El. MŚ 2022: Festiwal strzelecki Oranje
Reprezentacja Holandii nie traci impetu. Dziś nie pozostawiła złudzeń reprezentacji Gibraltaru, postawiła kolejny krok w stronę mundialu i pokazała, dlaczego rządu w grupie G.
Louis van Gaal jeszcze nie przegrał podczas drugiej kadencji w roli selekcjonera Oranje. (fot. Reuters)
Od powrotu Louisa van Gaala na stanowisko selekcjonera Oranje Memphis i spółka nie przegrali meczu. Zaczęli od remisu z Norwegią, a potem zdeklasowali Czarnogórę oraz Turcję, a do tego pokonali Łotwę. W starciu z outsiderem grupy, który w trwającym cyklu eliminacji stracił już 28 goli, można było spodziewać się kolejnego festiwalu strzeleckiego. Tym bardziej, że poprzednia rywalizacja obu ekip zakończyła się zwycięstwem Holandii aż 7:0.
Po pierwszej połowie było 3:0, choć powinno być co najmniej 4:0. Memphis nie wykorzystał jednak rzutu karnego, podyktowanego po zagraniu ręką, bardzo dobrze spisał się golkiper Gibraltaru. Poza tym gracz Barcelony nie mógł narzekać – zaliczył asystę przy trafieniu głową Virgila van Dijka, zdobył bramkę po podaniu Davy’ego Klaassena, nie pomylił się przy drugiej jedenastce i raz za razem popisywał się sztuczkami technicznymi. Ustanowił też rekord. Żaden piłkarz w historii nie strzelił w roku kalendarzowym więcej goli dla reprezentacji Holandii od niego.
Po przerwie na 4:0 podwyższył Denzel Dumfries. Potem trafili jeszcze rezerwowi Arnaut Danjuma oraz Donyell Malen i Holandia pokwitowała kolejne trzy punkty.
W sumie ma ich już dziewiętnaście. To o dwa więcej niż druga w tabeli grupy G Norwegia, która wygrała dziś z Czarnogórą. Turcja rzutem na taśmę (rzut karny w 8. minucie doliczonego czasu gry) wygrała natomiast z Łotwą i na dwie kolejki przed końcem eliminacji traci tylko dwa oczka do miejsca barażowego.
sar, PiłkaNożna.pl