W niedzielę Liverpool FC zmierzył się na wyjeździe z Shrewsbury Town w meczu czwartej rundy Pucharu Anglii. Nieoczekiwanie gospodarze postawili bardzo trudne warunki potentatowi z Premier League.
Zespół występujący na trzecim poziomie rozgrywkowym w Anglii był skazywany na pożarcie w meczu przeciwko Liverpoolowi, który w tym sezonie nie ma sobie równych. Dla The Reds to miała być łatwa przeprawa.
Z drugiej jednak strony w Pucharze Anglii już wielokrotnie w przeszłości byliśmy świadkami sensacyjnych rozstrzygnięć. Tak naprawdę tutaj również wszystko mogło się wydarzyć.
Od początku spotkania Liverpool FC miał przygniatającą przewagę. W 15. minucie The Reds wyszli na prowadzenie. Curtis Jones w sytuacji sam na sam nie miał problemów ze zdobyciem bramki.
Na drugie trafienie musieliśmy zaczekać do drugiej połowy meczu. Donald Love zaraz po rozpoczęciu skierował futbolówkę do własnej bramki i sytuacja gospodarzy stała się bardzo trudna.
Jason Cummings w 65. minucie przedłużył nadzieje miejscowych na korzystny wynik. Zawodnik gospodarzy wykorzystał bez problemów rzut karny.
Zaledwie dziesięć minut później ten sam zawodnik oddał pewne uderzenie i doprowadził do sensacyjnego remisu 2:2! Piłkarze Liverpoolu sprawiali wrażenie zespołu, który chciał wygrać te zawody na stojąco.
I tego nie udało się osiągnąć. Gospodarzom należą się ogromne brawa za walkę z potentatem i wywalczenie remisu. Taki wynik oznacza konieczność rozegrania kolejnego spotkania, które zadecyduje o losach awansu do kolejnej rundy Pucharu Anglii.
gmar, PilkaNozna.pl