Dinamo oczami Kądziora i Antolicia
Rywalem Legii Warszawa w III rundzie eliminacji Ligi Mistrzów będzie Dinamo Zagrzeb. Czyli najlepsza drużyna, z jaką stołeczny zespół zmierzy się od czasu rywalizacji z Ajaksem Amsterdam w 1/16 finału Ligi Europy w 2017 roku.
Przed rozgrywkami 2021-22 europejskich pucharów mistrz Chorwacji znajdował się na 33. pozycji klubowego rankingu UEFA – Legia zajmowała miejsce 98. W momencie rozpoczęcia bieżącej edycji odrzuca się sezon jednak 2016-17, w którym mistrz Polski zdobył aż 8,000 punktów, a Dinamo tylko 4,000, więc po odjęciu punktów różnica robi się jeszcze większa – chorwacki klub staje się 30. siłą Europy, a drużyna ze stolicy Polski spada na 123. pozycję. Czy rzeczywiście mamy do czynienia z rywalami z dwóch różnych pięter piłkarskiej piramidy?
MAKSIMIR – SIŁA DINAMO
Odkąd europejska federacja zmieniła format rozgrywek i w Pucharze UEFA, obecnie w Lidze Europy, obowiązuje faza grupowa (od sezonu 2004-05), Dinamo tylko trzykrotnie nie przeszło eliminacji. W rozgrywkach 2005-06 chorwacki zespół w ogóle nie wziął udziału w żadnych rozgrywkach międzynarodowych, rok później odpadł w trzeciej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów z Arsenalem (1:5 w dwumeczu), a następnie na ostatnim etapie kwalifikacji Pucharu UEFA z Auxerre (2:5). We francuskim klubie brylował wówczas Ireneusz Jeleń, który strzelił ekipie z Zagrzebia łącznie trzy gole. Ostatnim sezonem, w którym obecny mistrz Chorwacji nie grał w fazie grupowej europejskich pucharów, był ten 2017-18, kiedy w eliminacjach Ligi Europy zespół ze stolicy Chorwacji niespodziewanie odpadł na ostatnim etapie z albańskim Skenderbeu przez… gole na wyjeździe – w Zagrzebiu remis 1:1, w Albanii było zaś 0:0. Ten przepis już jednak nie obowiązuje.
Od tamtej pory Dinamo jednak pozbierało się w fantastyczny sposób. W rozgrywkach 2018-19 nie udało się awansować do fazy grupowej Champions League – lepsze na ostatnim etapie kwalifikacji okazało się Young Boys Berno (2:3 w dwumeczu), ale w Lidze Europy Chorwaci zrobili sporo zamieszania. Fazę grupową przeszli bez szwanku i z dorobkiem 14 punktów wygrali grupę z Fenerbahce Stambuł, Anderlechtem Bruksela i Spartakiem Trnawa. W pierwszej rundzie pucharowej Dinamo wyeliminowało Viktorię Pilzno, a europejska przygoda zakończyła się na 1/8 finału po dwumeczu z Benfiką Lizbona. Portugalczycy potrzebowali jednak dogrywki, aby wyeliminować Damiana Kądziora i spółkę.
– Doświadczenie z europejskich pucharów przemawia za Dinamem, które będzie zdecydowanym faworytem, ale tylko w pierwszym meczu w Chorwacji – mówi Kądzior, który w Zagrzebiu spędził dwa pełne sezony, rozgrywając 77 spotkań, strzelając 21 goli i notując 22 asysty. – Jeśli prześledzimy wszystkie mecze mistrza Chorwacji na swoim stadionie w ostatnich latach, na Maksimirze przegrywały znacznie poważniejsze drużyny niż Legia. W poprzednim sezonie przecież Dinamo w fazie grupowej ograło CSKA Moskwa, a później wyeliminowało Tottenham, odrabiając straty z pierwszego spotkania i wygrywając w dogrywce. Dwa lata temu pokonaliśmy Atalantę 4:0, która doszła potem do ćwierćfinału, potrafiliśmy napsuć krwi Manchesterowi City i przez blisko pół godziny prowadziliśmy z nim 1:0, a Szachtar Donieck wyciągnął remis dopiero w doliczonym czasie. W Zagrzebiu nikomu nie gra się łatwo. Obecny projekt jest podobny do tego, w którym ja byłem. Wtedy mieliśmy założenia, aby przez pierwsze 15-20 minut ruszyć na rywali zabójczym pressingiem. Teraz spodziewam się podobnego scenariusza. Dinamo bardzo agresywnie ruszy na Legię i będzie chciało jak najszybciej strzelić gola. Mistrzowie Polski mają jednak dość szczelną defensywę i jeśli wywiozą z Chorwacji korzystny wynik, w Warszawie będą w stanie pokusić się o niespodziankę.
SZUKANIE DZIUR
W 2021 roku Dinamo jednak przegrało na swoim obiekcie już cztery spotkania – w styczniu z Sibenikiem i Rijeką, w kwietniu z Villarrealem i w lipcu ze Slavenem Belupo. W tym sezonie drużyna z Zagrzebia na razie nie imponuje formą. Mistrz Chorwacji dał sobie strzelić dwa gole islandzkiemu Valurowi, przegrał ze Slavenem, a w pozostałych meczach, które wygrał, nie zachwycił.
– Trener nie miał do dyspozycji przez cały okres przygotowawczy kilku kluczowych zawodników – zauważa Domagoj Antolić, były kapitan Dinama i ekspiłkarz Legii. – Selekcjoner Zlatko Dalić zabrał na Euro pięciu piłkarzy, którzy stanowią o sile drużyny: Dominika Livakovicia, Josko Gvardiola, Lukę Ivanuseca, Mislava Orsicia oraz Bruno Petkovicia. Gvardiol po mistrzostwach Europy poszedł do Lipska za blisko 20 milionów euro. To dobra informacja dla Legii, bo w poprzednim sezonie był jednym z najlepszych obrońców w całej lidze. Pozostali nie są jeszcze w najwyższej dyspozycji. Potrzebują czasu, aby dojść do pełni formy. Najlepszą informacją dla Legii jest jednak brak Arijana Ademiego, który doznał kontuzji w pierwszym meczu z Omonią, a dla mnie to najlepszy piłkarz Dinama. To kapitan zespołu, szef szatni, mózg drużyny na boisku. Przez niego przechodzi większość akcji ofensywnych. Jego brak Dinamo na pewno odczuje.
Wspomniany Gvardiol odszedł dokładnie za 18,8 mln euro (dane za Transfermarkt.de), co jest czwartym najdroższym transferem z klubu. Dinamo więcej zarobiło tylko na Danim Olmo (22 mln euro), Luce Modriciu (22,5 mln euro) i Marko Pjacy (23 mln euro). Gvardiol jest nominalnym stoperem, ale w poprzednim sezonie z konieczności występował na lewej obronie, gdzie dawał jakość zespołowi. W bieżących rozgrywkach trener Damir Krznar (w klubie od 2011 roku z trzyletnią przerwą na pracę w Arabii Saudyjskiej, działał przy akademii, a także jako asystent) wystawia na lewej obronie Jacques’a Moubandje, który dopiero przyszedł do klubu z Turcji, a także 21-letniego Bartola Franjicia, który jest… nominalnym środkowym pomocnikiem.
– Prawa strona Legii jest bardzo silna, polski zespół musi to wykorzystać, bo jeśli gdzieś mam szukać słabych stron Dinama, wskazałbym właśnie lewą obronę. Pozostali defensorzy grają bardzo solidnie, są wysocy i silni – twierdzi piłkarz Piasta Gliwice. Antolić słabych stron zespołu z Zagrzebia nie chce wskazać.
WSCHODZĄCE GWIAZDY
Klub ze stolicy Chorwacji latem wydał na transfery około trzy miliony euro. Dla porównania Legia takiej kwoty nie wydała w trzech ostatnich oknach łącznie… Do Dinama w trwającym oknie dołączyli Josip Misić, Deni Jurić i Duje Cop. – Z tym ostatnim grałem w Dinamie kilka lat temu. Nominalnie gra jako napastnik, ale może być ustawiony też na innych ofensywnych pozycjach. Wyjechał kilka lat temu do Cagliari, później grał jeszcze w Hiszpanii i Belgii w poważnych klubach. To dobry zawodnik, ale nie wydaje mi się, aby zagrał od pierwszej minuty z Legią. Misić był wypożyczony do Dinama ze Sportingu Lizbona na rok i zapracował na to, aby klub go wykupił. Wcześniej grał w PAOK Saloniki, gdzie został wybrany najlepszym piłkarzem drużyny przez kibiców. Juricia kojarzę z ligi chorwackiej, ale pojawił się w niej dopiero rok temu. Był najlepszym strzelcem Sibenika, jego transfer to inwestycja w przyszłość – mówi Antolić.
Portal Transfermarkt.de z kadry Dinama najwyżej wycenia bramkarza Livakovicia, który jest wart 15 milionów euro. Reprezentant Chorwacji co pół roku łączony jest z transferem do zagranicznego klubu. 26-latek od sześciu sezonów jest numerem jeden w bramce mistrza Chorwacji, a statystyki ma imponujące – 189 występów, 145 puszczonych goli i aż 95 czystych kont! Kądzior wyróżnia jednak innych zawodników. – Odkąd odszedłem z Zagrzebia, staram się oglądać wszystkie spotkania. W poprzednim sezonie błyszczeli Ivanusec, Orsić i Petković, ale w meczach z bieżących rozgrywek jeszcze nie pokazali pełni umiejętności. Są jednak piłkarzami takiej klasy, że nie można ich nigdy lekceważyć. W tym sezonie najlepszy jest Lovro Majer, który zajął moje miejsce na prawym skrzydle. Jest w dobrej dyspozycji i wpadł w oko kilku zagranicznym klubom. Na pewno wkrótce dołączy do najdroższych zawodników, którzy odeszli z Dinama. Czytałem, że interesuje się nim na przykład Eintracht Frankfurt – twierdzi sześciokrotny reprezentant Polski.
Jakiego meczu zatem należy się spodziewać? – Dinamo wyjdzie nastawione bardzo agresywnie i od początku będzie chciało zepchnąć Legię do defensywy. Raczej to mistrz Chorwacji będzie dyktował warunki w pierwszym spotkaniu i będzie chciał wypracować zaliczkę przed rewanżem. Legia nie może pozwolić sobie na chwilę dekoncentracji, bo Dinamo ma zbyt dobrych piłkarzy, aby tego nie wykorzystać – uważa Antolić.
Kądzior dodaje: – Dinamo to profesjonalny klub na każdym milimetrze, zaczynając od najmłodszych kategorii wiekowych, a kończąc na osobach zarządzających. Nie wierzę, że drużyna z Zagrzebia może zlekceważyć Legię. Kiedy grałem w Chorwacji i trafialiśmy w krajowym pucharze na trzecioligowca, analitycy i tak pracowali na pełnych obrotach. W Zagrzebiu jest taka mentalność, że Dinamo zawsze musi wygrywać, niezależnie z kim gra. Chorwaci w ogóle nie czują respektu do najlepszych drużyn. W poprzednim sezonie Dinamo odpadło z Villarrealem, czyli późniejszym zdobywcą trofeum, a prasa w Chorwacji i tak była bardzo ostra po porażce, choć przecież drużyna nie grała źle. Jestem przekonany, że mecz z Legią spowoduje większe zainteresowanie kibiców niż dwa pierwsze spotkania w eliminacjach Ligi Mistrzów. Chorwaci znają Legię.
Czy zatem mistrz Polski jest w stanie w ogóle napsuć krwi rywalowi? – Legia ma piłkarzy z potencjałem, którzy muszą się wspiąć na wyżyny możliwości i nie popełniać błędów. Trzeba być czujnym całe 90 minut. Dinamo nie jest obecnie w najwyższej formie i w tym należy upatrywać szansy mistrzów Polski – zgodnie twierdzą Antolić i Kądzior.
PAWEŁ GOŁASZEWSKI
TEKST UKAZAŁ SIĘ W NAJNOWSZYM WYDANIU TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”