Koniec kryzysu, Chelsea jedzie do Japonii na KMŚ
Jeszcze na początku grudnia Chelsea ogarniało jesienne załamanie. Seria dobrych wyników tchnęła jednak w The Blues przed Klubowymi Mistrzostwami Świata dobrego ducha. Turniej ten warto śledzić ze względu na rywalizację Europy z resztą świata i pojawienie się wytęsknionej technologii do pomocy sędziom.
Przedstawiciele Starego Kontynentu będą faworytem turnieju. Europejskie ekipy wygrywały pięć poprzednich edycji. Chelsea pojechała do Japonii w dużo lepszych nastrojach niż powszechnie oczekiwano.
Wcześniej The Blues zaliczyli serię ośmiu meczów, w której przegrali trzy i zremisowali cztery spotkania. Skutek? Odpadnięcie z Ligi Mistrzów już po fazie grupowej jako pierwszy w historii obrońca tytułu oraz duża strata do liderów tabeli Premier League.
Fatalny klimat podżegała nienawiść kibiców do trenera Rafaela Beniteza. Hiszpan został chyba pierwszym menedżerem w historii, którego zwolnienia fani domagali się jeszcze przed pierwszym meczem. Zwolennicy Chelsea nazwali Beniteza „tłustym, hiszpańskim kelnerem” za brak szacunku względem The Blues podczas pracy w Liverpoolu. Tłumy wciąż nie potrafią zapomnieć o Roberto di Matteo, który w maju dał im Puchar Europy.
Benitez delikatnie zmodyfikował taktykę w poszukiwaniu lepszego balansu między obroną i atakiem. Chelsea zaczęła tracić mniej goli, ale sama też nic nie strzelała. Dopiero czwarty mecz przyniósł przełom. Zwycięstwo 6:1 nad Nordsjaelland przerodziło się w triumf 3:1 nad Sunderlandem. – Wyniki i lepsze występy zdjęły nieco presji z drużyny i bardziej zadowoliły kibiców. Jesteśmy na dobrej drodze do zmiany tej atmosfery – zauważył Petr Cech.
Twarzą przemiany został Fernando Torres, który tydzień wcześniej przypominał karykaturę piłkarza kupowanego za 50 mln funtów. El Nino skorzystał na bezpośredniej taktyce Beniteza i w dwóch meczach trafił do siatki aż czterokrotnie. Wcześniej miał passę 11. spotkań z jednym golem. – Napastnik jest szczęśliwy, jeśli strzela bramki. Zauważyłem u niego różnicę – stwierdził Benitez. Obudowanie psychiczne przejawiło się najlepiej, gdy Torres zgłosił się na ochotnika do wykonania rzutu karnego, swojego pierwszego w angielskim klubie. Piłka pewnie zatrzepotała w siatce.
Gole Torresa będą kluczowe do zdobycia trofeum w Japonii. Zawodnicy Chelsea przekonują, że Klubowe Mistrzostwa Świata traktują bardzo poważnie. – Dostajesz na nie zaproszenie tylko po zwycięstwie w Lidze Mistrzów. Niełatwo to osiągnąć – mówi Cech. – To są ważne rozgrywki i zwycięstwo Chelsea byłoby wielkim osiągnięciem tego klubu – dodaje Torres.
W czwartkowym półfinale na The Blues czeka meksykańskie Monterrey. Wszyscy oczekują, że w sobotnim finale europejczykom przyjdzie sprawdzić się na tle brazylijskiego Corinthians. Za tą drużyną podążyło aż 20 tysięcy fanów. Całe morze w porównaniu do tysiąca podróżujących kibiców Chelsea. – Dla nas w Brazylii to ostatni mecz sezonu, tak jak finał Ligi Mistrzów był ostatnim spotkaniem dla Chelsea. Wzrasta napięcie dla kibiców w Brazylii, którzy czują się jakby dostali wcześniejszy prezent na święta – tłumaczy David Luiz, od dziecka kibicujący Corinthians. – To szansa dla drużyn z Ameryki Południowej na udowodnienie, że mogą rywalizować z najlepszymi w Europie.
Podobne zdanie ma kolejny Brazylijczyk w talii The Blues. – Mam nadzieję, że Chelsea dojdzie do finału i zmierzy się z Corinthians – mówi Oscar. 21-latek zwraca też uwagę na potencjalną gwiazdę turnieju. – Paulinho gra ze mną w reprezentacji i jest niesamowity w Brazylii – zauważa. Polscy kibice mogą pamiętać Paulinho z sezonu 2007/08 spędzonego w… ŁKS Łódź. Teraz pomocnik Corinthians należy do najlepszych piłkarzy swojej ligi, a o jego podpis zabiegają Arsenal czy Inter.
FIFA zgodziła się, aby mecze Klubowych Mistrzostw Świata były testem dla dwóch systemów: kamer Hawk-Eye oraz GoalRef wykorzystującego pola magnetyczne i chip w piłce. – Jestem bardzo zadowolony z decyzji o wprowadzeniu nowych technologii – stwierdza Cech. – Z przebiegu historii można zauważyć, że wyniki niektórych rozgrywek mogłyby być inne. Jako piłkarz wolisz chwilę poczekać na właściwą decyzję, niż był rozczarowanym po błędnej. Mam nadzieję, że wszystko przebiegnie gładko i zobaczymy korzyści z tego płynące – dodaje czeski zawodnik.
Andrzej Kotarski
PilkaNozna.pl