Przejdź do treści
Krajobraz za oknem transferowym

Ligi w Europie Premier League

Krajobraz za oknem transferowym

Kluby angielskiej ekstraklasy wydały na zimowe wzmocnienia grubo ponad dwieście milionów funtów. Kto zrobił dobry biznes, a kto wyrzucił pieniądze w błoto? Pierwsze odpowiedzi poznamy już w ten weekend.



Jak Tottenham będzie sobie radził w erze posteriksenowej? (fot. Reuters

 

Okno transferowe zostało zamknięte, handel zakończony. Kto miał przyjść – przyszedł, kto odejść – odszedł. Pora w pełni skupić się na czysto sportowym aspekcie futbolu, a nadchodząca, dwudziesta piąta seria gier Premier League jest znakomitą ku temu okazją. Tym bardziej, że nie zabraknie w niej starcia wielkich marek.

NOWA ERA

Dlaczego marek, a nie drużyn? Ano dlatego, że z dwójki: Tottenham i Manchester City, tylko druga z ekip – choć zdecydowanie dalsza ideału niż w poprzednich dwóch sezonach – prezentuje się w tych rozgrywkach na miarę oczekiwań. Koguty próbują natomiast odnaleźć się w nowej erze – bez Mauricio Pochettino, a teraz także bez Christiana Eriksena.

Duńczyk jest jednym z trzech piłkarzy, którzy w styczniu opuścili klub ze stolicy. O ile jednak Danny Rose już, a Kyle Walker-Peters jeszcze nie byli istotnymi elementami w układance Jose Mourinho, o tyle 27-letni pomocnik wciąż – wprawdzie bardziej okazjonalnie niż w przeszłości i coraz częściej od niechcenia – stanowił ważne ogniwo zespołu. Jak Tottenham poradzi sobie bez jednego z kluczowych i bez cienia wątpliwości najlepszych graczy londyńczyków ostatniej dekady?

 


 

Pomóc mają w tym sprowadzeni odpowiednio z Portugalii oraz Holandii Gedson Fernandes i Steven Bergwijn. Obaj młodzi, perspektywiczni i z ogromnym potencjałem rozwojowym, obaj porównywani do byłych lub obecnych gwiazd angielskiej ekstraklasy – pierwszy do Yayi Toure, drugi do Adamy Traore „z mniejszą masą mięśniową”. Na Tottenham Hotspur Stadium liczą, że aklimatyzacja nowych zawodników przebiegnie sprawniej niż w przypadku wzmocnień z lata ubiegłego roku. Nawet ekspresowe tempo przystosowywania się do nowych warunków w wykonaniu „świeżaków” nie wystarczyłoby jednak raczej do przechytrzenia The Citizens.

Podopieczni Pepa Guardioli przegrali wprawdzie derby z United, lecz za sprawą pierwszej części dwumeczu trzeci z rzędu awans do finału Pucharu Ligi stał się faktem. W lidze z kolei Sergio Aguero i spółka nie zaznali goryczy porażki od końcówki Anno Domini 2019 i coraz pewniej kroczą ku wicemistrzostwu. Londyn ma być tylko kolejnym przystankiem.

JAK ZAPOMNIEĆ

Nie mniej interesująco zapowiada się spotkanie Leicester z Chelsea, które zainauguruje nadchodzącą kolejkę. Rywalizujące o prawo występu w kolejnej edycji Ligi Mistrzów i konsekwentnie do swego celu zmierzające drużyny mają jedno założenie – zapomnieć o minionych tygodniach.

Z sześciu ostatnich meczów na polach wszystkich frontów gospodarze wygrali zaledwie dwa. Do utrzymania się w czołowej czwórce ekstraklasy wystarczyło, do awansu do finału Pucharu Ligi już nie. Brendan Rodgers przekonuje wprawdzie, iż dla niego najważniejszy jest rozwój piłkarzy, lecz trudno uwierzyć, że po podbiciu Szkocji Irlandczyk z Północy nie ma chrapki na pierwsze trofeum na ziemi angielskiej. Z korzyścią dla Aston Villi po raz kolejny musiał się jednak obejść smakiem. Kibice Lisów liczą natomiast na to, iż priorytety byłego szkoleniowca Liverpoolu nie pozbawią ich ulubieńców szansy na powrót na Stary Kontynent. W końcu czternaście punktów na tyleż samo serii gier przed końcem rozgrywek to pokaźna przewaga nad piątym w tabeli Manchesterem United.

Nieco mniej, bo tylko cztery oczka, Czerwone Diabły tracą do Chelsea. Ta nie wygrała od dwóch kolejek – najpierw ulegając Newcastle, a następnie nie potrafiąc pokonać osłabionego Arsenalu – i tylko dzięki nieudolności konkurentów wciąż zajmuje pozycję numer cztery. Jak długo można jednak liczyć na innych? Zamiast oglądać się za siebie Frank Lampard i jego podopieczni winni patrzeć wprzód. Leicester przecież wciąż jest w ich zasięgu. Jeśli w sobotę The Blues wygrają na King Power Stadium, dystans do trzeciej lokaty zmaleje do pięciu punktów.

NA HUŚTAWCE

Za wspomnianymi wyżej zespołami uparcie, acz nieudolnie podąża drużyna Ole Gunnara Solskjaera. Wokół tej dzieje się nieustannie wiele – dobrego, jak i złego.

United przypomina nieco dziecko bawiące się na huśtawce. Kiedy jest w górze, demoluje Tranmere Rovers na niezdatnym do gry boisku, drugi raz w sezonie pokonuje City na Etihad Stadium i sprowadza absolutną gwiazdę ligi portugalskiej – Bruno Fernandesa. Kiedy znajduje się u dołu, cierpi z powodu absencji Marcusa Rashforda, przegrywa u siebie z Burnley, odpada z Pucharu Ligi, a dom Eda Woodwarda zostaje zaatakowany przez niezadowolonych z polityki klubu chuliganów. Zepchnąć z jednej z największych atrakcji placu zabaw starają się je natomiast Tottenham, Wolverhampton oraz Sheffield United. Wilki nawet bezpośrednio, już w nadchodzącej kolejce. W jakim stanie i pozycji Czerwone Diabły dobiją do mety sezonu?

NIE DO ŚMIECHU

W przypadku Liverpoolu powyższe pytanie należałoby uznać za retoryczne. Po odrobieniu zaległości związanych z wyjazdem na Klubowe Mistrzostwa Świata i pokonaniu West Hamu The Reds mają aż 19 (słownie: dziewiętnaście) punktów przewagi nad drugim w stawce Manchesterem City. Co więcej, podopieczni Jurgena Kloppa pokonali w lidze każdego, z kim przyszło im się zmierzyć, co w erze Premier League nie udało się żadnym z ich poprzedników na Anfield. Na nieszczęście Southampton, Mohamed Salah i spółka nie są z tych, których przedwcześnie dopada samozadowolenie. I choć Święci poczynili w minionych miesiącach spektakularny progres, przed podróżą do czerwonej części Merseyside raczej nie jest im do śmiechu.

 


 

Powodów do radości nie ma również Arsenal. Co z tego, że Kanonierzy są niepokonani od czterech kolejek, skoro na ich bilans na owym dystansie składają się jedno zwycięstwo i aż trzy remisy? Co z tego, że w grze wyraźnie widać wpływ Mikela Artety, jeśli jego drużyna nadal plasuje się daleko od czołówki? Jeśli londyńczyków nie natchnie powrót Pierre’a-Emericka Aubameyanga, który odpokutował czerwoną kartkę za faul na Maxie Meyerze, ani wzmocnienie defensywy w osobach Pablo Mariego i Cedrica Soaresa, sezon będzie trzeba definitywnie spisać na straty. Wyjazdowe starcie z odzyskującym wigor Burnley to dla ekipy z Emirates Stadium kolejny istotny test.

Co oprócz tego czeka nas w ten weekend na boiskach angielskiej elity? Łapiące oddech Bournemouth podejmie opromienioną awansem do finału Pucharu Ligi Aston Villę, trzymające się środka stawki Crystal Palace zagra z walczącym o szansę gry w europejskich pucharach Sheffield United, prezentujące się w kratkę Newcastle sprawdzi się na tle niezmiennie zamykającego stawkę Norwich, nieco przygaszony Watford stanie w szranki z remisującym ostatnio na potęgę Evertonem, a West Ham z Łukaszem Fabiańskim w bramce zmierzy się z pikującym w dół Brighton.

Ostatnia kolejka przed nieco naciąganą, lecz historyczną, pierwszą przerwą zimową w dziejach Premier League zapowiada się intrygująco. Które drużyny udadzą się na odpoczynek w dobrych nastrojach?

***

Leicester – Chelsea
Typ PN: x

Bournemouth – Aston Villa
Typ PN: x

Crystal Palace – Sheffield United
Typ PN: 2

Liverpool – Southampton
Typ PN: 1

Newcastle – Norwich
Typ PN: 1

Watford – Everton
Typ PN: 2

West Ham – Brighton
Typ PN: 2

Manchester United – Wolverhampton
Typ PN: 2

Burnley – Arsenal
Typ PN: x

Tottenham – Manchester City
Typ PN: 2

MACIEJ SAROSIEK

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024