Grosicki: Boisko? To był dramat!
– Płyta boiska to był jeden wielki dramat. Na takiej nawierzchni nie da się grać, można sobie krzywdę zrobić. Z drugiej strony stworzyliśmy mnóstwo sytuacji, a daliśmy się dwa razy skontrować – powiedział Kamil Grosiki po przegranym przez Polaków 0:2 towarzyskim meczu z Litwą w Kownie
Piłkarz tureckiego Sivassporu wszedł na boisko na początku drugiej połowy, razem ze Sławomirem Peszko. Ich wejście odmieniło biało-czerwonych, którzy wreszcie zaczęli atakować i stwarzać okazje bramkowe. Sam Grosiki mógł zdobyć dwie. Najpierw świetnie uderzył z woleja „spod kolana” i litewski bramkarz miał ogromne kłopoty. Później dobijał do prawie pustej bramki z kilku mentrów. Spokojnie wycelował, popatrzył, po czym piłka trafiła w słupek.
– Musimy po tej porażce podnieść głowy do góry. Za kilka dni jest mecz w Grecji i tam musimy powalczyć o zwycięstwo. Straciliśmy dwie takie same bramki po kontratakach. Na pewno, gdybyśmy strzelili jedną bramkę, to powalczylibyśmy o wyrównanie. Niestety nic nie chciało wpaść. Ja miałem znakomitą sytuację w drugiej połowie, ale trafiłem w słupek. Piłka przed strzałem jakoś tak dziwnie mi skoczyła i dlatego źle uderzyłem. Wszystko przez to boisko – narzekał polski skrzydłowy.
Źródło: ASInfo