Finał Euro już dziś!
Już po pierwszej rundzie meczów fazy grupowej, podczas której zdecydowanie najlepiej zaprezentowały się ekipy Niemiec i Hiszpanii, z symulacji turniejowej drabinki wynikało, że prawdziwy finał imprezy odbędzie się 5 lipca w Stuttgarcie, gdy wpadną na siebie w ćwierćfinale. Dalszy przebieg zmagań nie wniósł tu korekty. Zatem przed nami najlepszy mecz imprezy, z czym zgodził się selekcjoner La Roji Luis de la Fuente. – Tak, to jest finał – przyznał.
Leszek Orłowski
fot. Grzegorz Wajda
Można też znaleźć inne dane na to wskazujące. Oto spotkają się dwie najskuteczniejsze zespoły turnieju, a także dwie drużyny z największą liczbą triumfów na Euro: obie mają po trzy tytuły mistrzów kontynentu.
W ankiecie „Marki” rozpisanej zaraz po fazie grupowej, kibice odpowiedzieli na pytanie co osiągnie ich reprezentacja, że albo odpadnie w ćwierćfinale, albo zostanie mistrzem. A kto jest faworytem? Ciekawe, że aż dwa hiszpańskie dzienniki sportowe: ” Mundo Deportivo” oraz ” Superdeporte” dały na okładce taki sam tytuł: „Papier, kamień, nożyce”. Czyli oba zespoły spróbują się czymś zaskoczyć, a której się to uda, wygra. – Szansę są po 50 procent – stwierdził De la Fuente. – Niemcy zaskakują przeciwników ostrym początkiem, więc my spróbujemy odpowiedzieć tym samym – zdradził. „Sport” uderza w tą samą nutę. „Zaskoczyć ich!” – brzmi okładkowy tytuł.
„Marca” na okładce daje zdjęcie Nico Williamsa i Lamine’a Yamala pisząc, że zdają dziś egzamin dojrzałości. Na tych dwóch cała Hiszpania rzeczywiście liczy najbardziej. Selekcjoner ma wszystkich piłkarzy do dyspozycji. Jego jedynym dylematem jest to, czy w pomocy obok Rodriego i Fabiana Ruiza powinien zagrać Pedri, czy Dani Olmo, choć prasa sugeruję, by Olmo raczej zajął w ataku miejsce Alvaro Moraty.
W Stuttgarcie zmierzą się dziś dwie ekipy grające równie dobrze i bardzo podobnie taktycznie. O zaskoczenie czymkolwiek rywala będzie trudno. Może zadecydują cechy wolicjonalne? – Wyjdziemy na boisko, żeby ich zjeść – mówi Dani Carvajal. – Niestety, zwycięzca może być tylko jeden. Jak to w finale – kończy De la Fuente. Na kogo zatem wskaże bogini zwycięstwa Nike?