To był dramat i trzeba jasno stwierdzić, że Lech Poznań zaliczył znany wszystkim eurowp*****. Karabach w rewanżu ograł mistrza Polski aż 5:1 i bez żadnego problemu awansował do kolejnej rundy. Liga Mistrzów znów bez polskiego klubu i to już 12 lipca.
Dramatyczny występ Lecha (fot 400mm.pl)
Nieco lepsze nastroje przed meczem mieli gracze mistrza Polski, którzy w pierwszym meczu wypracowali zaliczkę jednej bramki. Przewaga nie dawała jednak większego handicapu, bowiem Karabach był stawiany w świetle faworyta do awansu do kolejnej rundy drogi eliminacyjnej po fazę grupową Champions League.
Początek meczu w Baku zaczął się rewelacyjnie dla poznaniaków, którzy już objęli prowadzenie już w … 22 sekundzie spotkania! Amaral fantastycznie dograł piłkę do wybiegającego Christophera Velde i norweski piłkarz dał błyskawiczne prowadzenie mistrzowi Polski, dzięki czemu miał już dwubramkową przewagę nad Karabachem.
To w zasadzie jedyny, pozytywny aspekt Lecha w tym meczu. Później Karabach był przy piłce i gospodarze wyraźnie mieli przewagę, kreując grę w tym meczu. Lech miał ogromny problem z utrzymaniem się przy piłce i przeniesieniem ciężaru gry na połowę przeciwka. Piłkarze z Polski sprawiali wrażenie elektrycznych i niepewnych.
Już w 14. minucie Karabach wyrównał wynik spotkania. Kady oddał kąśliwe uderzenie ze skraju pola karnego i wpakował piłkę do siatki.
Przez znaczną część czasu obraz gry nie uległ zmianie i gospodarze wyglądali znacznie lepiej na tle Lecha. W 42. minucie dramatyczny błąd popełnił Artur Rudko, który wybił piłkę wprost pod nogi rywala i Filip Ozdobić bez kłopotu umieścił futbolówkę w siatce.
Mimo że gospodarze mieli widoczną przewagę, Lech mimo to potrafił wypracować sytuację do oddania strzału, jednak kulało wykończenie zawodników polskiej drużyny. Ishak i Skóraś mieli niezłe okazje do trafienia do siatki, jednak katastrofalnie przestrzeliwali w swoich próbach.
W 56. minucie było już 3:1. Po raz kolejny ogromnego babola zaliczył Rudko, który ponownie wybił piłkę wprost pod nogi przeciwników i Kevin Medina zapisał się na listę strzelców. Gol został zdobyty jednak po kontrowersji, bowiem gracz Karabachu wyraźnie był na pozycji spalonej, jednak sędzia nie miał do dyspozycji VAR i gol został uznany. Praca Andy’ego Madley’a będzie jeszcze długo omawiana. Anglik niezbyt pewnie prowadził mecz w Baku. Przy jednej z akcji nie odgwizdał rzutu karnego drużynie Lecha i pozwalał piłkarzom na zbyt wiele w trakcie walki o piłkę.
Zawodnicy Lecha dostali czwartego gola w 75. minucie po drugim trafieniu Kady’ego w tym spotkaniu. Kompletnie pozbawieni sił Lechici raptem trzy minuty później stracili kolejną bramkę, tym razem po uderzeniu Abbas Hüseynova.
Liga Mistrzów ponownie bez polskiego klubu. Mimo zwycięstwa w pierwszym meczu, Lech został upokorzony w rewanżu i boleśnie odpada z eliminacji do Champions League.