Przejdź do treści
Każdy musi mieć czas na uporządkowanie własnych spraw

Polska Reprezentacja Polski

Każdy musi mieć czas na uporządkowanie własnych spraw

Reprezentacja Polski, po zawirowaniu na początku kwalifikacji, pewnie zmierza do finałów mistrzostw świata w Rosji. Jak zwykł mawiać Adam Nawałka, najważniejszy jest progres, który w ostatnich miesiącach na pewno jest zauważalny. Nie tylko na boisku, biało-czerwoni grają zresztą rzadko, ale także w rankingu FIFA, obecnie rekordowo wysokim. Selekcjoner nadal bardzo mocno stąpa jednak po ziemi, co zresztą nie powinno dziwić. Nie musi wcale zastrzegać, że nie ma siły, która sprowokuje go do deklaracji, że rozpoczął już bezpośrednie przygotowania do startu w rosyjskim mundialu. Jak zawsze – dla niego, sztabowców i zawodników liczą się wyłącznie dwa najbliższe mecze.

ADAM GODLEWSKI


Mimo piątego, czyli najwyższego w historii, miejsca w rankingu FIFA (sporządzanego od pierwszej połowy lat 90. poprzedniego stulecia, o czym warto pamiętać) Nawałka też musi mierzyć się z kłopotami. Największy – przynajmniej w wymiarze medialnym – to obecnie brak Grzegorza Krychowiaka. Jeden z liderów kadry nie przebił się w PSG, od dawna ma problemy nie tylko z zachowaniem rytmu meczowego, ale także z formą, których selekcjoner nie był w stanie wyeliminować na rzadkich zgrupowaniach oraz podczas wyrównujących zajęć indywidualnych. Jeden z polskich bohaterów w finałach ME długo dostawał powołania na kredyt, aż wreszcie selekcjoner powiedział: pas. 

BRAK KRYCHOWIAKA, BRAK… ZDZIWIENIA

– Jeśli jestem zdziwiony, to nie faktem braku powołania dla Grzegorza, którego forma absolutnie nie dawała podstaw do gry w reprezentacji już od dłuższego czasu, tylko zakrętem, na którym nasz pomocnik się znalazł. To przecież klasowy piłkarz, jeden z liderów kadry trenera Nawałki przez kilka wcześniejszych lat, który jednak w pewnym momencie niezbyt rozsądnie pokierował karierą. A skoro nie gra w klubie, nie ma rytmu meczowego, a mówiąc wprost – od dłuższego czasu jest pod formą – nie daje podstaw do zapraszania go na zgrupowania drużyny narodowej – ocenia Maciej Bartoszek, były trener między innymi Korony Kielce, który niedawno dostał ofertę z Bielska-Białej, ale uznał, że woli poczekać na propozycję z ekstraklasy. – Selekcjoner dawał szansę kilku zawodnikom znajdującym się w trudnych sytuacjach w zagranicznych zespołach, w tym również Krychowiakowi, który już w rundzie wiosennej był powoływany na kredyt. Tyle że Arek Milik czy Kuba Błaszczykowski umieli w odpowiednim czasie skorzystać z koła ratunkowego rzucanego przez trenera, tymczasem Grzegorz nie był w stanie dzięki powołaniom odbudować formy, morale i pozycji w klubie. Dlatego szkoleniowiec reprezentacji Polski musiał poszukać alternatywnego rozwiązania. I w moim odczuciu plan B miał przygotowany już od dawna.


Tak sprawa Krychowiaka jest odbierana w środowisku piłkarskim, tymczasem selekcjoner nie robi z braku powołania dla zawodnika PSG wielkiego zagadnienia. Wychodzi z założenia, że zapadła jedyna sensowna decyzja w zaistniałej, niewątpliwie trudnej dla piłkarza sytuacji. Nawałka ma gorącą linię z Grześkiem, niezmiennie deklaruje, że wierzy w jednego ze swoich największych pupili, ale musi też przestrzegać zasad. Nawet w sytuacji, kiedy każdy przypadek rozpatruje indywidualnie, biorąc pod uwagę potencjał zawodnika, zaś PSG trudno porównywać do któregokolwiek z polskich klubów. Skoro jednak okres przygotowawczy w zachodnich klubach już się zakończył, a czołowy dotąd zawodnik kadry nie może pochwalić się rytmem meczowym w grach kontrolnych, to musiał po prostu dostać czas na… uporządkowanie swoich spraw. Właśnie tak podchodzi do zaistniałego problemu Nawałka, który robi użytek z kalendarza, więc wie, że właśnie podczas zgrupowania przed meczem z Duńczykami finał będzie miało letnie okienko transferowe. Zatem należy zakładać, że Krychowiak może nie mieć swobodnej głowy do treningów i nadrabiania zaległości. 

NIE JESTEŚMY WŁOCHAMI ANI ANGLIKAMI

Podobno piłkarz wykazał pełne zrozumienie dla decyzji selekcjonera i ma świadomość, że aby jesienią wrócić do kadry, musi zacząć regularnie pojawiać się na boisku. Co sprowadza się do zmiany otoczenia na inne niż paryskie. Aby jednak nie było wątpliwości – Nawałka cierpliwie poczeka na renesans formy Grześka. W końcu, jak można usłyszeć, nie jesteśmy Hiszpanami, Niemcami, Anglikami czy Włochami i reprezentacji nie stać na utratę nawet jednego klasowego zawodnika. Albo na powoływanie tylko takich, którzy w zagranicznych zespołach grają full minut. 


– Nie ma teraz w kadrze Krychowiaka, który wydawał się zawodnikiem nie do zastąpienia – i jeden do jednego rzeczywiście nie został zamieniony – ale po przemodelowaniu systemu gra reprezentacji Polski wygląda jeszcze lepiej niż wcześniej. Dlatego nie ma powodu, aby obawiać się o wyniki najbliższych meczów – uważa Bartoszek. – Z trzema pomocnikami w środku pola, którym można przypisać cechy ósemek, biało-czerwoni są w stanie zdominować przeciwnika w taki sposób, że ręce same składają się do oklasków. Taka koncepcja rozłożenia akcentów w zespole jest bliższa mojej filozofii futbolu, pewnie także z tego względu dostrzegam pozytywy wynikające zarówno z większego czasu posiadania piłki, jak i zakładania wyższego pressingu, ale to wcale nie oznacza, że gdy Grzegorz wróci do formy, może mieć kłopot z odzyskaniem miejsca w kadrze. Jako typowa szóstka daje możliwość ustawienia zespołu z napastnikiem na pozycji numer dziesięć, co zresztą z Arkiem Milikiem biegającym za plecami Roberta Lewandowskiego wielokrotnie się sprawdzało. Nie oszukujmy się zresztą – od przybytku głowa nie boli. A wszyscy możemy być spokojni, że taki trener jak Adam Nawałka w pełni wykorzysta potencjał kadrowy. W najlepszy możliwy dla tej drużyny sposób.

MONITORING RAZY 76

Powołania od Nawałki dla niedawnych młodzieżowców Marcina Dorny, Jana Bednarka i Tomasza Kędziory, sugerują nowe otwarcie w kadrze, która – o czym w wywiadzie dla „PN” mówił choćby kapitan Robert Lewandowski – potrzebuje świeżej krwi. Jeśli jednak właśnie tak się dzieje, trener Nawałka absolutnie tego nie potwierdzi. Bo na przykład Kędziora był przecież powołany już przed dwoma laty na mecze z Gruzją i Grecją, odpowiednio eliminacyjny i towarzyski. Co prawda nie zadebiutował wówczas, ale miał okazję poznać zwyczaje panujące w kadrze i atmosferę. Podobnie jak ówcześni klubowi koledzy z Lecha, Karol Linetty i Dawid Kownacki. Zresztą, jeden zawodnik może od razu wskoczyć do meczowej kadry, a inny potrzebuje więcej czasu na aklimatyzację w takim zespole jak reprezentacja Polski. Zaś operacja pod kryptonimem: Rosja, rozpoczęła się już przed rokiem. A teraz trzeba ją po prostu z sukcesem dokończyć… 

Swoją drogą, wspomniany Kownacki, który w ubiegłym tygodniu został powołany do młodzieżówki przez Czesława Michniewicza, nadal znajduje się w kręgu zainteresowań sztabu selekcjonera, w gronie dokładnie 76 zawodników, którzy są monitorowani w każdej ligowej kolejce i w każdym występie pucharowym w klubach. Choć grupa nie jest stała, można z niej wypaść i wrócić, wszystko jest uzależnione od stanu zdrowia oraz formy. W każdym razie przeprowadzka Kownasia do Włoch została w kierownictwie kadry odebrana jako krok w dobrym kierunku. A – co chyba najciekawsze – mimo że występ Orląt w czerwcowych finałach młodzieżowego Euro zakończył się katastrofą, w kręgach zbliżonych do selekcjonera można usłyszeć, że oprócz tych, co zawiedli, w zespole Dorny była grupa zawodników, która potwierdziła nie tylko potencjał, ale także zanotowała – już niemal mityczny – progres. 

PRZEPIS NA SAMOGRAJ

 – Fakt, że w kadrze ogłoszonej przez trenera Nawałkę jest 22 zawodników z klubów zagranicznych, absolutnie mnie nie niepokoi. Skoro tu rodzą się talenty, które można wytransferować, a potem takich klasowych zawodników, z doświadczeniem w silniejszych ligach i europejskich pucharach, powołać do silnej reprezentacji Polski – to pojawia się z punktu widzenia naszej drużyny narodowej patent na samograj – ocenia trener Bartoszek. – Między kadrą a klubami jest dziś tak wielka różnica w międzynarodowych notowaniach przede wszystkim z tego powodu, że ligowych zespołów nie stać na zatrudnianie czołowych polskich zawodników. Sprowadzamy w ich miejsce ludzi z zagranicy, wielu dodających jakości, ale też i takich, którzy nic nie wnoszą, a zajmują miejsce młodzieży i wychowankom. Poza tym terminarz nie jest sprzymierzeńcem naszych reprezentantów w pucharach. Urlopy latem są za krótkie, może zatem trzeba się zastanowić, jak je wydłużyć, żeby zawodnicy mogli w tej przerwie odpowiednio się zregenerować. Z pewnością wolny los dla pucharowiczów w pierwszych rundach Pucharu Polski także by im nie zaszkodził. Trzeba się wreszcie obudzić, przyczyn olbrzymiego rozdźwięku między reprezentacją i klubami jest na tyle dużo, że na wyliczenie wszystkich potrzeba byłoby pewnie kilku godzin. Dlatego istotne jest, żeby ludzie zarządzający naszym futbolem dostrzegli te najważniejsze przeszkody. I zaczęli je eliminować. Jestem zresztą przekonany, że w kilku gabinetach praca koncepcyjna jest w tym względzie daleko zaawansowana. 

ZMIANA W SŁOWNIKU SELEKCJONERA

Nawałka, który w piątek uzupełnił kadrę zawodnikami z krajowych klubów – chciał bowiem poczekać na raport medyczny po powrocie Legii z Tyraspolu – bardzo dyskretnie przypatruje się transferom kadrowiczów do zagranicznych zespołów. Po prawdzie, piłkarze nie mają oporów, aby o planach przeprowadzki dyskutować z selekcjonerem. Tak postępował choćby Jacek Góralski, który zdecydował się na przenosiny z zespołu wicemistrza Polski do Łudogorca Razgrad; od dłuższego czasu był zresztą zaprogramowany na wyjazd. Mimo wyboru dosyć nietypowego kierunku dostał zielone światło od selekcjonera i pozytywną opinię. Liczyło się jedynie to, że mistrz Bułgarii, choć w tym roku nie poradził sobie w kwalifikacjach Champions League, to zespół, w którym Góralski może zdobyć pucharowe doświadczenie, co powinno zaprocentować także w reprezentacji. A wiadomo – pod nieobecność Krychowiaka szanse byłego zawodnika Jagi na grę znacznie wzrastają; zwłaszcza w sytuacji, gdyby na boisku potrzebna była typowa szóstka, czego w wyjazdowym starciu z Danią wykluczyć nie można.

Selekcjoner ma już zresztą rozpisane kilka wariantów składu, które zostaną zweryfikowane podczas rozpoczynającego się w najbliższy poniedziałek zgrupowania. Choć nie potwierdza, że oprócz opcji A, B i C dysponuje także D, a nawet E. W poważnych sprawach nie jest skory do żartów i nie lubi, gdy inni przesadzają. Nawet jeśli zdaje sobie sprawę – a wbrew pojawiającym się często opiniom, zdaje doskonale – że rolą mediów jest nakręcanie emocji i podbijanie bębenka. Trener naszej drużyny narodowej z natury lubi sporo informacji zachować dla siebie i najbliższych współpracowników, lecz czasami wynika to z praktycznych powodów. Nigdzie na przykład nie ukazała się informacja, ilu graczy z polskich klubów dowoła w piątek na zgrupowanie. Powodem był fakt, że Nawałka sam jeszcze tego nie wiedział; o liczbie zaproszeń miał zadecydować raport medyczny przygotowany po ostatniej ligowej kolejce na europejskich boiskach. 

Co ciekawe, szkoleniowiec reprezentacji Polski wcale nie na pokaz wymaga od zawodników i współpracowników wyłącznie pozytywnego myślenia, sam zresztą od momentu objęcia kadry jest niepoprawnym optymistą. Po finałach Euro we Francji doszła do tego jeszcze wyczuwalna pewność siebie. Zwroty: od początku mieliśmy plan i pomysł, który nadal skrupulatnie realizujemy, ewentualnie: działamy wyłącznie w sposób starannie przemyślany i w każdej sytuacji dajemy sobie radę, już chyba na stałe weszły do użycia. W każdym razie w sytuacjach nieoficjalnych. Czy to oznacza, że po spodziewanym awansie na mundial celem minimum powinno być miejsce w ćwierćfinale, adekwatne do aktualnego rankingu biało-czerwonych?

ZESPÓŁ BEZ SUFITU 

– Stawiam tezę, że cała drużyna i poszczególni zawodnicy nie będą mieli celu minimum. To zespół świadomy własnej wartości, który w najbliższych miesiącach powinien się nadal rozwijać. Zresztą budowa drużyny to zawsze niekończący się proces, nie spotkałem trenera, który doszedłby do jakiegoś momentu i stwierdził, że już wystarczy. Bo to oznaczałoby początek końca. A znając Adama Nawałkę, który świetnie wpisał się w projekt PZPN, którym jest drużyna narodowa, w ciemno można zakładać, że trener i zespół nie zatrzymają się – nie ma wątpliwości Bartoszek. – Prawda jest zresztą taka, że drużyna budowana wokół takiego gracza jak Lewandowski nie ma sufitu. Może wygrać bardzo dużo, nawet na mistrzostwach świata, tylko nie sądzę, aby wywoływanie dodatkowej presji służyło czemukolwiek dobremu. Dlatego według mnie nie ma sensu mówienie o oczekiwaniu na miejsce na przykład w ćwierćfinale mundialu. Mamy prawo liczyć na dobrą grę i skuteczność naszej drużyny, której zresztą od dawna jesteśmy świadkami, a na jaki końcowy rezultat to się przełoży – to się po prostu okaże. 

Przyglądając się, jak rozwija się i buduje coraz wyższą markę nasza drużyna narodowa, można odnieść wrażenie, że w najbliższych meczach najtrudniejszym rywalem dla biało-czerwonych mogą być… biało-czerwoni. Po udanych finałach Euro 2016 kadra Nawałki wzięła zakręt – podczas wylotu do Astany oraz na zgrupowaniu przed domowymi meczami z Danią i Armenią – ale po trwającym trzy spotkania przesileniu wszystko zaczęło wyglądać jeszcze lepiej niż wcześniej. Najmocniej doświadczyli tego Rumuni, którzy zostali rozbici w pył i rozstrzelani przez Lewandowskiego. Pytanie zatem, czy skoro wszystko układało się w ostatnich miesiącach po myśli naszych zawodników, sytuacja w grupie na półmetku kwalifikacji jest wyśmienita, zaś miejsce w klasyfikacji FIFA – powodem do wielkiej satysfakcji wszystkich rodaków, nie ma obaw, czy piłkarze znów nie zakochają się w sobie z wzajemnością.

BEZ OBAW O MUCHY W NOSIE

Selekcjoner jest zdania, że takie obawy są na wyrost, a muchy w nosie żadnemu z jego wybrańców nie grożą. Zwłaszcza że ranking – choć niewątpliwie prestiżowy – ważny jest jedynie przy rozstawieniu przed losowaniami turniejów i eliminacji. A teraz wszyscy obecni na zgrupowaniu będą myśleli jedynie o dwóch czekających spotkaniach eliminacyjnych. Zresztą po nieudanych czerwcowych finałach MME i szybkim odpadnięciu większości polskich klubów z pucharowych eliminacji, również kadrowicze dostali czytelny sygnał, że miejsce reprezentacji w światowej czołówce nie jest nam dane na zawsze. Zatem piątą lokatą w zestawieniu FIFA mają się czuć zmotywowani i zobowiązani do najlepszej gry, na jaką w tej chwili stać biało-czerwonych. 

– Cieszmy się, że reprezentacja jest na takim wysokim miejscu w rankingu FIFA, nie doszukujmy się żadnych negatywów tej sytuacji. Przecież tak naprawdę reguły, na podstawie których sporządzana jest klasyfikacja, są jednakowe dla wszystkich. Właśnie dlatego powinniśmy być dumni jako Polacy, że dziś mamy tak wysoko notowaną drużynę – apeluje Bartoszek. – Przecież dopóki nie nastał czas Adama Nawałki, narzekaliśmy, że wcale nie mamy reprezentacji. Dziś jest drużyna narodowa z prawdziwego zdarzenia, więc zamiast kontestować zasady sporządzania rankingu, powinniśmy robić wszystko, aby kadra pociągnęła za sobą cały polski futbol… 

ARTYKUŁ UKAZAŁ SIĘ TAKŻE W NAJNOWSZYM WYDANIU TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA” (NR 34/2017)

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024