Unikamy sformułowania „najlepszych”, bo to ranking subiektywny – nie są to przecież w komplecie powiedzenia najgłębsze, najmądrzejsze lub najzabawniejsze. Natomiast – co ciekawe – niemal w komplecie zostały ukute przez polskich trenerów.
Złotousty Trener Tysiąclecia Kazimierz Górski.
Z góry założyliśmy, że nie będą interesować nas ani lapsusy komentatorskie ani nawet kultowe już zawołania sprawozdawców sportowych – od Jana Ciszewskiego („No mój Boże, co ja mam państwu powiedzieć…”) poczynając, przez radiowca Tomasza Zimocha („Turku! Kończ ten mecz!”), a na Dariuszu Szpakowskim („Aj, Jezus Maria!”) kończąc, bo też nie ich dotyczy niniejszy ranking. Niewątpliwie jednak one również mają swój urok, podobnie jak drobne niezręczności telewizyjne, które zdarzają się każdemu, ale w przypadku niektórych są doprawdy urocze. By nie być gołosłownym, fragmencik z Jacka Gmocha, gwiazdy telewizyjnego studia podczas mistrzostw świata w RPA, akurat przy okazji meczu Korei Południowej. „Człowiek koreański ma średnio 180 metrów. To znaczy centymetrów, pomyliło mi się z wysokością stadionu”. Bomba. I to podwójna.
Chcąc natomiast mówić bądź pisać o najbardziej popularnych cytatach ludzi związanych z polską piłką, właściwie całe podium należałoby obsadzić powiedzonkami Kazimierza Górskiego. Zrazu wydają się banalne, lecz po głębszej refleksji łatwo zauważyć ponadczasową mądrość, uniwersalność i ukrytą treść. Trener Tysiąclecia w tym (i nie tylko w tym) wypadku chodzi jakby w innej lidze. Ponieważ jednak, jak zaznaczyliśmy na wstępie, to spis zupełnie nieobiektywny, zatem i kolejność pozostaje mocno umowna – trochę na zasadzie pomieszanego grochu z kapustą. Zdarzało się, że więcej punktów dawaliśmy za tak zwaną „śmieszność” (nawet jeśli Czytelnik uzna nasze poczucie humoru za wątpliwe) niźli „kultowość”.
Kolejność ustaliliśmy, ponieważ z liczbami porządkowymi jest po prostu efektowniej, lecz nie należy się do niej przywiązywać. Równie dobrze mogło być odwrotnie. Zebraliśmy wszakże do kupy równą pięćdziesiątkę mniej lub bardziej znanych powiedzonek bądź zwyczajnie jednorazowych wystąpień, tak zwanych „palnięć”, a trudne to nie było. Są bowiem rozrzucone po sieci, wzmacniają rozliczne publikacje, układają się w rankingi, doczekały się nawet obecności w wikicytatach. Niektóre mają jednak wady – często bywają nieco przaśne, czasem zdobne grubszym słowem, bywa, że wulgarne. Wszystkie praktycznie łączy fakt niecytowalności – raczej nikt na świecie nie przekazuje ich dalej. Polskie cytaty są bowiem jak polska piłka. Są dla nas. Nas bawią najmocniej. Nie są jak światowy Monty Python, przypominają raczej komedie Stanisława Barei. Brak wśród nich strzałów w dziesiątkę na poziomie Gary’ego Linekera – „Futbol to prosta gra: 22 mężczyzn biega za piłką przez 90 minut‚ a na końcu wygrywają Niemcy”, nie uświadczysz mądrości a’la Jean Paul Sartre – „W futbolu wszystko komplikuje obecność przeciwnej drużyny”, ani uniwersalnych sentencji Billa Shankly’ego – „Są ludzie‚ którzy uważają‚ że futbol to sprawa życia i śmierci. Jestem takim podejściem rozczarowany, futbol jest dużo ważniejszy.” Nie doczekaliśmy też polskiego Johana Cruyffa, który definiował pewne sprawy następująco: „Granie w piłkę nożną jest bardzo proste, ale granie prostej piłki jest najtrudniejszą rzeczą”. To także Boski Johan powiedział rzecz zachwycającą: „Włosi nie umieją z tobą wygrywać‚ ale ty umiesz z nimi przegrywać”. Ten drugi cytat został zresztą przywołany nieprzypadkowo. Podczas ostatniego Euro, w porannym studiu telewizyjnym TVP Sport, Janusz Michallik sformułował coś podobnego, ale jeszcze bardziej dobitnego, a przemawiał z płaszczyzny własnego, zawodniczego, doświadczenia: „Grając z Włochami, umierasz i nie wiesz, że umierasz”. W rankingu się nie znajdzie, ale na wyróżnienie zasługuje.
Jeśli ktoś z Czytelników zarzuci autorowi tekstu brak przejrzystych reguł w tworzeniu zestawienia, będzie miał, niestety, rację. W każdym razie zebraliśmy te rodzime „kwiatki”, buszując po sieci, w większości – za co z góry przepraszamy – nie podając ich źródła: są tak rozpowszechnione, że stanowią wręcz „dobro narodowe”, poza tym ustalenie pierwodruku czasem byłoby bardzo trudne, wręcz niemożliwe. A zatem zaczynajmy, a jeśli mamy zacząć, to najlepiej od klasyki.
50. Zibi, top!
Niezrównany Zbigniew Boniek tak właśnie przekonywał dziennikarzy do wyboru Paulo Sousy na selekcjonera. Zapewniał, że tymi właśnie słowy rekomendowali mu Portugalczyka właściwie wszyscy w Europie, do których dzwonił, dopytując o przymioty Sousy. Całkiem możliwe, że skauci Flamengo dzwonili do tych samych ludzi co były szef PZPN. W każdym razie „Zibi, top!” przyjęło się i zaczęło żyć własnym życiem w rodzimej przestrzeni publicznej.
49. Piłka jest okrągła, a bramki są dwie.
48. Gra się tak, jak przeciwnik pozwala.
Od razu dubeltowo Kazimierz Górski. Właściwie trudno polemizować ze słowami wybitnego trenera, który lubił także powtarzać, że dopóki piłka jest w grze, wszystko jest możliwe i że im dłużej my mamy piłkę, tym oni rzadziej… Z tym oczywiście również trudno się nie zgodzić, trzeba jednak mieć szczególny dar, by pewne rzeczy tak jasno formułować.
47. Piłka na poziomie klasy C i reprezentacji Polski jest taka sama. Różnica polega na tym, że w reprezentacji gra się szybciej.
Andrzej Strejlau, były selekcjoner. Słuchanie tego trenera zawsze bywa pouczające. W sposób prosty, przejrzysty ubiera w słowa swoje myśli. A tak w ogóle, to jego reprezentacja grała niezły futbol, pech jednak chciał, że w eliminacyjnych meczach trafiła na poważne teamy, które grały jeszcze… szybciej.
46. Skoro było tak dobrze, to dlaczego było tak źle?
Kazimierz Górski, ale już na trenerskiej emeryturze. Niewątpliwie zawsze lubił Jerzego Engela, nawet bardzo. Cenił i szanował. Ale po mundialu w Korei nie wytrzymał i zapytał.
45. Mnie ostatni raz bolał ząb w 1979 roku.
Józef Wojciechowski, lata temu właściciel Polonii Warszawa i niewątpliwie szczęśliwiec niemający problemów z jamą ustną ani jej uzębieniem, dlatego tak bardzo zirytował się na absencję w meczu Sebastiana Przyrowskiego, tłumaczącego się właśnie bólem zęba.
44. Wydaje mi się, że wygra drużyna, która strzeli więcej goli.
Kazimierz Górski, któremu dobrze się wydawało. Właściwie trzeba zostawić bez komentarza. No, może z maleńkim Oresta Lenczyka: „Górski był jeden i niepowtarzalny, takim po prostu trzeba się urodzić. Wbrew pozorom zawsze mówił mądre rzeczy. Mogę go nazwać Sokratesem polskiej piłki”.
43. Jak się szczęście zaczyna powtarzać, to już nie jest szczęście.
I jeszcze raz pan Kazimierz. Być może ktoś kiedyś przed nim sformułował już podobny bon-mot, ale w polskiej piłce niezmiennie będzie się on kojarzył z Górskim. Często zarzucano mu, że trafił na generację znakomitych futbolistów, stąd wspaniałe wyniki na mundialu. Górski w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” wyłuszczył własną, powyższą prawdę o szczęściu w futbolu. Choć w rzeczywistości tłumaczyć się wcale nie musiał. Jego selekcjonerskie wybory – między innymi w przypadku Grzegorza Laty czy Władysława Żmudy – nie były wcale oczywiste, tymczasem trafiał bez pudła. Bo szczęście – jak mówił – to można mieć na loterii. Z drugiej jednak strony pozostawał nieco niekonsekwentny, skoro…
42. Więcej wart jest trener, który ma szczęście, niż lepszy trener, który szczęścia nie ma.
Tak, tak, to również pan Kazimierz.
41. Zagranicę wyjadę grać, jak wrócę z Radomia, ale do Radomia na razie się nie wybieram.
Tomasz Łapiński. Człowiek słowny. Czy był w Radomiu, nie wiadomo, na pewno jednak kariery w klubie zagranicznym nie kontynuował. Cytat w środowisku uchodzi za kultowy, choć oczywiście nie wymyślił go Łapiński. Dowcip to raczej stary, użyty choćby w filmie „Hallo, Szpicbródka…” – w scenie, gdy krawiec Salomonowicz w podobny sposób odpowiada na prośbę pożyczki 50 złotych – tyle że Łapa zastosował go zręcznie i wdzięcznie. Jak na przyszłego literata przystało.
40. Najlepsze połowy to miał Dalmor – Przedsiębiorstwo Połowów Dalekomorskich.
Bogusław Bobo Kaczmarek, wierny uczeń Wojciecha Łazarka. Postać równie barwna, sypiąca anegdotami i powiedzonkami. Tak właśnie, w rozmowie z „Piłką Nożną”, wypalił proszony o komentarz w dość, w pewnym momencie, charakterystycznej sprawie nierównych jakościowo połów meczów reprezentacji Polskich.
39. Jest niedziela, siedemnasta, pogoda też nie dopisuje do grania w piłkę.
Piotr Ćwielong. No, wiadomo, nie są to warunki optymalne do uprawiania zawodu piłkarza. W słoneczne niedzielne popołudnie każdy znalazłby lepszy pomysł na uczczenie końca weekendu niż kopanie piłki w meczu Śląsk – Korona. Pepe w każdym razie nie znalazł i w ten sposób podsumował w przerwie zawodów to, co widać było na boisku.
38. Wśród dziesięciu tysięcy arbitrów znalazła się niestety jedna „czarna owca”.
Michał Listkiewicz, były sędzia i były szef Polskiego Związku Piłki Nożnej. A podzielił się taką uwagą w momencie, kiedy nie był jeszcze byłym prezesem tylko urzędującym. W dodatku zrobił to w mało fortunnym momencie, gdy zatrzymano po policyjnej prowokacji pierwszego sędziego zamieszanego w aferę korupcyjną. Listek dowodził, że żadna grupa zawodowa nie jest wolna od korupcji, że wszędzie znajdą się jednostki niegodne. Sęk w tym, że w konsekwencji afery oskarżonych zostało wkrótce kilkuset ludzi (nie tylko sędziów) związanych z polską piłką, a około pół tysiąca skazanych. Wygląda na to, że było to całe stado czarnych owiec. Albo jeszcze inaczej, mocniej, lecz tu wsparciem służy Jan Tomaszewski, grzmiący 14 lat temu na antenie TVN24: „Mamy do czynienia z całym stadem baranów zarażonych BSE”.
37. Piłka jest szybsza od najszybszego zawodnika.
Andrzej Strejlau, trener znakomicie czytający grę.
36. Przyjadę do domu i pierd… ę whisky, bo co mi pozostało.
Michał Probierz jako trener Jagiellonii, po porażce z Legią w 98. minucie i kontrowersyjnym rzucie karnym. Był zły i rozgoryczony. Mówił strapiony: „Mamy jakieś marzenia, chcemy coś zrobić… Zastanówmy się nad sensem polskiej piłki…”. Wszystko zaś podsumował powyższą obietnicą, którą prawdopodobnie spełnił, choć nie wiadomo, czy dopiero w domu, czy jeszcze po drodze.
35. Ja was nauczę futbolu od A do O.
Franciszek Smuda, nauczyciel futbolu i pedagog. Ponoć wysłowił się tak w legijnej szatni. I tu na moment zatrzymajmy się dłużej. O Smudzie bowiem książkę można napisać. Jest bohaterem wielu anegdot, kilku zabawnych powiedzonek. To nie kto inny jak Artur Boruc powiedział: „Zmieniłem się dla kadry, nie dla pana Dyzmy, to znaczy Smudy…”. Pomijamy również lapsusy językowe, przejęzyczenia, zwykłe pomyłki. Dlatego nie ujmujemy w rankingu konferencji prasowej, gdy jako trener Górnika Łęczna Franz oznajmił: „Wiadomo, że nie walczymy o mistrzostwo, a o spadek”. Nie będzie również wypowiedzi dla TVP, gdy jako selekcjoner komentował towarzyski występ z Białorusią, zastrzegając: „Zobaczymy jak to będzie funkcjonowało w meczach z Włochami i Związkiem Radzieckim”. Zdarza się, nie o to chodzi, by wytykać podobne usterki. Ale z tym od A do O nie mogliśmy sobie darować.
34. Życie trenera jest jak tramwaj: jeden wsiada, drugi wysiada. Ja właśnie wysiadam.
Mistrz Wojciech Łazarek. Akurat zmieniał klub.
33. To pasztetowa, do której się jeszcze dopłaca.
Kolejny raz Smuda, trzykrotny mistrz Polski jako trener, zdobywca Pucharu Polski, dwukrotnie Superpucharu. Nigdy jednak Pucharu Ekstraklasy.
32. Przed własną publicznością grać padliny nie można. Przez 90 minut musimy być desperados.
A jakże: Franciszek – Banderas – Smuda.
31. Ja się nie wpier….m.
Paweł Janas. Trener, który znał swoje miejsce w szeregu. I z reguły dobrze na tym wychodził.
30. 2:0 to niebezpieczny wynik.
Czesław Michniewicz. Wydawało się, że w Chorzowie ze Szwedami selekcjoner przegonił swoje demony definitywnie. W Rotterdamie, przeciw Holandii, jednak wróciły. Choć i tak nie wyszło najgorzej.
29. Żadnych nowych etatów nie będzie. Psychologa też nie, bo nie mamy w drużynie wariatów.
Franciszek Smuda. Ordynator szpitala przy Łazienkowskiej.
28. Nie można go zwolnić, trzeba go po prostu wypier….ć dyscyplinarnie.
Jan Tomaszewski. No jakoś trudno nazwać to bon-motem, kultowym cytatem, zabawną paralelą, niemniej Tomek w takich sytuacjach (ta akurat na antenie TVN) bywał niezawodny. Nawiasem mówiąc, jako zawodnik też nie miał lekko. Do historii polskiego futbolu przeszły słowa Kazimierza Górskiego skierowane właśnie do bramkarza: „Panie kolego, pan jest potrzebny nie do gry, tylko do fotografii…”.
27. Żeby burdel zaczął dobrze funkcjonować, nie maluje się ścian, tylko wymienia panienki.
Tomaszewski już nieco bardziej wdzięcznie, choć też nie do końca. W ten sposób raczył skomentować publicznie perspektywę zmian w zarządzie Polskiego Związku Piłki Nożnej.
26. Żeby dokładnie odpowiedzieć na to pytanie, musiałbym zadzwonić do Pytii, a ja nie mam do niej numeru telefonu.
Bogusław Kaczmarek. Trener, którego numer telefonu znają natomiast wszyscy dziennikarze i często dzwonią, bo jak pisanie tekstu nie idzie, to trafne uwagi Boba zawsze pomogą.
25. Są tacy trenerzy, za którymi zawodnicy pójdą w ogień i tacy, których zawodnicy do ognia wrzucą.
Tu Michniewicz z kolei o ludzkiej naturze, stosunkach interpersonalnych, specyfice pracy trenera. I jeszcze dalej w podobnym tonie, tylko już z innym bohaterem:
24. W Białymstoku też podrzucano mnie w górę, tylko potem już zapomniano złapać.
Michał Probierz, swego czasu król Białegostoku.
23. Mnie się już zdarzało być tam, gdzie płaci się w czekach. Czekałem, czekam i będę
jeszcze czekał.
Bogusław Kaczmarek. Pewnie wciąż czeka.
22. Co do szczegółów, to niech się wypowiedzą specjaliści.
Kazimierz Górski. Prawdopodobnie nie uważał się za specjalistę.
21. Praca trenera jest jak molo – kiedyś się kończy.
Ponownie Michniewicz. Człowiek związany z Trójmiastem.
20. Grając w dziesiątkę, też można wygrać. Wystarczy, że każdy da z siebie 10 procent więcej.
Czesław Michniewicz. Myśli zebrane. Akurat na własnej stronie internetowej.
19. Graliśmy tak dobrze, że moje jądra składały się same do oklasków.
18. Grają, jakby się nażarli surowego mięsa.
17. Gramy na typowe udo. Albo się udo, albo się nie udo.
Hat-trick Wojciecha Łazarka. Tym razem obrazowo o grze swoich drużyn. Właściwie nie potrzeba specjalnej analizy ani sprawozdań meczowych, tym bardziej wskaźników, statystyk, rozmaitych posession, etc. Wszystko jasno i klarownie wyłożył profesor Baryła.
16. Niekiedy przyjęcie jej przypomina całowanie tygrysa w dupę. Przyjemność żadna, a ryzyko duże.
No i znów Łazarek. Tym razem o pracy trenera i o faunie. Generalnie dziedzina ta mocno interesowała dwukrotnego trenerskiego mistrza Polski z Lechem Poznań i nieudanego – niestety – selekcjonera reprezentacji Polski. Temat zwierzęcy często przewijał się w jego barwnym języku, choćby gdy mówił o zajączku udającym króla puszczy, o potrzebie bycia na boisku basiorem a nie pipolokiem lub problemie alkoholizmu, również wśród piłkarzy: „Cały świat pije. Tylko że odróżniają konia od słonia i Jana od dzbana”.
15. Umiem ocenić piłkarza po tym jak wchodzi po schodach.
Franciszek – Sokole oko – Smuda.
14. W komputerze to ja mogę sobie gołe baby pooglądać, a nie piłkarzy. Mój nos jest jak komputer.
Franciszek – Czuły nos – Smuda. W uzupełnieniu dodał: „Laptop służy mi jako podstawka pod kawę”. Generalnie zadziwiająca była niechęć Franza do metod naukowych, biorąc pod uwagę, jak niegdyś został pouczony przez kolegę-trenera podczas wykładu na AWF…
13. Na czuja to możesz sprawdzić, jak kobieta pachnie w przewężeniu.
A konkretnie przez Janusza Wójcika. Cóż, była to niezbyt wyrafinowana odpowiedź na pytanie słuchającego wykładu Smudy, którego zainteresowało, czy aby zamiast tych wszystkich mikrocykli treningowych nie można by czegoś robić na czuja. A ponieważ jakoś wszystko łączy się w jedną całość, to jeszcze raz zacytujmy Franza:
12. Zajechać kogoś to można w łóżku.
Bardziej obrazowo o trudnej sztuce przygotowania fizycznego w futbolu.
11. Zmienić to ja mogę spodnie.
Franciszek Smuda, mężczyzna szykowny, czego nikt nie może mu zarzucić. To na pytanie dlaczego w meczu otwarcia Euro 2012 zrobił tylko jedną zmianę. Remis z Grekami nie był, jak się okazało, dobrym wynikiem na początek. Ponoć przed tym meczem selekcjoner otrzymał grubaśną analizę gry przeciwnika, ale – to chyba jednak jakieś paskudne plotki, nie chcemy w nie wierzyć – pobieżnie ją przestudiował i rzucił: „Ch.. a grają, opier….. y ich”. Oba cytaty znalezione w sieci, niezweryfikowane.
10. Jesteśmy dziadami… Jesteśmy, k… a, beznadziejni.
Grzegorz Skwara, piłkarz wówczas Rakowa, przed kamerami telewizyjnymi przeanalizował postawę swojego zespołu (wersja skrócona) w meczu z Arką Nowa Sól. I dalej w podobnym, niestety dość grubiańskim, klimacie…
9. Czuję się wydymany jak dziwka po gang bangu.
Tomasz Wróbel, gracz Bełchatowa, po – zdaje się – nie do końca udanym meczu z Cracovią. Nieładnie, fakt, ale ów cytat był swego czasu szeroko komentowany.
8. Liga będzie ciekawsza.
Maciej Skorża. Był taki czas, choć dziś trudno w to uwierzyć, gdy w grze o mistrzostwo Polski liczyły się tylko Legia Warszawa i Wisła Kraków. Skorża był akurat trenerem Wisły i akurat w listopadzie 2009 roku przegrał u siebie z najgroźniejszym rywalem. Atmosfera na konferencji pomeczowej nie była najciekawsza. Słowa szkoleniowca przeszły do historii.
7. Kiełbasy do góry i golimy frajerów!
Janusz Wójcik. Trener Legii, znakomity motywator. Z tym że kluczowe słowa poprzedził ponoć szerszy wywód o pięknych chłopcach, którzy – owszem – ładnie wyglądają, gdy grają na gitarach i w pełnym słońcu, ale nie wtedy i nie tamtego dnia, i nie w Warszawie. „Nam tu nikt, k… a, nie będzie grał, bo od grania to my jesteśmy”. Tako rzecze Wójt.
6. Prezesie, tu nie ma co trenować, tu trzeba dzwonić.
Wójcik jako szkoleniowiec Świtu Nowy Dwór Mazowiecki. Człowiek szybko orientujący się w sytuacji, diagnozujący błyskawicznie problemy i je rozwiązujący. Niestety, też nie wolny od powiązań z aferą korupcyjną. Dużo dzwonił.
5. Kasa, misiu, kasa.
Klasyka – Janusz Wójcik, nie jako księgowy i nie jako kasjer, ale wciąż jako trener. Przy okazji dobry organizator, człowiek przedsiębiorczy, lecz – podkreślmy – mający również wyniki jako szkoleniowiec. A mimo to…
4. Reprezentacja prowadzona przez Wójcika i ta prowadzona przeze mnie ma się jak gówno do twarożku.
Tak, macie rację – to Wojciech Łazarek of course. Bez sukcesów na selekcjonerskim stanowisku, lecz sam chyba tak krytycznie siebie nie oceniał.
3. Boska drużyna, bo jeden Bóg wie jak zagra.
Jan Tomaszewski. Chyba najbardziej znany bon-mot wspaniałego bramkarza, choć – niestety – często przez niego nadużywany.
2. Z budowaniem drużyny jest podobnie jak z robieniem słonia. Dużo kurzu, szumu, a efekt za dwa lata.
Pan Łazarek, znakomity mimo wszystko trener i – podkreślmy raz jeszcze – niezły faunista.
1. Mecz można wygrać, przegrać lub zremisować.
Trener Tysiąclecia.
Zbigniew MUCHA