Brazylijczyk jest piłkarzem technicznym, Niemiec zawodnikiem świetnie przygotowanym fizycznie i dobrze wyszkolonym, Włoch ma we krwi porządek taktyczny, a Hiszpan zawsze myśli pozytywnie. Czy jest w takim razie coś, co wyróżnia pod względem piłkarskim Polaków?
PAWEŁ GOŁASZEWSKI
Ostatnie słabe wyniki polskich drużyn na międzynarodowej arenie wywołały dyskusję na temat szkolenia zawodników nad Wisłą. Czepiano się wszystkiego: przygotowania motorycznego, technicznego, taktycznego i mentalnego.
SŁABA INTENSYWNOŚĆ
– Pod względem piłkarskim wyglądamy katastrofalnie na tle innych krajów – uważa Artur Płatek, były trener m.in. Jagiellonii Białystok czy Cracovii, a obecnie skaut Borussii Dortmund. – Przez ostatnie sześć lat jeżdżę po całym świecie, oglądam różne ligi, zawodników i to, co widzę na polskich boiskach, to naprawdę dramat. Kiedy ogląda się mecze polskich drużyn młodzieżowych, a spotkania w innych krajach w tej samej kategorii wiekowej, to wygląda trochę jak inna dyscyplina sportu. Kiedy ogląda się Ekstraklasę, widać od razu: fizycznie i technicznie jesteśmy przeciętni. Mentalnie wyglądamy raz lepiej, raz gorzej, nie ma konkretnego odniesienia. Na tle świata pozostajemy daleko w tyle. Na szczęście w tej całej mizerii zdarzają się jednostki wybitne. Jest nas prawie 40 milionów, więc wyjątki od reguły siłą rzeczy muszą się zdarzać.
W Polsce dużo czasu poświęca się na przygotowanie fizyczne zawodnika. Jeśli drużynie nie idzie, zazwyczaj szuka się problemu właśnie w wytrzymałości, szybkości i świeżości piłkarzy. Przestaje się zwracać uwagę na niedokładne podania, zmarnowane sytuacje czy błędy w obronie. Wszystko podobno wynika ze złego przygotowania pod względem fizycznym. Trenerzy z zagranicy, którzy pracowali lub pracują w naszym kraju często dziwią się, że rzadziej zwracamy uwagę na trening taktyczny i techniczny niż na fizyczny.
Z jednej strony mówi się o wielu aspektach fizycznych w treningu, ale z drugiej polski piłkarz zawsze potrzebuje czasu, aby po wyjeździe z kraju przestawić się na zagraniczne standardy.
– Nie jesteśmy ani najszybsi, ani najwolniejsi. Stoimy w środku stawki – mówi w skrócie Michał Chmielewski, trener przygotowania fizycznego Zagłębia Lubin, który wcześniej pracował m.in. w akademiach Legii Warszawa, Polonii Warszawa, Znicza Pruszków czy Fortuny Duesseldorf. – Okres adaptacji w zagranicznych warunkach i tak już jest krótszy niż kilka lat temu. Ostatnio Krzysiek Piątek udowodnił, że nie jest z nami też tak źle i młodzi polscy zawodnicy coraz lepiej wyglądają pod względem fizycznym na tle innych krajów.
„Gramy tak, jak trenujemy. Trenujemy tak, jak chcemy grać” – te proste zdania, które padają na początku publikacji „Narodowy model gry”, dwa lata temu wydanej przez PZPN, trafiają w punkt. Czy zatem polscy piłkarze trenują tak, jak chcą grać? W polskiej „biblii dla trenerów” czytamy, że NMG powinien być oparty m.in. na umiejętności znalezienia własnych atutów we wszystkich fazach gry, ze szczególnym uwzględnieniem faz przejściowych, dążeniu do utrzymywania ciągłej kontroli w grze przez bardzo dobrze zorganizowaną fazę bronienia we wszystkich jej aspektach, bardzo dobrym przygotowaniu fizycznym czy determinacji i poświęceniu. Teoria to jedno, a praktyka drugie. Mało który polski zespół radzi sobie z utrzymywaniem ciągłej kontroli nad spotkaniem czy jest doskonale przygotowany fizycznie. Polskie zespoły lubią ustawić się na swojej połowie, czekać na błąd rywala i zabójczo skontrować. Co zatem jest największym problemem w przygotowaniu fizycznym?
(…)
CAŁY TEKST MOŻNA ZNALEŹĆ W NOWYM (40/2018) NUMERZE TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”