Fabiański coraz bliżej powrotu do bramki
Dobre wieści napływają z Anglii. Łukasz Fabiański pochwalił się za pośrednictwem mediów społecznościowych wznowieniem treningów z resztą drużyny West Ham United. Oznacza to, że polski golkiper jest coraz bliżej powrotu między słupki, lecz dokładny termin, kiedy pojawi się na boisku, wciąż pozostaje zagadką.
Łukasz Fabiański lada moment znów znajdzie się między słupkami brami West Hamu United (fot. Reuters)
Szczęście w ostatnich miesiącach nie jest z pewnością sprzymierzeńcem Łukasza Fabiańskiego. Po zaledwie siedmiu kolejkach Premier League reprezentant Polski wypadł z gry na trzy miesiące. W 34. minucie starcia z AFC Bournemouth Fabiański doznał kontuzji uda podczas wybicia piłki sprzed własnej bramki. Natychmiast po uderzeniu 34-latek złapał się za prawą nogę, na jego twarzy pojawił się wymowny grymas, a chwilę później, po interwencji klubowych lekarzy, zszedł z boiska. Był 28. września.
Fabiański, konsultując się zarówno z klubowym, jak i reprezentacyjnym sztabem medycznym, postanowił poddać się operacji stawu biodrowego, mającej na celu zminimalizowanie nawrotu podobnego urazu w przyszłości. Zabieg przebiegł bez żadnych komplikacji, a sprawna rekonwalescencja sprawiła, że absencja byłego zawodnika Arsenalu Londyn trwała dokładnie trzy miesiące, czyli dokładnie tyle, ile przewidywano.
W sumie reprezentant Polski stracił jedenaście spotkań angielskiej ekstraklasy oraz dwa zgrupowania kadry narodowej. Kontuzja pokrzyżowała plany Jerzego Brzęczka, który namaścił Fabiańskiego mianem pierwszego bramkarza reprezentacji. Ostatecznie w czterech ostatnich meczach eliminacyjnych do Euro 2020 zagrał Wojciech Szczęsny. 28 grudnia Fabiański wrócił – wystąpił w przegranym meczu z Leicester City (1:2), choć ona sam zaprezentował się z bardzo dobrej strony, broniąc rzut karny wykonywany przez Kelechiego Ihenacho.
Następnie „Fabian” rozegrał dziewięćdziesiąt minut w zwycięskiej konfrontacji z Bournemouth (4:0), w której udało mu się zachować czyste konto. Jednak w kolejnym ligowym spotkaniu, tym razem z Sheffield United, Polak w identycznej sytuacji ponownie kontuzjował mięsień prosty uda. Piłka ustawiona na piątym metrze, Fabiański bierze rozbieg, wybija piłkę, łapie się za nogę, zniechęcony kręci głową i finalnie schodzi z boiska. Nie trzeba było posiadać kompleksowej wiedzy z zakresu medycyny, by dojść do wniosku, że to nic innego jak odnowienie poprzedniej kontuzji.
Na szczęście specjalistyczne badania wykazały, że, owszem, Fabiańskiemu znów doskwiera taki sam uraz, lecz tym razem mięsień nie został uszkodzony w tak dużym stopniu, co oznaczało, że jego pauza potrwa zdecydowanie krócej. W międzyczasie decydenci West Hamu postanowili przyspieszyć negocjacje z Darrenem Randolphem, który w pierwotnym założeniu miał zjawić się na Stadionie Olimpijskim w Londynie w roli zmiennika polskiego golkipera, lecz jego uraz zrewidował nieco plany, i to Randoph wskoczył jako „jedynka” w bramce „Młotów”. Pozycja Fabiańskiego w szeregach zespołu prowadzonego przez Davida Moyesa jest niepodważalna, zatem gdy tylko dojdzie do pełni sprawności, Randolph zasiądzie na ławce, a Fabiański stanie między słupkami.
A nastąpi to już niebawem. „Młoty” bowiem znajdują się w czołówce klasyfikacji Premier League pod względem ilości straconych bramek. Futbolówka w siatce West Hamu zatrzepotała w bieżącym sezonie trzydzieści osiem razy. Gorszy wynik notuje tylko Norwich City (47) i Aston Villa (46). Dziurawa defensywa niespecjalnie pomaga w walce o utrzymanie – podopieczni Davida Moyesa plasują się tuż nad kreską oznaczającą spadek. W walce o byt na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Anglii zawsze istotną rolę odgrywa postawa formacji obronnej, której dyspozycję ma poprawić obecność Fabiańskiego między słupkami. Moyes chciałby jak najszybciej desygnować Polaka do gry w pierwszym składzie, lecz ma jednocześnie świadomość, że nie należy w jego przypadku podejmować pochopnych decyzji, by uniknąć kolejnego nawrotu kontuzji.
Jan Broda