Przejdź do treści
BERLIN 06.07.2024
MECZ 1/4 FINALU CWIERCFINAL MISTRZOSTW EUROPY 2024: HOLANDIA - TURCJA --- QUARTERFINAL UEFA EURO 2024 MATCH: THE NETHERLANDS - TURKEY
CODY GAKPO  BRAMKA GOL RADOSC
FOT. PIOTR KUCZA/400mm.pl

Ligi w Europie Świat

EURO 2024: Kebab w pomarańczach [KORESPONDENCJA Z BERLINA]

Holendrzy długo byli bezradni, ale w końcu w ciągu sześciu minut rozmontowali turecką obronę i wyeliminowali nieoficjalnych gospodarzy mistrzostw jak powszechnie nazywa się na Euro Turcję. W półfinale Oranje zagrają z Anglią.

FOT. Piotr Kucza / 400mm

JAROSŁAW TOMCZYK, BERLIN

Że w Berlinie, podczas ostatniego ćwierćfinału Euro 2024, będzie gorąco, było wiadomo i bez politycznych podtekstów. Ale kiedy dzień przed meczem Holandii z Turcją UEFA wydała komunikat o zawieszeniu na dwa mecze Meriha Demirala, było jasne, że atmosfera sięgnie zenitu. Bohater Turcji, strzelec dwóch goli, które dały jej zwycięstwo w 1/8 nad Austrią, jak głosił komunikat, otrzymał karę „za nieprzestrzeganie ogólnych zasad postępowania, za naruszenie podstawowych zasad przyzwoitego zachowania, za wykorzystywanie wydarzeń sportowych do manifestacji o charakterze niesportowym oraz za zniesławienie piłki nożnej”. A w praktyce za pokazanie po bramce strzelonej Austrii tzw. wilczego salutu kojarzonego z pozdrowieniem organizacji terrorystycznej Szare Wilki, skrajnie nacjonalistycznej, szerzącej nienawiść do wszystkiego co nie tureckie.

Turcy zareagowali od razu. Osman Askin Bak, minister sportu, na wieść o werdykcie UEFA powiedział: „Potępiamy niesprawiedliwą i stronniczą decyzję UEFA, która nie ma podstaw prawnych i którą uważamy za czysto polityczną. Będziemy nadal dochodzić naszych praw za pomocą środków prawnych przeciwko tym podwójnym standardom stosowanym wobec naszego kraju i naszego reprezentanta Meriha Demirala. Wierzymy w naszych piłkarzy. Udzielą oni niezbędnej odpowiedzi na boisku! Jakby tego było mało, na mecz do Berlina postanowił przylecieć przywódca Turcji Recep Erdogan, który by wesprzeć piłkarzy odwołał planowaną wizytę w Azerbejdżanie i zasiadł w loży honorowej Olympiastadion!

Potok tureckich kibiców z Breitscheidplatz na Stadion Olimpijski płynął już na kilka godzin przed meczem. Wielu z nich unosiło w górę palce łącząc kciuki ze środkowym oraz serdecznym palcem w kształt przypominający głowę wilka. Policja kilkukrotnie zatrzymywała marsz, w końcu koło godziny 18:00 go zakończyła z powodu gestów i okrzyków politycznych. Na oficjalnym koncie na platfornie X napisała: „Marsz kibiców nie jest sceną dla przekazów politycznych”.

Na przedmeczowej konferencji trener Holendrów Ronald Koeman zachowywał chłodną głowę. – Naszym zadaniem będzie uspokojenie tureckich kibiców. Wielu moich piłkarzy grało w meczach z tureckimi klubami i drużyną narodową. Atmosfera na stadionie zawsze jest świetna. Będziemy musieli zachować spokój i skoncentrować się na tym, co mamy do zrobienia Chcemy utrzymywać się przy piłce – mówił. Brzmiało dobrze, w praktyce zupełnie nie wypaliło.

Pierwszy kwadrans toczył się wprawdzie pod dyktando Pomarańczowych, ale na jakieś świetne okazje się to nie przełożyło. Im dalej w mecz tym inicjatywę zaczęli przejmować Turcy, których kibice przy każdym przerwaniu akcji przez swoich graczy, każdym dobrym zagraniu, czy wywalczeniu stałego fragmentu wrzeszczeli, krzyczeli, piszczeli jakby właśnie dowiedzieli się, że trafili szóstkę w totolotka. A gdy w końcu w 35 minucie, pewny dotąd na przedpolu Bart Verbruggen, zawahał się po dośrodkowaniu Ardy Gulera i Samet Akaydin wpakował piłkę do siatki dosłownie wpadli w amok. Holendrzy sprawiali wrażenie ugotowanych, do przerwy nie stworzyli żadnej sytuacji, a gdy choćby próbowali zamykać Turków na ich przedpolu, gwizd trybun był zdolny ogłuszyć całą ich armię, a nie tylko jedenastu piłkarzy.

Druga połowa zaczęła się jak pierwsza, od inicjatywy Holendrów. Po 10 minutach gola bliżsi byli jednak Turcy. Guler najpierw wywalczył wolnego gdy urwał się Nathanowi Ake, dla którego jedynym ratunkiem był faul, a potem wypalił z niego w słupek. Holendrów w końcu to pobudziło, zaczęli grać szybciej i wreszcie dopięli swego. W 70 minucie po rzucie rożnym wyrównał Stefan de Vrij, kibice tureccy zamilkli, a Oranje poszli za ciosem i sześć minut później Cody Gakpo wyprowadził zespół na prowadzenie, a siebie na czoło klasyfikacji strzelców. Turcy próbowali odwrócić losy meczu, stworzyli trzy bardzo dobre okazje, ale żadnej nie wykorzystali i po meczu to Holendrzy odtańczyli ze swoimi kibicami taniec radości.

guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Wbudowane opinie
Zobacz wszystkie komentarze

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024