Happy end nadal jest możliwy
FC Mallorca pokonała na własnym stadionie Levante w stosunku 2:0 w ramach trzydziestej piątej kolejki hiszpańskiej ekstraklasy. Majorkaninie nie przestają marzyć o szczęśliwym dla nich zakończeniu bieżącego sezonu.
Na Majorce się cieszą, ale do pełnego szczęścia jeszcze długa droga. (fot. Reuters)
Piłkarze prowadzeni przez Vicente Moreno byli wyraźnie zdeterminowani żeby skompletować trzy punkty. Nic dziwnego. Tylko zwycięstwo w dzisiejszej rywalizacji z Levante przedłużało ich i tak niewielkie szanse na utrzymanie w Primera Division.
„Margines błędu w naszym przypadku właściwie nie istnieje” – skomentował trudne położenie w ligowej klasyfikacji Moreno. I trudno szkoleniowcowi „Los Bermellones” odmówić racji. Strata aż sześciu punktów do bezpiecznego miejsca na raptem cztery kolejki przed końcem sezonu mówi sama za siebie.
Od samego początku Majorkaninie przystąpili do zmasowanego ataku na bramkę strzeżoną przez Aitora Fernandeza. Gracze Levante na przestrzeni pierwszych czterdziestu pięciu minut zostali niemal całkowicie zepchnięci do głębokiej defensywy.
Ofensywne wysiłki ekipy ze stolicy Wysp Balearskich zostały zmaterializowane w postaci gola w czterdziestej minucie meczu. Wówczas właśnie Alejandro Pozo posłał precyzyjne dośrodkowanie z prawej strony w kierunku pola karnego, gdzie na futbolówkę czekał Cucho, który mocnym strzałem głową wpisał się na listę strzelców.
Po zmianie stron przebieg boiskowych wydarzeń niemal nie uległ zmianie. Niemal, ponieważ – co prawda – zespół znad Zatoki Walenckiej zdecydowanie częściej kreowali strzeleckie okazje, natomiast podopieczni Moreno nie stracili kontroli. Dodatkowo byli w stanie podwyższyć prowadzenie. W osiemdziesiątej czwartej minucie uczynił to Takefusa Kubo, który strzałem z bliskiej odległości wykorzystał zamieszanie w polu karnym.
Dwubramkowe zwycięstwo przedłużyło marzenie Majorkanin dotyczące utrzymania na poziomie Primera Division. W chwili obecnej do siedemnastego Deportivo Alaves, który rozegrał dotąd o jeden mecz mniej, tracą trzy punkty. Ich położenie jest niewątpliwie trudne, ale nic nie zostało do tej pory ostatecznie rozstrzygnięte.
Jan Broda