Kontrowersja zamieniona w kontrowersję, czyli spalony Ishaka w meczu Widzew – Lech
Widzew Łódź pokonał wczoraj przed własną publicznością Lecha Poznań 2:1. Kolejorz w samej końcówce co prawda doprowadził do wyrównania za sprawą Mikaela Ishaka, ale gol po interwencji VAR został anulowany.
Paweł Gołaszewski
O braku bramki dla drużyny Nielsa Frederiksena zadecydowały centymetry, a może nawet milimetry. Powtórki telewizyjne tylko dolały oliwy do ognia, bo zamieniły jedną kontrowersję w drugą.
Obrazek, który został pokazany w telewizji, wywołał wielką falę dyskusji, bo… nie rozwiał wątpliwości. Zgodnie z tym, co zobaczyliśmy, widać było, że na spalonym była ręka Ishaka, którą przecież gola nie mógł strzelić.
Zabrakło linii pionowych, które pokazałyby, od których punktów były rysowane linie poziome, stwierdzające, czy Szwed faktycznie był na pozycji spalonej. Skoro sędziowie ostatecznie uznali, że kapitan Lecha był najbliżej bramki Widzewa, to dlaczego tego nie zobaczyli telewidzowie? Przecież VAR został wprowadzony po to, aby nie zamieniać jednej kontrowersji w drugą. A tak dyskusja trwa w najlepsze…
Głos w sprawie zabrał Paweł Gil, czyli instruktor VAR w UEFA, koordynator ds. szkolenia sędziów VAR w PZPN, w Kanale Sportowym. Poniżej jego wypowiedź: