Jamie Vardy po raz kolejny skarcił Arsenal
Ostatnim niedzielnym akordem tego weekendu w Premier League było starcie w północnym Londynie. Arsenal nie wykorzystał atutu własnego boiska i przegrał z Leicester City (0:1).
Kat Arsenalu (fot. Reuters)
Za faworyta do zdobycia trzech punktów uznawano rzecz jasna Kanonierów i ci od początku ruszyli do ataków. Minęły zaledwie cztery minuty, a Kasper Schmeichel już musiał wyciągać piłkę z siatki. Gol padł po strzale Alexandre’a Lacazette’a, jednak radość piłkarzy Arsenalu trwała bardzo krótko. Jak się bowiem okazało, sędzia dopatrzył się pozycji spalonej i trafienia nie uznał.
Leicester próbował się odgryzać i znaleźć receptę na rozerwanie defensywnych szyków Arsenalu, ale w obliczu absencji Jamie’ego Vardy’ego opcja Lisów w ataku były ograniczone.
Gospodarze nie zamierzali się z kolei podawać i cały czas napierali, raz za razem zapędzając się przed pole karne Leicester. Bliscy szczęścia byli Bukayo Saka i raz jeszcze Lacazette, jednak ich próby kończyły się niepowodzeniem.
Przez większość meczu przebieg wydarzeń na murawie wyglądał podobnie. Arsenal operował piłką, Leicester próbował odpowiedzieć, ale koniec końców nic z tego nie wynikało.
Brendan Rodgers spróbował w końcu zagrać nieco odważniej i wpuścił do gry Vardy’ego, który jak mało kto lubi strzelać Arsenalowi. Problem w tym, że Anglik nie miał odpowiedniego wsparcia ze strony kolegów i dlatego trudno mu było dojść do pozycji i przetestować Bernda Leno.
Tak było… do 79. minuty. To właśnie wtedy Lisy zadały niespodziewany cios. Cengiz Under dostał świetne podanie z głębi pola, wpadł w pole karne i dograł przed bramkę. Tam formalności dopełnił Vardy, który raz jeszcze okazał się być katem Arsenalu zdobywając już jedenastego gola przeciwko tej drużynie w Premier League.
Wynik zmianie już ostatecznie nie uległ i po ostatnim gwizdku sędziego to piłkarze Leicester mogli się cieszyć z cennego zwycięstwa na gorącym terenie.
gar, PiłkaNożna.pl