Przejdź do treści
Coraz ciemniejsze chmury w Lubinie

Polska Ekstraklasa

Coraz ciemniejsze chmury w Lubinie

Długimi fragmentami spotkanie w Lubinie nie było atrakcyjne dla oka, ale z czasem na Dolnym Śląsku padły bramki. Zdobywali je tylko goście z Krakowa, którzy pokonali Zagłębie 2:0. Trzecia ligowa porażka z rzędu po raz kolejny obniża notowania Piotra Stokowca w Lubinie, które w ostatnim czasie i tak nie są zbyt wysokie. 


Już od pierwszych minut spotkania częściej przy piłce znajdowali się goście, którzy od początku rywalizacji chcieli narzucić swoje warunki gry. Z kolei zawodnicy Zagłębia skupili się na dobrej organizacji gry w środku pola i na cierpliwym rozgrywaniu swoich akcji. Pierwszą świetną okazję na gola mieli jednak gospodarze. W 11. minucie spotkania Łukasz Łakomy uderzył z okolicy 15 metrów na bramkę „Pasów”, ale jego próbę udanie wybronił Karol Niemczycki. Jednakże w pierwszym kwadransie gry to Cracovia była częściej przy piłce, wyglądała lepiej optycznie, ale nie stworzyła żadnego konkretnego zagrożenia pod bramką lubinian.

Kolejne minuty pierwszej połowy nie zmieniły nam sytuacji na boisku. Goście mieli przewagę, lepiej się prezentowali od rywali, ale nie potrafili zmusić Kacpra Bieszczada do wymagającej interwencji. Zagłębie natomiast miało konkretniejsze okazje na wyjście na prowadzenie. W 26. minucie rywalizacji mógł to uczynić Damjan Bohar, ale jego strzał został zablokowany. Chwilę później lubinianie trafili do siatki, ale Jarosław Jach znalazł się wcześniej na pozycji spalonej.

Dużo walki w środku pola, sporo rzutów rożnych, dośrodkowań w pole karne, mało sytuacji bramkowych. Tak generalnie można scharakteryzować pierwszą połowę rywalizacji w Lubinie. Pod koniec pierwszej części gry mógł to zmienić Filip Starzyński, ale jego strzał z dystansu trafił w słupek. Do przerwy mieliśmy więc bezbramkowy remis, a żadna z drużyn nie zdominowała swojego rywala, co pozwalało nam liczyć na ciekawą drugą połowę spotkania, gdyż obie drużyny chciały przełamać w niedzielę swoją serię spotkań bez zwycięstwa. 

Goście mogli wejść znakomicie w drugą połowę. Patryk Makuch świetnie uruchomił Benjamina Kallmana, ale Fin uderzył z ostrego kąta minimalnie obok bramki Bieszczada. W drugiej połowie żaden z zespołów wciąż nie potrafi trwale przejąć inicjatywy w tym meczu, co sprawiało, że oglądaliśmy w Lubinie takie piłkarskie szachy. Cracovia jednak w drugiej połowie do prowadzenia gry dołożyła okazje na gole – po godzinie gry swoją szansę miał Makuch, ale dobrą interwencją wykazał się Bieszczad.

 

W końcu goście wykorzystali swoją sytuację. W 67. minucie z prawego skrzydła dośrodkował Otar Kakabadze, a w polu karnym dobrze w tempo wyskoczył Kallman i głową skierował piłkę do siatki. Chwilę później na 0:2 mógł podwyższyć Makuch, ale kolejną dobrą paradą popisał się Bieszczad. Cracovia grała spokojniej, pewniej i cierpliwiej szukała szansy na podwyższenie prowadzenia. Mocnym i płaskim strzałem w prawy dolny róg popisał się Makuch i w 86. minucie meczu tak naprawdę przesądził o losach tego starcia.

Zagłębie w drugiej połowie nie miało zbytnio sposobu na zdobycie bramki i w ten oto sposób przegrywają trzecie ligowe starcie z rzędu i to trzecie, w którym nie strzelają gola. Te wyniki tylko obniżają notowania Piotra Stokowca, którego posada na Dolnym Śląsku i tak nie jest zbyt stabilna.

 

Cracovia z kolei w drugiej połowie wykorzystała swoje okazje i na koniec miesiąca zalicza cenne przełamanie, które może pozytywnie na nich wpłynąć w pozostałych starciach w rundzie jesiennej.

 

kczu/PiłkaNożna.pl


Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024