Jak Probierz zmienia postrzeganie polskich trenerów
Michał Probierz w bardzo krótkim czasie selekcjonerskiej pracy zapracował na bardzo duże zaufanie społeczne. Marazm wokół drużyny narodowej, który był jej wiernym towarzyszem w 2023 roku, oczekiwania względem biało-czerwonych w dużej mierze spowodowały, że Probierz nawet jak przegrał z Holandią, to jakby wygrał.
Przejął reprezentację Polski w trudnym momencie, ale w trudnym jej momencie, on mógł właściwie tylko wygrać, bo gorzej niż za kadencji Fernando Santosa być nie mogło. Gdyby nie wprowadził drużyny na Euro, odpowiedzialność nie spadłaby tylko na jego barki, musieliby się zmierzyć z tematem także piłkarze oraz Cezary Kulesza. Natomiast kartami, które otrzymał, zagrał bardzo dobrze. Na pilkanozna.pl Zbyszek Mucha napisał po meczu z Holandią, że mamy selekcjonera-kozaka. Faktycznie, skład desygnowany do gry był odważny. Nie w znaczeniu przechylenia zespołu w stronę ofensywną, co zresztą na boisku nie nastąpiło, choć oczywiście mieliśmy także w tym względzie dobre momenty w Hamburgu, ale w kontekście nieoczywistych wyborów personalnych. Czym innym jest bowiem wprowadzenie na boisko Kacpra Urbańskiego w meczu towarzyskim, a czym innym jest wystawienie przecież niedoświadczonego 19-latka w wyjściowym składzie na turniejowy mecz. I to nie ten o honor, ale ten pierwszy, wielu twierdzi, że zawsze najważniejszy.
ZAMKNIJ
Probierz pracuje na to, o co od zawsze zabiegał – by polski trener był tak samo oceniany, jak trener-obcokrajowiec w Polsce pracujący.
Sam mecz z Holandią nie jest łatwy do oceny, bo chciałoby się wystawić niemalże każdemu zawodnikowi wysoką indywidualną notę, tyle że rywal stworzył dużo sytuacji pod naszą bramką, a wynik jest niekorzystny. Coś w tym zespole więc zagrało, ale nie do końca. To się jednak bardzo rzadko zdarza, by porażka w pierwszym meczu turnieju nie powodowała paniki, a wręcz przeciwnie – by powodowała przekonanie, że zespół zmierza we właściwym kierunku. Więcej, po meczu z Holandią, w którym zespół momentami pokazywał futbol ofensywny, a wynik był na styku, można zakładać, iż po finałach mistrzostw Europy Probierz pozostanie na stanowisku selekcjonera. Zresztą, takie przekonanie można było mieć już przed turniejem, mając w pamięci tylko jedno zastrzeżenie – w Niemczech nie może dojść do kompromitacji.
Jerzy Engel w 2002, Paweł Janas w 2006, Franciszek Smuda w 2012, nawet Adam Nawałka w 2018 roku – im grupowe niepowodzenia po turniejach nie były przebaczane, łaskawszym okiem patrzono tylko na Leo Beenhakkera oraz Paulo Sousę. Teraz na kompromitację się nie zanosi, Probierz ma poważne szanse być pierwszym polskim trenerem biało-czerwonych w XXI wieku, który z dużego turnieju nie wróci pokiereszowany nawet przy założeniu, że biało-czerwoni nie wyjdą z grupy. Pracuje na to, o co od zawsze zabiegał – pamiętacie, gdy mówił na konferencji prasowej po niemiecku po meczu Jagiellonii Białystok? – by polski trener był tak samo oceniany, jak trener-obcokrajowiec w Polsce pracujący.
Lewandowski zatańczył do muzyki Probierza [KOMENTARZ]
Robert Lewandowski w sprawie pozbawienia go opaski kapitana reprezentacji Polski zatańczył tak, jak mu zagrano. Został wskazany palcem przez selekcjonera jako zły kapitan kadry, zawieszając karierę reprezentacyjną, decyzję Michała Probierza jeszcze podżyrował.
Wisienka na neapolitańskim torcie. Czy Napoli nie odda już prowadzenia w Serie A?
Przed nami najbardziej pasjonująca końcówka sezonu Serie A w XXI wieku! Zarówno lider SSC Napoli (79 punktów), jak i wicelider Inter (78) do finiszu przystępują wyczerpane fizycznie i psychicznie. Oba zespoły są jednak gotowe na wykonanie tego ostatniego, decydującego kroku.
Utopia czy dystopia – Inter rzuca wszystkie siły na Champions League
Jeszcze parę tygodni temu, w czarno-niebieskiej części Mediolanu celowano w potrójną koronę i wcale nie wydawało się to utopią. Wydarzenia na przełomie kwietnia i maja sprawiły jednak, że Inter musiał poważnie zmodyfikować swoje cele na koniec sezonu 2024/2025.
Wiele lat temu popularny był amerykański film: „Jeśli dziś wtorek, to jesteśmy w Belgii”, a parafrazując tytuł i odnosząc go do naszego reprezentacyjnego napastnika Krzysztofa Piątka można powiedzieć, że: jeśli jest Piątek, to jesteśmy w Turcji.
Mecze drużyn z najwyższej ligi angielskiej w stolicy Polski przeciw Legii zawsze były wielkim świętem dla kibiców, którzy tłumnie przybywali na stadiony. Nie inaczej zapowiada się zaplanowana na 10 kwietnia potyczka z Chelsea.