Jak rzut za trzy punkty w końcowych sekundach. Indywidualna jakość znów przechyli szalę na stronę Lecha?
Rywalizacja o mistrzostwo to zbiór momentów. Żaden nie jest bez znaczenia, lecz niektóre w końcowym rozrachunku zyskują wagę szczególną. Bramka Afonso Sousy przeciwko Cracovii ma potencjał, by stać się dla Lecha kamieniem milowym.
Ostatnie mistrzostwa zdobywane przez Kolejorza miały swoje gole-symbole. Z sezonem 2014-15 kojarzy się w Poznaniu trafienie Karola Linettego przy Łazienkowskiej, kiedy Lech zrewanżował się Legii za rozegrany kilka dni wcześniej finał Pucharu Polski i rozpoczął drogę po tytuł. Z kolei sukces z roku 2022 ma twarz Mikaela Ishaka, cieszącego się ze zwycięskiej bramki w Gliwicach. Wówczas do finiszu pozostawały dwie kolejki – zespół Macieja Skorży rozpędził się tak, że już nikt go nie dogonił.
PIERWSZY TAKI ZMIENNIK
Gol Afonso Sousy może dołączyć do tego grona. Był nie tylko cenny oraz zjawiskowo ładny. Ma również dużą wartość z punktu widzenia charakteru drużyny. Po raz pierwszy w sezonie zdarzyło się, że zawodnik wchodzący z ławki rozstrzygnął spotkanie na korzyść wielkopolskiego zespołu.
Ostatnie tygodnie nie były dla mnie łatwe. Opuściłem dwa mecze, w Lublinie nie zagrałem z powodu choroby. Przystąpiłem do treningów dopiero w tygodniu poprzedzającym potyczkę z Cracovią. Jednak powrót do gry okazał się najlepszym z możliwych – mówił bohater rozstrzygającej akcji w konfrontacji z Pasami.
Dotychczas rezerwowi mieli nieznaczny wpływ na rezultaty drużyny Nielsa Frederiksena. Stanowili raczej uzupełnienie, ich obecność nie przekładała się na losy meczów. Piłkarze ze świeżymi siłami, mający dać impuls w trakcie gry zdobyli dla Kolejorza tylko sześć bramek – poza popisem Sousy były to wyłącznie trafienia pieczętujące zwycięstwa, jak Joela Pereiry w Szczecinie czy Dino Hoticia przeciwko Górnikowi.
TRZECH DO JEDNEGO
Ograniczone wsparcie z ławki bynajmniej nie oznacza braku jednostek mogących zmieniać bieg wydarzeń. Akurat takich graczy jest w poznańskiej szatni całkiem liczna jak na standardy Ekstraklasy grupa. Bieżący sezon w wykonaniu Lecha dość regularnie serwuje sytuacje, gdy punkty stanowią bezpośrednie następstwo indywidualnego przebłysku.
Poniedziałkowe trafienie nie było w wykonaniu Sousy pierwszym gwarantującym Kolejorzowi pełną pulę – Portugalczyk zdobył zwycięską bramkę również w Lubinie. Ishak rozstrzygnął wynik kłopotliwej dla Lecha jesiennej potyczki z Radomiakiem, także na stadionie Pogoni gole kapitana były de facto kluczem do triumfu. Jednak piłkarzem, który potrafi prowadzić Kolejorza do wygranych w najbardziej widowiskowy sposób, jest Patrik Walemark.
Patrik Walemark, gdy tylko nie dokuczają mu urazy, stanowi ogromny atut poznańskiego Lecha (foto: Paweł Jaskółka/PressFocus)
Szwed urządził jednoosobowe show w obu konfrontacjach z Koroną: w Kielcach popisał się hat-trickiem, przy Bułgarskiej zaliczył asysty przy obu bramkach. Także w domowej rywalizacji z Zagłębiem okazał się gamechangerem – na takie miano zasługuje ktoś, kto w 18 minut strzela dwa gole, w tym jednego po fenomenalnym rzucie wolnym.
Jeśli chodzi o postacie, które w ostatnich sekundach są w stanie wykonać rzut za trzy punkty, Lech przeważa nad konkurentem z Częstochowy. Tylko jeden zawodnik Rakowa okazuje się w tych rozgrywkach indywidualnością zdolną do przesądzania o końcowym rezultacie. I jest pod tym względem znakomity.
Jonatan Braut Brunes przejął od Iviego Lopeza status najważniejszej postaci w ofensywie Rakowa (Foto: Łukasz Sobala/PressFocus)
Jonatan Braut Brunes aż trzykrotnie zdobywał na finiszu spotkań bramki zapewniające zwycięstwo – w dwóch przypadkach (mecze w Gdańsku i Łodzi) jako zmiennik. Do tego trzeba dopisać wiosenne dublety przeciwko Lechii oraz Piastowi, kiedy 24-letni Norweg doprowadzał do wyniku 2:0, w zasadzie gwarantując sukces zespołowi Marka Papszuna.
Mniejsze, niż można było oczekiwać, przełożenie na wyniki Rakowa ma Ivi Lopez. Hiszpan dobrze czuł się w potyczkach z Puszczą (2:0 i 1:1), o czym świadczą dwa gole i asysta. Jednak poza tym tylko w konfrontacji z Radomiakiem pomocnik wziął sprawy w swoje ręce – gdy Raków przegrywał, najpierw sam strzelił, a następnie dośrodkował piłkę na głowę Leonardo Rochy.
35
goli strzelili łącznie Mikael Ishak, Afonso Sousa oraz Patrik Walemark. Dorobek tercetu najskuteczniejszych w Rakowie to 22 trafienia.
Częstochowski pretendent do tytułu ma jednak coś, na co dotąd nie mógł liczyć Kolejorz. W newralgicznych momentach pierwszoplanowe role w ofensywie są w stanie odgrywać obrońcy Rakowa. Skromne zwycięstwa nad Pogonią i Lechem zagwarantowali Matej Rodin oraz Stratos Svarnas, z kolei bramki Jeana Carlosa Silvy przełożyły się na wygrane w Katowicach i Warszawie; ponadto Brazylijczyk uratował remis przeciwko Motorowi.
PIĘĆ FINAŁÓW
W niedzielne popołudnie Kolejorza czeka kolejne spotkanie, w którym to indywidualny błysk może przechylić szalę. Zespołowi Frederiksena wciąż brakuje wyjazdowej powtarzalności (na 15 punktów możliwych do zdobycia wiosną przywiózł z delegacji sześć), ponadto uda się na wyjątkowo niesprzyjający sobie teren. Od uzyskanego w 2021 roku awansu do Ekstraklasy Radomiak jest na swoim stadionie niepokonany w potyczkach z Lechem. Poznańska drużyna nie zdołała zwyciężyć w Radomiu nawet w mistrzowskim sezonie.
2:1, 1:1 oraz 2:2 – takimi rezultatami kończyły się mecze Radomiaka z Lechem od sezonu 2021-22.
– Przed starciem z Cracovią opublikowałem w social mediach wpis, że przed nami sześć finałów. Pierwszy był trudny i wiemy, że kolejne zapowiadają się podobnie – podkreśla Sousa. – Nasza mentalność jest na odpowiednim poziomie, o czym świadczą nie tylko ostatnie mecze. Zdajemy sobie sprawę, że nie zależymy wyłącznie od nas samych, niepotrzebnie pogubione punkty sprawiły, że nie mamy w tabeli komfortowej sytuacji. Jednak nałożyliśmy presję na Raków.
Szczerze wierzę, że jeśli wygramy pozostałe pięć spotkań, odzyskamy tytuł dla Poznania – przyznaje jeden z liderów Kolejorza.
Raków uVARowany, pałeczka dla Kolejorza [KOMENTARZ]
Wygrana Jagiellonii w Częstochowie oznacza dwie rzeczy. W grze o mistrzostwo teraz to Lech ma wszystko w swoich nogach, zaś obrońcy tytułu są bliżej miejsca w kwalifikacjach Ligi Konferencji niż Pogoń.
Pogoń straciła w zasadzie szanse na podium, Zagłębie się utrzymało, a Raków przegrał arcyważny mecz. Jak wygląda klasyfikacja po sobotnich meczach w rodzimej Ekstraklasie?
W sobotnim hicie ligowym zdecydowanie nie zabrakło emocji. Lider tabeli przegrał z Jagiellonią Białystok. Porażka może mieć bolesne konsekwencje dla Rakowa!