Choć w metryce przybywa jej lat, nie traci wigoru, a z roku na rok jest coraz piękniejsza. Gala tradycyjnie zwieńczyła plebiscyt tygodnika „Piłka Nożna”, podsumowując minione 12 miesięcy w polskim futbolu.
KAMIL SULEJ, KONRAD WITKOWSKI
Rok 2018 nie należał do tych, które zapisały się złotymi zgłoskami w historii polskiej piłki. Naszym drużynom na boiskach wiodło się średnio, żeby nie napisać: słabo. To jednak nie znaczy, że nie należało nagrodzić tych, którzy ze swoich obowiązków wywiązywali się lepiej niż dobrze. Tradycji więc stało się zadość i tydzień przed startem rundy wiosennej w Ekstraklasie najważniejsi przedstawiciele futbolowego środowiska spotkali się w warszawskim hotelu Hilton.
JAK PO ROLLING STONES
Samo dotarcie na Galę nierzadko wiąże się ze sporymi wyrzeczeniami. Coś na ten temat wie Arvydas Novikovas, który do stolicy przyjechał… godzinę przed startem imprezy. Jagiellonia dopiero w piątek wieczorem wróciła do Białegostoku ze zgrupowania w Turcji. Litwin niemal w ostatniej chwili zdołał namówić żonę na wyjazd do Warszawy.
– Wszystko działo się bardzo szybko. Trochę żałuję, że musieliśmy działać w takim pośpiechu. Warto jednak było, bo to bardzo fajne wydarzenie, wszystko tutaj wygląda pięknie – mówił pomocnik. Novikovas długo nie wierzył, że ma jakiekolwiek szanse na tytuł Obcokrajowca Roku. – Spodziewałem się wygranej Carlitosa: zaliczył bardzo dobry rok, strzelał dużo goli, odebrał chyba wszystkie możliwe nagrody – przyznał. Niewykluczone, że państwo Novikovas już niebawem będą musieli wybrać się na podobne wydarzenie, gdyż Arvydas ma duże szanse na zostanie Piłkarzem Roku w ojczyźnie.
Niemal prosto z Turcji na Galę „Piłki Nożnej” przybyli również Trenerzy Roku (po raz drugi w historii był to duet – poprzednio w 1994 roku, kiedy triumfowali Paweł Janas i Piotr Piekarczyk). Czesław Michniewicz oraz Piotr Stokowiec o 9 rano w dniu ceremonii wylądowali na lotnisku w Gdańsku, gdzie jednym samolotem ze zgrupowania wróciły Lechia i Arka Gdynia. Po szybkim przepakowaniu toreb ruszyli w podróż do Warszawy. Również na miejscu szkoleniowcy wpadli na siebie: wspólnie wyszli na scenę po odbiór nagrody. – Po remisie z Wyspami Owczymi w meczu eliminacyjnym syn powiedział do mnie: tato, każdy ma w życiu swoje Wyspy Owcze – opowiadał Michniewicz. – Spełniło się marzenie mojej teściowej, która od dawna chciała zobaczyć mnie w tym miejscu. Mam pracę swojego życia. Złapałem okazję i nie zamierzam jej wypuszczać. Dawid Kownacki i koledzy: to jest także wasza nagroda – dodał selekcjoner reprezentacji Polski U-21 tuż po otrzymaniu statuetki dla Trenera Roku. Znacznie krócej ze sceny przemawiał Stokowiec, który wystąpienie przedmówcy skwitował: – Czuję się, jakbym grał tuż po Rolling Stones.
Michniewicz brylował nie tylko na scenie. W kuluarach do późnych godzin dumnie prezentował dwie zgarnięte tego wieczoru nagrody. – To był dla mnie wyjątkowy rok, nasza drużyna osiągnęła sukces na poziomie międzynarodowym. W Polsce co roku ktoś zostaje mistrzem i zdobywa puchar, ale nie co roku udaje się awansować do imprezy, na którą nikt nie dostał się przez 24 lata. To przede wszystkim zasługa zawodników, jestem bardzo wdzięczny zespołowi. Bez nagrody dla Drużyny Roku nie byłoby wyróżnienia Trenera Roku – podkreślił selekcjoner kadry U-21. – Trochę Gal „Piłki Nożnej” z moim udziałem już było. To zawsze jest sympatyczne wydarzenie, kiedy ludzie piłki mogą spotkać się w jednym miejscu. Szkoda, że tak długo gramy w lidze, bo ze względu na termin nie wszyscy zawodnicy i trenerzy mogą przyjechać. Może warto pomyśleć nad imprezą organizowaną „na gorąco” po zakończeniu rundy jesiennej?
(…)
[fot. Marcin Szymczyk / 400mm.pl]
CAŁY TEKST MOŻNA ZNALEŹĆ W NOWYM (6/2019) NUMERZE TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”