Wiele lat temu popularny był amerykański film: „Jeśli dziś wtorek, to jesteśmy w Belgii”, a parafrazując tytuł i odnosząc go do naszego reprezentacyjnego napastnika Krzysztofa Piątka można powiedzieć, że: jeśli jest Piątek, to jesteśmy w Turcji.
Gdy dwa lata temu przenosił się do Turcji, to zapewne mało kto wierzył, że właśnie nad Bosforem się odrodzi, bo po latach spędzonych w ligach włoskiej i niemieckiej wyjazd do Stambułu wydawał się być sportowym zesłaniem. Nie zmieniał tej opinii fakt, że Piątek trafił do klubu Istanbul Basaksehir, który zaledwie trzy lata wcześniej wywalczył tytuł mistrza kraju.
Jednak już w pierwszym sezonie w nowych barwach Il Pistolero – jak go nazwali Włosi – strzelił 17 goli w lidze tureckiej, czyli o zaledwie dwa mniej niż łącznie w latach 2020-23, gdy w Niemczech bronił barw berlińskiej Herthy (12 bramek), a we Włoszech grał w Fiorentinie (3 gole) i Salernitanie (4). Turecki okres kariery Piątka przypomina jego początki na Półwyspie Apenińskim, gdy w czasie kilku miesięcy zdobył 14 bramek dla Genoi, a potem przez rok trzynastokrotnie wpisał się na listę strzelców grając w Milanie.
W ubiegłym sezonie Piątek wraz z Senegalczykiem Mame Thiamem z Kayserisporu zajął czwarte miejsce w klasyfikacji strzelców Super Lig, a wyprzedzili ich Argentyńczyk Mauro Icardi z Galatasaray, Bośniak Edin Dżeko z Fenerbahce oraz Albańczyk Rey Manaj z Sivassporu. W trwających rozgrywkach nasz napastnik skompletował już 20 goli i brakuje mu tylko jednego trafienia do liderującego w tabeli snajperów Victora Osimhena z Galatasaray.
Wysoką skuteczność Piątka doceniają w najbogatszych klubach tureckich. Starania o niego zaczęli czynić potentaci w rodzaju Fenerbahce, Galatasaray i Besiktasu. Nasz napastnik musi jednak pamiętać, żeby na kolejnej zmianie pracodawcy nie wyszedł tak, jak stało się w przypadku transferu z Genoi do Milanu, gdzie wytrwał zaledwie rok, mimo że kosztował rossonerich aż 35 milionów euro. Rok później Hertha zapłaciła za niego o 11 milionów mniej. I właśnie z tego niemieckiego klubu Piątek był przez lata wypożyczany.
Przed 30-letnim napastnikiem być może ostatnia szansa na wielki transfer, więc trudno się dziwić, że chce zmienić otoczenie. Ponieważ coraz częściej kłopoty zdrowotne dotykają starszego od niego o siedem lat Roberta Lewandowskiego, a kontuzja na cały sezon wykluczyła z gry Arkadiusza Milika, więc może wreszcie stanie się napastnikiem numer jeden w drużynie narodowej, co może nastąpić w trakcie trwających eliminacji MŚ. Zresztą w spotkaniu kwalifikacyjnym z Maltą Pistolero wpisał się na listę strzelców.
Selekcjoner Michał Probierz dobrze zna Piątka z Cracovii i już wtedy przepowiadał mu ciekawą karierę. To właśnie grając u niego w sezonie 2017-18 napastnik strzelił 21 goli, co jest jego rekordem w jednej edycji ligowej. Mimo dobrych relacji Probierz podczas Euro 2024 dał mu szansę zagrać tylko w meczu z Austrią – Piątek grał przez godzinę i strzelił gola. Inna sprawa, że do wielkich turniejów nie ma szczęścia, przez mundialem, który odbył się w 2018 roku był szerokiej kadrze, lecz do Rosji nie pojechał. Na mistrzostwach świata w Katarze Czesław Michniewicz wystawił go tylko na końcówki spotkań z Arabią Saudyjską oraz Argentyną i łącznie uzbierał niespełna pół godziny na boisku. Natomiast z finałów ME w 2021 roku w ostatniej chwil wykluczyła go kontuzja kostki. Na razie w reprezentacji Piątek rozegrał 35 meczów i zdobył 12 bramek.
Utopia czy dystopia – Inter rzuca wszystkie siły na Champions League
Jeszcze parę tygodni temu, w czarno-niebieskiej części Mediolanu celowano w potrójną koronę i wcale nie wydawało się to utopią. Wydarzenia na przełomie kwietnia i maja sprawiły jednak, że Inter musiał poważnie zmodyfikować swoje cele na koniec sezonu 2024/2025.
Mecze drużyn z najwyższej ligi angielskiej w stolicy Polski przeciw Legii zawsze były wielkim świętem dla kibiców, którzy tłumnie przybywali na stadiony. Nie inaczej zapowiada się zaplanowana na 10 kwietnia potyczka z Chelsea.
„Odważ się robić wielkie rzeczy” głosił transparent kibiców Ruchu. Legia jednak ani myślała na to pozwolić. Gładko wygrała w Chorzowie 5:0 i to ona zagra z Pogonią Szczecin 2 maja na Stadionie Narodowym w finale Pucharu Polski.
W pierwszej „kwarcie” równe posiadanie piłki. W pierwszej połowie najlepsza była akcja obronna Jana Bednarka. W drugiej – interwencja Łukasza Skorupskiego. Po premierowym meczu eliminacji MŚ czujemy trwogę, zawód i ulgę. W grze reprezentacji Polski nie drgnęło nic.
Leszek Orłowski: Z meczu na Bernabeu Atletico na pewno mogło wycisnąć więcej [KOMENTARZ]
Derby Madrytu to jeden z najlepszych meczów piłkarskich na planecie. Emocji bywa bardzo wiele czasami, bardzo wysoki poziom jest zawsze, koneserzy taktycznego futbolu cmokają nad nimi z zachwytu.