Dwóch rannych, ale nikt nie umarł
Nie zobaczyliśmy ani jednego gola w sobotnim szlagierze Premier League. Arsenal zremisował na swoim boisku z Manchesterem United (0:0)
Piłkarze Artety zmarnowali kilka świetnych okazji (fot. Reuters)
Jeszcze dwie dekady temu starcia Arsenalu i Manchesteru United decydowały o losach mistrzostwa kraju. Dzisiaj obie drużyny próbują nawiązać do lat dawnej chwały, a przed sobotnim hitem więcej powodów do zadowolenia mieli podopieczni Ole Gunnara Solskjaera, którzy zajmowali pozycję wicelidera tabeli.
Także jednak Kanonierzy mieli się czym pochwalić, ponieważ po fatalnej serii z końcówki ubiegłego roku, w sześciu ostatnich meczach ligowych odnieśli oni pięć zwycięstw i raz zremisowali, pnąc się w górę tabeli.
Mecz od początku toczył się w dobrym tempie, a chociaż żadna z drużyn nie była w stanie sobie wypracować zdecydowanej przewagi, to lepsze okazje stwarzał sobie Arsenal.
Po zmianie stron zawodnicy Mikela Artety ewidentnie zaczęli podkręcać tempo i w ciągu zaledwie kilku minut stworzyli sobie dwie świetne okazje. Ani jednak Pepe, ani Willian nie byli w stanie trafić do bramki strzeżonej przez Davida De Geę.
Gospodarze złapali wiatr w żagle, jednak brakowało postawienia stempla. Bliski szczęścia był Emile Smith Rowe, którego uderzenie zdołał obronić bramkarza, a centymetrów zabrakło wtedy, gdy w poprzeczkę z rzutu wolnego trafił Alexandre Lacazette.
Na ostatnie minuty spotkania Arteta wpuścił na boisku Martina Odegaarda, który kilka dni wcześniej został wypożyczony do Arsenalu z Realu Madryt, jednak roszada ta wniosła zbyt wiele do gry i na końcu wszystkich rachunków wynik zmianie nie uległ już zmianie.
gar, PiłkaNożna.pl