Każdy Polak wie, kto jest prezydentem, premierem oraz kim jest człowiek prowadzący reprezentację w piłce nożnej, bo selekcjoner to jedno z najbardziej eksponowanych stanowisk w naszym kraju. Dlatego wszyscy z niecierpliwością czekali na 23 lipca, gdyż prezes PZPN Zbigniew Boniek na ten dzień zapowiadał zaprezentowanie następcy Adama Nawałki. Tymczasem związkowy portal Łączy Nas Piłka już w ostatni czwartek poinformował, że teraz drużynę narodową poprowadzi Jerzy Brzęczek.
ZBIGNIEW MROZIŃSKI
Jak widać, poszukiwania trwały zaledwie kilka dni i trzeba przyznać, że nominacja dla dotychczasowego trenera Wisły Płock stanowi duże zaskoczenie. Jego nazwisko nie pojawiało się bowiem na giełdzie kandydatów do objęcia w najbliższym czasie biało-czerwonych. Zresztą często powtarzano, że wśród naszych szkoleniowców nie widać kogoś, kto mógłby pociągnąć drużynę narodową po nieudanym starcie w World Cup 2018. Chyba tylko tak pro forma przypominano, że Michała Probierza kiedyś Boniek zatrudnił w roli szkoleniowca Widzewa Łódź albo iż pięć lat temu sondowano kandydaturę Dariusza Wdowczyka. Rozważano też publicznie, czy ewentualnie o jedno piętro lub dwa nie mógłby przeskoczyć któryś ze szkoleniowców reprezentacji młodzieżowych – Czesław Michniewicz lub Jacek Magiera. Natomiast jeśli pojawiały się kuluarowe plotki, że jednak myśli się o daniu szansy komuś ze szkoleniowców pracujących w zespołach Ekstraklasy, to myślano, że chodzi o Marcina Brosza lub Piotra Stokowca. Wszystko były to jednak fałszywe tropy.
(…)
PRZED PREZENTACJĄ
Nowy selekcjoner tak naprawdę do dużej piłki wrócił zaledwie trzy i pół roku temu. Na początku listopada 2014 po niemal pięciu latach pracy został zwolniony z Rakowa Częstochowa, a już kilkanaście dni później niespodziewanie został trenerem Lechii Gdańsk, z którą sezon zakończył na piątym miejscu. Natomiast na początku kolejnych rozgrywek odszedł, lecz pod koniec września 2015 był już szkoleniowcem pierwszoligowego GKS Katowice. Nie udało mu się awansować do Ekstraklasy – zespół dwukrotnie plasował się na mecie rozgrywek na siódmej pozycji – więc podał się do dymisji. Sam jednak szybko znalazł się w Ekstraklasie, i znowu z zaskoczenia. Wisła Płock przed startem poprzedniego sezonu rozstała się z Marcinem Kaczmarkiem i na jego następcę wybrano właśnie Brzęczka. Szybko poukładał zespół i zajął z nim piąte miejsce. Jeszcze ważniejszy był styl zespołu, doceniony przez prezesa Legii Dariusza Mioduskiego, który chciał dać szansę Brzęczkowi w zespole mistrzów Polski. Nafciarze nie chcieli jednak puścić trenera, jak widać – w przypadku reprezentacji już mnie można było odmówić.
Jerzy Brzęczek ma za sobą długą i udaną karierę piłkarską. W latach 1992-99 rozegrał 42 mecze w reprezentacji, tyle że nie udało się awansować do żadnej dużej imprezy. Był kapitanem drużyny narodowej, ale w tej roli został głównie zapamiętany z reprezentacji olimpijskiej, która w 1992 roku zdobyła srebrny medal na igrzyskach w Barcelonie. Musi jednak pamiętać, że kierowanie kolegami a zarządzanie podwładnymi reprezentantami to dwie różne sprawy.
Do prezentacji nowego szefa kadry narodowej, absolwenta Szkoły Trenerów PZPN – co jest podkreślane – oraz jego planów na najbliższą przyszłość ma dojść w najbliższy poniedziałek podczas konferencji na Stadionie PGE Narodowym w Warszawie. W sztabie Brzęczka ma się znaleźć Tomasz Mazurkiewicz, jego kolega jeszcze z czasów gry w Olimpii Poznań, a po latach asystent w Gdańsku, Katowicach i Płocku, za bramkarzy ma odpowiadać Andrzej Woźniak, a za przygotowanie fizyczne Leszek Dyja.
CAŁY TEKST MOŻNA ZNALEŹĆ W NOWYM (29/2018) NUMERZE TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA