Koledzy w Belgii doznali szoku
Bardzo chciał się sprawdzić poza Polską, więc skorzystał z propozycji z Belgii. W Mouscron szlak przetarli mu bracia Żewłakowowie – Michał i Marcin, ale dzięki temu wcale nie mógł liczyć na fory. Wywalczył jednak miejsce w podstawowym składzie.
Co się stało, że po świetnym początku sezonu Royal Excel obniży loty?
Rywale bardziej się przygotowują do meczów z nami – mówi Pietrzak. – Graliśmy dobrze, ciekawie i przeciwnicy to docenili. Podchodzą do nas z większym szacunkiem niż w początkowej fazie rozgrywek, zostaliśmy rozpracowani. Trzeba jednak pamiętać, że na własne życzenie zgubiliśmy trochę punktów. Ze Standardem Liege dostaliśmy gola na 2:2 w ostatniej minucie grając jedenastu na dziewięciu… Nie do wiary.
Z czego wynikają takie sytuacje?
Bernd Hollerbach powtarza na każdym kroku, że trzeba być czujnym do ostatniego gwizdka. Musimy poprawić koncentrację.
W Polsce powiedzieliby, że gole tracone bramki w końcówkach wynikają ze słabego przygotowania kondycyjnego. Słyszałeś takie głosy o swoim klubie?
Nie, bo my jesteśmy świetnie przygotowani do ligi. Cały czas znajdujemy się w czołówce ligi pod względem przebiegniętych kilometrów. Nikt nie narzeka na braki kondycyjne, ja sam w środku sezonu czuje się rewelacyjnie.
Dogadujesz się z trenerem?
Trener Hollerbach grał na mojej pozycji i jego wskazówki są bardzo cenne. Poświęca mi czas i mówi, co mam lepiej robić. Od początku pobytu w nowym klubie trener był ze mną szczery. Podczas przygotowań powiedział czego ode mnie wymaga, nad czym muszę popracować. Wziąłem to sobie do serca, wykonałem ciężką pracę i zbierałem owoce. Potem przydarzył mi się słabszy okres, straciłem plac, ale nie marudziłem tylko zasuwałem na treningach. Opłacało się, bo z KV Mechelen znowu wyszedłem od pierwszej minuty.
Uważasz, że jesteś lepszym zawodnikiem niż w momencie, kiedy opuszczałeś Ekstraklasę?
Przeniosłem się do Belgii by grać i rozwijać się sportowo. Na pewno jestem lepiej przygotowany pod względem fizycznym. Więcej biegam, nie czuję zmęczenia. Mimo krótkiej przerwy na przełomie roku nie odczuwam przesytu futbolem, wręcz przeciwnie. Zresztą w Belgii nie spotkałem się z narzekaniem na przeładowany terminarz, a graliśmy ostatnią kolejkę w roku dopiero 26 grudnia. Belgowie trzymają się konsekwentnie swoich reguł. Jednym się podobają, innym nie, gra się jednak dużo meczów, a to piłkarzom raczej pasuje.
Dużo zauważyłeś różnic między polską ekstraklasą, a belgijską?
Pod względem czysto piłkarskim polska liga nie ma powodów do wstydu. Natomiast belgijska liga przewyższa polską intensywnością, gra się znacznie szybciej. Na pewno też piłkarze tu są lepiej przygotowani motorycznie.
W Polsce się mniej trenuje?
Chyba tak, bo trenujemy bardzo ciężko. W Polsce zdarzało się, że starsi zawodnicy prosili trenera, aby poluzował, tu nawet by o tym nie pomyśleli. Raz mieliśmy dzień wolnego, a kolejnego dnia trzeba było zasuwać znacznie ciężej. Nikt z tego powodu nie płakał, po prostu z tym wiąże się zawód piłkarza.
Nie brakuje ci w Belgii nieco liczb, czyli goli i asyst?
Przydałby się lepsze statystyki. Tylko jedna asysta, bez trafienia, a mogło to wyglądać znacznie lepiej w pierwszej części sezonu.
W lidze belgijskiej można spotkać dużo indywidualności?
W każdej drużynie są zawodnicy, którzy robią różnicę. Podejmując decyzję o przenosinach do Belgii zdawałem sobie sprawę, jacy zawodnicy promują się w tej lidze, gdzie później przechodzą. Mnóstwo młodych chłopaków wykorzystuje takie szanse i trafia do Anglii, Włoch, Hiszpanii, Niemiec. Belgowie dopracowali się znakomitego systemu szkolenia, mają bardzo dobre kadry juniorskie, młodzieżowe, nie wspominając o pierwszej reprezentacji. Spokojnie czekają na finały Euro 2020, w których chcą odegrać kluczową rolę. Mają skład na złoto, to nie ulega wątpliwości. Na razie tutejsze media żyją ligą, a przyjemnie się patrzy na piłkarzy walczących o wyjazd na tegoroczne mistrzostwa Starego Kontynentu, którzy występują choćby w Club Brugge, Standardzie, Anderlechcie. Jak teraz wymieniam te nazwy utwierdzam się w przekonaniu, że dokonałem właściwego wyboru. Na pewno jednak brakuje mi atmosfery ze spotkań Wisły. Jak pokazałem kolegom z Mouscron oprawę z derbów Krakowa doznali szoku. U nas doping wygląda trochę inaczej, ale nie można powiedzieć, że Excelsior nie ma wiernych fanów. Udany początek sezonu rozbudził apetyty, ktoś tam wspomniał o europejskich pucharach. Wierzę, że złapiemy dobry rytm i ruszymy w górę tabeli. Mamy zespół, który cieszy gra w piłkę, a niektórych piłkarzy stać na naprawdę wielkie sprawy. Przykładowo Aleix Garcia, chłopak którego kiedyś Manchester City ściągał z Girony, a potem dał mu szansę w Premier League. Kameruńczyk Fabrice Olinga był z kolei na mundialu w Rosji. Nawet gierki treningowe są u nas ciekawe, a ja ciągle mam się czego uczyć.
Spotykasz w Belgii rodaków?
Byłem zapraszany przez Polaków na mecze amatorskiej ligi w okolicach Mouscron. Zostałem przyjęty bardzo sympatycznie, pogadaliśmy, pożartowaliśmy. W Belgii pracuje sporo Polaków, są oceniani pozytywnie. W moim klubie oczywiście nie zapomniano o braciach Żewłakowach, którzy przecierali mi szlak. Z Michałem rozmawiał wcześniej mój agent, wielokrotny reprezentant Polski nie szczędził ciepłych słów pod adresem Excelsioru.
Wierzysz w kolejne występy w drużynie narodowej u Jerzego Brzęczka?
Ostatnio nikt ze sztabu reprezentacji się ze mną nie kontaktował, ale mam nadzieję, że regularnymi i udanymi występami w lidzie dam dylemat selekcjonerowi. Wierzę, że znajdę się w kadrze na obóz przed Euro 2020.
Wisła Kraków utrzyma się w Ekstraklasie?
Cały czas utrzymuje kontakt z kolegami. Myślę, że co najgorsze już za nimi, forma przyszła pod koniec roku. Jestem dobrej myśli, a trudno mi sobie wyobrazić Ekstraklasę bez Wisły.
JAROMIR KRUK
WYWIAD UKAZAŁ SIĘ W TYGODNIKU „PIŁKA NOŻNA” (nr 2/2020)