Imponujące wejście i sprawdzona jakość. Konkurencja na prawej obronie Lecha to ligowy unikat
Ile spotkań potrzeba, aby wypracować status wyróżniającej się postaci w Ekstraklasie? Rasmus Carstensen pokazuje, że wystarczy pięć. Rywalizacja o miejsce w jedenastce Kolejorza między Duńczykiem a Joelem Pereirą stanowi zjawisko w skali ligi.
Jeszcze zanim Portugalczyk popisał się lobem nad Valentinem Cojocaru, na trybunach w Szczecinie dało się usłyszeć głosy: jak to możliwe, że ktoś taki zaczyna mecz na ławce? Fantastyczna bramka Joela Pereiry spotęgowała zdziwienie, wywołując komentarze, że tej klasy zawodnik najprawdopodobniej w każdym polskim klubie cieszyłby się pewnym miejscem w jedenastce. Odpowiedź jest skomplikowana w swej prostocie – 28-latek ma godnego konkurenta.
Na tle Pogoni uwypukliła się siła nie tyle wyjściowego składu, co kadry Lecha. Przesadą byłoby stwierdzenie, że pretendent do tytułu ma na każdej pozycji dwóch równorzędnych zawodników, natomiast można to odnieść do większości boiskowych ról. Zdecydowanie wyróżnia się pod tym względem prawa strona defensywy. A to przecież pozycja, na której jeszcze niedawno panowało jedynowładztwo: w pierwszej rundzie Pereirze zabrakło 44 minut, by zaliczyć jesienny komplet. Portugalczyk miał zmiennika, ale tylko teoretycznie – Ian Hoffmann okazał się graczem niezdolnym do naciskania na podstawowego prawego obrońcę.
96
procent możliwych do rozegrania minut spędził na boisku w rundzie jesiennej Joel Pereira.
Pereira należał do grona dwóch-trzech piłkarzy, których ewentualna absencja budziła w Poznaniu autentyczny niepokój. Zakontraktowanie bocznego defensora jawiło się więc jako priorytet na styczniowe okno transferowe. Szefowie klubu zapowiadali, że zimowymi ruchami będą dążyć do zwiększenia prawdopodobieństwa zdobycia mistrzostwa. Choć to dopiero początek marca, już wiadomo, że ściągnięcie Rasmusa Carstensena spełnia powyższe kryterium.
WZMOCNIENIE CO SIĘ ZOWIE
24-latek wypożyczony z FC Koeln okazuje się wzmocnieniem w pełnym tego słowa znaczeniu. Nie potrzebował czasu na adaptację – od pierwszej kolejki był gotowy do podjęcia wyzwania.
Już w debiucie przeciwko Widzewowi dało się zauważyć nie tylko predyspozycje szybkościowe, ale również szlif zebrany w lepszym piłkarsko otoczeniu. Od Carstensena biją jakość oraz rozumienie gry wykraczające poza standardy Ekstraklasy.
W Gdańsku pokazał ponadto siłę mentalną: wszedł na drugą połowę, w wybitnie niekorzystnych okolicznościach i był najlepszy w drużynie. Niels Frederiksen docenił rodaka, powierzając mu prawą flankę defensywy na trzy kolejne mecze, w tym bardzo znaczące potyczki z Rakowem i Pogonią. Duńczyk pełnił w nich różne role. W pierwszym przypadku musiał więcej bronić, w Szczecinie przez większość zawodów funkcjonował jako wahadłowy. Pomiędzy była konfrontacja z Zagłębiem, w której zaprezentował się z jeszcze innej strony – finalizującego akcję.
– Chociaż nie uważam tego występu za najlepszy w moim wykonaniu, jestem szczęśliwy z powodu pierwszego gola w Lechu. To było piękne uczucie – przyznał Carstensen. – Staram się nie spoglądać w tabelę. Przed meczem zależy mi wyłącznie na koncentracji. Skupiam się na mojej grze, myślę o tym, co mogę zrobić dla zespołu – dodał.
W ATAKU TEŻ DAŁBY RADĘ
Trzy miesiące temu podobne zdanie brzmiałoby absurdalnie, tymczasem aktualnie Pereira przegrywa rywalizację o miejsce na prawej stronie defensywy. Carstensen wykorzystał nieobecność Portugalczyka w kolejce inaugurującej wiosnę, tydzień później wypadł lepiej od konkurenta i od tamtej pory to on pozostaje pierwszym wyborem Frederiksena. Nie chcąc marnować na ławce potencjału Pereiry, szkoleniowiec szuka mu alternatywnych pozycji, co pokazała koncepcja na starcie z Rakowem.
Wiem, że wielu obserwatorów nie było zadowolonych z tego, co Joel pokazał na lewej stronie, natomiast ja mam na tę kwestię odmienne spojrzenie – powiedział 54-latek.
Frederiksen z przymrużeniem oka przyznaje, że Pereira równie dobrze mógłby występować jako napastnik. Kryje się za tym rzeczywiste docenienie wszechstronności piłkarza. W poszczególnych fazach spotkań Portugalczyk pełni rolę wahadłowego, a nierzadko wręcz skrzydłowego. Bywa ukrytym rozgrywającym. Od początku pracy duńskiego trenera przy Bułgarskiej 28-latek pełni bardzo istotną funkcję w zakresie wariantowości taktycznej.
Znamienne, iż w pierwszej części sezonu, kiedy mecz nie układał się po myśli Lecha, Pereirę zastępował zawodnik zorientowany na atak – taki manewr Frederiksen stosował zarówno przeciwko Motorowi, z Puszczą, jak i w rywalizacji z Górnikiem. Obecność Carstensena sprawia, że predyspozycje obu graczy mogą być wykorzystywane w bardziej urozmaicony sposób.
ZAMIANA RÓL?
– Obaj są dla mnie w pierwszej kolejności prawymi obrońcami. Mamy na tej pozycji naprawdę silną, zaciętą rywalizację. Joel jest w stanie grać w różnych sektorach, jednak Rasmus także może występować po drugiej stronie boiska, a nawet wyżej, jako skrzydłowy – podkreślał Duńczyk. – Carstensen zalicza całkiem udane wejście do zespołu, co nie zmienia faktu, że cały czas postrzegam Pereirę jako bardzo dobrego piłkarza. Jesienią był niezwykle ważny dla drużyny i spodziewam się, że w najbliższych tygodniach nadal będzie odgrywać znaczącą rolę – dodał szkoleniowiec Kolejorza.
To paradoks, iż Joel Pereira pozostaje ważnym dla Lecha zawodnikiem, choć nie wygrywa rywalizacji na swojej nominalnej pozycji (Foto: Paweł Jaskółka / PressFocus)
Trzy lata temu Pereirze, który dopiero wypracowywał status jednego z najlepszych prawych defensorów w Ekstraklasie, również sprowadzono mocnego konkurenta. Wtedy wychowanek Porto obronił miejsce w składzie przed Tomaszem Kędziorą. Jednak tym razem może być zmuszony do zaakceptowania statusu opcji, a nie pierwszego wyboru. Na każdym rozstrzygnięciu iberyjsko-skandynawskich zmagań zyskają mistrzowskie aspiracje Lecha.
Na zakończenie 32. kolejki ligowej Puszcza przegrała 2:3 w Niepołomicach ze Stalą Mielec i pożegnała się z Ekstraklasą. Oto skrót poniedziałkowego spotkania.
Gospodarze zachowają nadzieje? Puszcza Niepołomice – Stal Mielec [LIVE]
Puszcza Niepołomice podejmuje Stal Mielec na zakończenie 32. kolejki ligowej. Goście są już pewni spadku z Ekstraklasy, z kolei gospodarze powalczą o podtrzymanie szans na utrzymanie.
Kontrakt Goncalo Feio z Legią Warszawa wygasa z końcem sezonu 2024/25. Pojawiły się nowe informacje w sprawie przyszłości aktualnego trenera stołecznego klubu.