Eliminacje, które są preeliminacjami. Biało-czerwoni rozpoczynają walkę o mundial
Jeżeli reprezentacja Polski nie rozpocznie eliminacji World Cup 2026 od dwóch zwycięstw, i to wysokich, będzie źle. Przecież kwalifikacje zaczynamy na PGE Narodowym w Warszawie meczami z europejskimi outsiderami – Litwą i Maltą.
Biało-czerwoni będą musieli sobie radzić bez kontuzjowanych piłkarzy Interu Mediolan – Piotra Zielińskiego i Nicoli Zalewskiego – ale nie brakuje złośliwości, że z takimi rywalami komplet punktów zdobyli nawet emerytowani zawodnicy legendarnych Orłów Górskiego z Grzegorzem Lato na czele. Swoją drogą, gdy w grudniu 1980 roku selekcjoner Ryszard Kulesza (przypadkowa zbieżność nazwisk z obecnym prezesem PZPN, Cezarym Kuleszą) powoływał kadrę na pierwszy w historii mecz z Maltą, zarazem otwierający eliminacje mundialu Espana ‘82, to Laty jak i innych zawodników z drużyn zagranicznych w niej nie było.
Ówczesny selekcjoner nie wiedział, że przed tym spotkaniem dojdzie do tak zwanej Afery na Okęciu i w jej konsekwencji przeciw Maltańczykom nie będą mogli również wystąpić czterej czołowi reprezentanci: Zbigniew Boniek, Józef Młynarczyk, Stanisław Terlecki i Władysław Żmuda. Mimo to łatany w ostatniej chwili skład Orłów prowadził 2:0, gdy w 78. minucie sędzia przerwał mecz na stadionie w Gzirze z powodu obrzucenia naszych piłkarzy kamieniami. Ryszard Kulesza mimo zwycięstwa i tak został zdymisjonowany. Z kolei pozycja Cezarego Kuleszy bez sześciu punktów zdobytych w marcowych meczach eliminacyjnych może zostać osłabiona przed zbliżającymi się wyborami na prezesa PZPN.
Zaczynające się dla biało-czerwonych w najbliższy piątek kwalifikacje MŚ w strefie UEFA są raczej takimi preeliminacjami. W tej chwili nasz zespół wydaje się być za słaby na zajęcie pierwszej pozycji w swojej grupie, więc powinien skupić się na tym, żeby nie została zagrożona druga lokata dająca możliwość gry w barażach. Tą drogą reprezentacja Polski awansowała na mundial w Katarze i tak może również wyglądać – jak dobrze pójdzie – droga naszej drużyny narodowej do Ameryki. Mistrzowie Europy Hiszpanie lub półfinaliści ostatniego Euro Holendrzy, w zależności, który z tych zespołów odpadnie w ćwierćfinale Ligi Narodów, wydają się być rywalami ponad siły Polaków. Chociaż w piłce nożnej działy się nie takie cuda…
Kiedyś kadra narodowa mogła sobie grać bez choćby jednego zawodnika grającego zagranicą, a teraz nie potrzebuje raczej piłkarzy z Ekstraklasy. Jedynego jej przedstawiciela Michał Probierz powołał dopiero w trybie awaryjnym, zastępując kontuzjowanego Sebastiana Walukiewicza obrońcą Jagiellonii Białystok Mateuszem Skrzypczakiem.
Zmieniła się też przez lata rola selekcjonera. W 1980 roku Kulesza, mimo że biało-czerwoni nie uczestniczyli w żadnym dużym turnieju, był z kadrą na zgrupowaniu w Maroku, Iraku oraz Ameryce Południowej, a łącznie widział się z zawodnikami przez niemal dwa miesiące.
W 2025 Probierz będzie miał do dyspozycji kadrowiczów w okresie o połowę krótszym. Za to teraz zawodnicy jakby o wiele odpowiedzialniej podchodzą do obowiązków. Nie chcą też rezygnować z gry w kadrze narodowej. Najlepiej świadczy o tym przykład Roberta Lewandowskiego, który nie widzi problemu, żeby mając ponad 36 lat wciąż grać w reprezentacji i przyjeżdżać z Barcelony na mecze z Litwą i Maltą. Rzecz w tym, żeby po eliminacjach MŚ nie okazało się, że jedynym sukcesem Polaków było w nich wyśrubowanie przez kapitana rekordu w liczbie goli strzelnych dla biało-czerwonych.
Trudno jest wypowiedzieć się o zwycięstwie nad Litwą, ale remis z Maltą jest jak najbardziej w zasięgu…