Blisko niespodzianki na Villa Park
Aston Villa pokonała Burnley, choć do przedostatniej minuty podstawowego czasu gry obowiązywał remis. I to pomimo faktu, że beniaminek długo grał w osłabieniu.
Emery może być zaniepokojony ostatnimi występami swoich podopiecznych. (fot. Reuters)
Końcówka roku – bardzo udanego, przełomowego – była dla The Villans trudna. Tuż przed świętami niespodziewanie zremisowali z Sheffield United, wyrównując w siódmej minucie doliczonego czasu. W święta ulegli Manchesterowi United, trwoniąc prowadzenie 2:0. Dziś ledwo wygrali z znajdującym się w strefie spadkowej Burnley.
Zdecydował o tym rzut karny, wykorzystany przez Douglasa Luiza w 89. minucie. Do tego momentu było 2:2. Dla gospodarzy trafili Leon Bailey oraz Moussa Diaby. Dla gości – Zeki Amdouni i Lyle Foster.
The Clarets zdobyli drugą z bramkę pomimo gry w dziesiątkę. W 56. minucie drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę obejrzał Sander Berge. Nie powstrzymało to drużyny przed atakowaniem i walczeniem o pozytywny rezultat.
Ostatecznie nie udało się go osiągnąć. Aston Villa dopięła swego i utrzymała pozycję wicelidera tabeli. Zadyszki się jednak nie pozbyła.
sar, PiłkaNożna.pl