Everton zawiódł po raz kolejny w tym sezonie
Everton wciąż w kiepskiej formie. „The Toffees” w drugim niedzielnym meczu ligi angielskiej przegrali przed własną publicznością z Burnley (0:1). Dzięki wyjazdowej wygranej gości awansowali na szóste miejsce w tabeli, natomiast Everton zaczął niebezpiecznie balansować w okolicach strefy spadkowej.
Podopieczni Ronalda Koemana od początku sezonu spisywali się znacznie poniżej oczekiwań kibiców i szefów klubu. Wzmocniona za ogromne pieniądze drużyna prezentuje się dość przeciętnie w Premier League, a wiele lepiej jej gra nie wygląda w rozgrywkach europejskich.
Na Goodison Park liczyli więc, że spotkanie z Burnley może być początkiem czegoś nowego w wykonaniu gospodarzy. Jak się jednak okazało, inny scenariusz na ten mecz nakreślił Sean Dyche, który dał jasno do zrozumienia, że jego zawodnicy będą walczyć o pełną pulę. Burnely wygrało już w tym sezonie m.in. na Stamford Bridge, więc starcie z Evertonem nie było dla „The Clarets” większym wyzwaniem.
Spotkanie od początku było bardzo wyrównane, a na otwarcie wyniku czekaliśmy do 21. minuty. Piłkę w polu karnym dostał Jeff Hendrick, którego krycie kompletnie odpuścili obrońcy Evertonu. 25-latek mając przed sobą całą bramkę, przymierzył celnie i nie dał Jordanowi Pickfordowi żadnych szans na skuteczną interwencję.
Gospodarze mieli problem, by podnieść się po otrzymanym ciosie. Koeman postanowił dokonać roszad w swoim składzie i wprowadził na boisko m.in. Wayne’a Rooneya, który rozpoczął mecz na ławce rezerwowych.
Kolejnych goli na Goodison już ostatecznie nie zobaczyliśmy i spotkanie zakończyło się zwycięstwem gości. Jeśli zaś chodzi o Everton, to ten poniósł już czwartą porażkę w obecnej kampanii.
gar, PiłkaNożna.pl