„Ja nie jestem żadną sześćdziesiątką, konfidentem ani kapusiem”. Paweł Tomczyk bez ogródek o konflikcie z Jakubasem i Feio
Paweł Tomczyk, obecny dyrektor sportowy Korony Kielce i były dyrektor sportowy oraz prezes Motoru Lublin, w rozmowie z Łukaszem Olkowiczem z „Przeglądu Sportowego” wrócił do głośnej kłótni z Goncalo Feio i konfliktu z właścicielem lubelskiego klubu, Zbigniewem Jakubasem.
Fot. Wojciech Szubartowski/PressFocus
Cofnijmy się w czasie do marca 2023 roku. Po meczu z GKS-em Jastrzębie, jeszcze na poziomie 2. Ligi, Goncalo Feio, ówczesny trener Motoru Lublin, najpierw zwyzywał Paulinę Maciążek, rzeczniczkę prasową klubu, a następnie metalową kuwetą na dokumenty uderzył w głowę Pawła Tomczyka, prezesa klubu, który stanął w obronie kobiety.
Sprawa zakończyła się niemal natychmiastowym odejściem z Motoru nie Feio, ale właśnie Tomczyka. Portugalski trener pożegnał się z klubem dwanaście miesięcy później, w marcu 2024 roku, a niedługo później, bo w kwietniu, przejął Legię Warszawa.
Tomczyk z kolei od czerwca 2024 roku jest dyrektorem sportowym Korony Kielce. Ale o wydarzeniach sprzed dwóch lat nie zapomina i domaga się odszkodowania rzędu 1,5 miliona złotych. 43-latek udzielił wywiadu Łukaszowi Olkowiczowi z „Przeglądu Sportowego”, w którym ponownie opowiedział o całej sytuacji.
– Ja nie walczę z klubem! Jestem wychowankiem Motoru, grałem w nim za darmo, kosiłem trawę na Zygmuntowskich i zakładałem siatki przed meczami, żeby tylko klub utrzymał się przy życiu w czasach LKP. W 2022 roku przyszedłem do Motoru, gdy był na dnie drugiej ligi, jako doświadczony dyrektor sportowy z Pucharem i Superpucharem Polski. I na pewno nie po to, żeby niszczyć klub. Walczę natomiast ze Zbigniewem Jakubasem i Goncalo Feio o sprawiedliwość i odrobinę przyzwoitości – wyznał Tomczyk.
– Nie odpuszczę im. Prawnicy musieli skonstruować pozew w taki sposób, żeby możliwe było dochodzenie należnego mi wynagrodzenia wynikającego z umowy i odszkodowania od Zbigniewa Jakubasa, a nie od klubu. Od Motoru niczego nie chcę. Chcę tylko, żeby Jakubas wywiązał się ze swoich zobowiązań wobec mnie i odpowiedział za wyrządzone szkody – dodał.
– Jeden nie miał pomysłu na klub, a drugi nie miał pracy. Na koniec zrobili ze mnie frajera, nieudacznika, cymbała, który dostał kuwetą. Dyletanta, który nie wiadomo skąd się wziął, nic nie umie i nic mu nie wyszło. Że ja cieszyłem się po porażkach Motoru? Skur*******wo – powiedział z oburzeniem.
– Ja nie jestem żadną sześćdziesiątką, konfidentem ani kapusiem. Mam prawo się bronić i będę się bronił. Szczególnie przed ludźmi, którzy reprezentują inny system wartości. Nie przechodzę obojętnie, jak kogoś biją albo ktoś źle odzywa się do dzieci czy źle traktuje kobiety. A to miało miejsce w Motorze, kiedy Feio rzucił kuwetą – stwierdził Tomczyk. (JG)
Źródło: przegladsportowy.onet.pl