORTMUND (20:45)Przypuszczalne składy:Arsenal: Martinez – Gibbs, Monreal, Mertesacker, Chambers – Arteta, Ramsey – Oxlade-Chamberlain, Sanchez, Cazorla – Welbeck
Borussia: Weidenfeller – Durm, Subotić, Ginter, Piszczek – Kehl, Gundogan – Mchitarjan, Kagawa, Aubameyang – Immobile
Typ PilkaNożna.pl:
1:1Grzegorz Garbacik
PilkaNożna.pl