Fabiański nie pomógł, West Ham zawiódł
West Ham United ponownie nie był w stanie wygrać meczu. Drużyna Łukasza Fabiańskiego prowadziła z Brighton 2:0 i 3:1, by ostatecznie roztrwonić kapitał i tylko zremisować (3:3).
Łukasz Fabiański skapitulował trzy razy w meczu z Brighton (fot. Reuters)
Zmiana menedżer na London Stadium miała sprawić, że West Ham United wskoczy na wyższy poziom i oddali się od zagrożonej spadkiem strefy. Jak się jednak okazało, objęcie sterów pierwszej drużyny przez Davida Moyesa wcale nie podziało jak dotyk czarodziejskiej różdżki. Londyńczycy nie wskoczyli na wyższy poziom i niebezpiecznie osunęli w kierunku miejsce, które nie dają utrzymania w elicie.
Nic więc dziwnego, że sobotni mecz z Brighton miał dla gospodarzy kolosalne znaczenie. Ewentualne zwycięstwo pozwoliłoby im złapać nieco tlenu, podczas gdy kolejna strata punktów bardzo mocno skomplikowałaby sytuację Młotów w tabeli, tym bardziej, że już niedługo zespół Moyesa czekają starcia z Liverpoolem i Manchesterem City.
Jak się okazało, West Ham od początku był zespołem lepszym, który był również bardzo konkretny. Jeszcze przed przerwą gole dla londyńczyków zdobyli Issa Diop oraz Robert Snodgrass i można było zaryzykować tezę, że gospodarze nie wypuszczą rywala ze swoich szponów.
Tuż po zmianie stron niefortunnie we własnym polu karnym interweniował Angelo Ogbonna, od którego odbiła się piłka, którą wcześniej piąstkował Łukasz Fabiański. Gol samobójczy, który pozwolił gościom wrócić do meczu.
To jednak wciąż nie był koniec strzelanie w Londynie. W 57. minucie kolejnego gola dla Młotów zdobył Snodgrass i West Ham ponownie miał dwa trafienia zapasu. Brighton nie zamierzał jednak składać broni i na kwadrans przed końcem – po okrutnym błędzie defensorów gospodarzy – bramkę kontaktową strzelił Pascal Gross, który skierował piłkę do siatki mimo ofiarnej interwencji Fabiańskiego.
Podopieczni Grahama Pottera poczuli krew i w 79. minucie dopięli swego. Do wyrównania doprowadził Glenn Murray i na London Stadium zapachniało niespodzianką. Gospodarze już dopisywali sobie bowiem trzy punkty, a mogło się okazać, że pozostaną z pustymi rękoma. Wynik już ostatecznie się nie zmienił, jednak wywalczony punkcik to na pewno spory zawód zawodników Moyesa.
***
Co działo się na innych angielskich boiskach w równolegle rozegranych spotkaniach? Bournemouth pokonało Aston Villę (2:1), Sheffield United okazało się lepsze w delegacji od Crystal Palace (1:0), Watford przegrał na swoim terenie z Evertonem (2:3), a starcie Newcastle United i Norwich City zakończył się remisem (0:0).
gar, PiłkaNożna.pl