Eliminacje do EURO 2020 zakończone, fazy grupowe europejskich pucharów rozstrzygnięte. Pomijając Klubowe Mistrzostwa Świata, aż do lutego naszymi emocjami zawładną wyłącznie rozgrywki krajowe. Wśród nich rzecz jasna Premier League, która w ten weekend wraca ze zdwojoną mocą.
Czy dyspozycja Harry’ego Kane’a wystarczy Tottenhamowi do pokonania Wolverhampton? (fot. Reuters)
A przynajmniej tak sugerują zestawienia siedemnastej serii gier. Spośród nich na pierwszy plan wysuwają się starcia Arsenalu z Manchesterem City oraz Wolverhampton z Tottenhamem. Zważywszy na dyspozycję niniejszych drużyn, main event wcale nie jest taki oczywisty…
Biorąc pod uwagę historię, status oraz kwestie finansowe, za wydarzenie kolejki należałoby uznać pierwsze z wyżej wymienionych spotkań. Zarówno Kanonierzy, jak i Obywatele mają bardziej lub mniej prężnie zapełniane gabloty z trofeami, miliony fanów na całym świecie, a także kadry złożone z zawodników wartych ogromne ilości pieniędzy. Jedynym, czego zdaje się im obecnie brakować, jest równa forma sportowa.
W przypadku podopiecznych Freddiego Ljungberga kryzys jest widoczny gołym, nawet średnio wprawionym ludzkim okiem. Co z tego, że w zeszły poniedziałek Aubameyang i spółka przełamali trwającą sześćdziesiąt cztery dni niemoc ligową, skoro w czwartek tylko zremisowali ze Standardem Liege? Co z tego, że wygrali swoją grupę w Lidze Europy, skoro styl awansu pozostawia wiele do życzenia? Dopóki zespół z Emirates Stadium nie zyska powtarzalności, dopóty powrót na salony – czy te europejskie, czy nawet te krajowe – będzie niemożliwy.
Co zaś tyczy się ekipy prowadzonej przez Pepa Guardiolę, ta wprawdzie wciąż znajduje się w elicie najlepszych drużyn Starego Kontynentu, lecz miniony miesiąc był dla niej bardzo trudny. Jego zwieńczeniem, zaraz obok przypieczętowania pewnego awansu do fazy pucharowej Ligi Mistrzów, była porażka w derbowym starciu z United. Porażka, która według wielu położyła ostateczny kres marzeniom Aguero i spółki o trzecim kolejnym tytule mistrzowskim. Strata do lidera z Liverpoolu urosła bowiem do czternastu punktów.
– To normalne, że po okresie pełnym sukcesów nadszedł spadek formy. Jedynym wyjściem z niekorzystnej sytuacji jest zjednoczyć się i spróbować nawiązać do tego, co osiągnęliśmy w przeszłości – mówił na jednej z konferencji prasowych Ilkay Gundogan. Kolejną szansą na przemienienie słów w czyny jest niedzielna wizyta w Londynie. Mimo dalekiej od ideału dyspozycji, każdy inny rezultat niż triumf gości będzie sensacją.
***
Jeśli jednak owe historia, status i kwestie finansowe zejdą na drugi plan, a za priorytet przyjmiemy ostatnie wyniki oraz pozycję w tabeli obu zespołów, za absolutny hit nadchodzącej serii gier należy uznać potyczkę Wilków z Kogutami.
Gospodarze przegrali zaledwie jedno z ostatnich osiemnastu spotkań we wszystkich rozgrywkach, w lidze są niepokonani od dziesięciu kolejek, a w środku tygodnia zwieńczyli fazę grupową Ligi Europy przekonującym zwycięstwem z Besiktasem i awansem do 1/16 finału. Co więcej, utracony latem blask wreszcie odzyskał Diogo Jota, który w dwóch poprzednich występach strzelił pięć goli, a jego hat-trick w drugich co do ważności międzynarodowych zawodach na Starym Kontynencie przejdzie do historii. Jeśli do ostatnich dokonań Portugalczyka dodamy niezmiennie wysoką dyspozycję Raula Jimeneza – Meksykanin brał udział w 22 akcjach bramkowych Wolverhampton w bieżącym sezonie – możemy przyjąć, iż Nuno Espirito Santo dysponuje obecnie jednym z najsilniejszych ataków w stawce.
Co na to Tottenham? Raczej nie jak na lato. O ile bowiem drużyna ze stolicy odrodziła się pod wodzą Jose Mourinho, o tyle jej głównym atutem również jest ofensywa. Obrona zaś woła o pomstę do nieba. Wystarczy wspomnieć, że od momentu zatrudnienia byłego opiekuna Chelsea, Paulo Gazzaniga aż jedenastokrotnie wyjmował futbolówkę z siatki… Ewentualne powodzenie w potyczce z Wilkami w dużej mierze zależy więc od płodności Sona, Kane’a i Alliego. A może owe starcie przyniesie dwóch rannych?
***
Tego samego nie należy się spodziewać po meczu Liverpoolu z Watfordem. Obie ekipy znajdują się na zupełnie różnych biegunach, jeśli chodzi o jakość sportową, czego najdobitniejszym dowodem są ich pozycje w tabeli – The Reds otwierają, a Szerszenie zamykają stawkę. Podstawowe pytanie przed sobotnią potyczką brzmi więc nie czy, a jak dużą różnicą Mane i spółka pokonają outsidera?
Równie pewni swego nie mogą być gracze Franka Lamparda. Wprawdzie na Stamford Bridge zawita „tylko” kompletnie pogubione Bournemouth – Wisienki od drugiego dnia listopada nie zaznały smaku zwycięstwa – lecz borykający się z wcale nie mniejszymi problemami Everton zdołał w zeszły weekend Chelsea pokonać. W wyniku tego, całkowicie bezpieczna do niedawna przewaga The Blues nad piątym zespołem w tabeli stopniała momentalnie do pięciu oczek. Każda kolejna strata punktów może wprowadzić popłoch.
Niezmiennie dobrze radzi sobie natomiast Leicester. Podopieczni Brendana Rodgersa wciąż są wiceliderem stawki, a biorąc pod uwagę sześć oczek przewagi nad trzecim Manchesterem City, a także klasę następnego rywala, niniejsza sytuacja nie powinna się zbyt prędko zmienić. Owym przeciwnikiem jest zawodzące Norwich, które na przestrzeni szesnastu kolejek uzbierało marne jedenaście punktów. Kanarkom nie sprzyjają ani zaskakująco dobre rezultaty ze zdecydowanie silniejszymi od siebie – wygrana z The Citizens, remis z Arsenalem – ani tym bardziej porażki z równymi sobie – Watfordem czy Southampton. Trudno spodziewać się, by w walce o utrzymanie Pukkiemu i spółce pomogło starcie z rozpędzonymi Lisami.
Całkowicie pewny bytu w elicie nie jest również Everton. Owszem, wygrana z Chelsea nieco podreperowała morale zespołu, lecz przedłużające się poszukiwania nowego pełnoetatowego szkoleniowca z pewnością nie działają na ich korzyść. Przy okazji wizyty na Old Trafford przy linii bocznej znów rządzić będzie Duncan Ferguson. Pytanie, czy równie kolorowo będzie na murawie? Zważywszy na formę gospodarzy – wątpliwe. Wśród nich na szczególną uwagę zasługuje Marcus Rashford, który zdaje się wreszcie w pełni wykorzystywać swój potencjał. Ostateczny rezultat może zależeć od tego, czy jego reprezentacyjny kolega, Jordan Pickford, zdoła go powstrzymać.
Co oprócz tego czeka nas w ten weekend na angielskich boiskach? Pogrążone w marazmie Burnley podejmie zachwycające wynikami – bo przecież nie stylem – Newcastle, Sheffield United postara się wykorzystać niemoc Aston Villi, zaś Southampton ma nadzieję na przyczynienie się do zmierzchu ery Manuela Pellegriniego w West Hamie. Siedemnastą serię gier zamknie poniedziałkowe spotkanie Crystal Palace z Brighton, a więc drużyn mierzących w spokojny byt w elicie i konsekwentnie owy cel realizujących.
Weekend z ligą angielską zapowiada się podwójnie interesująco. Oby emocje, podobnie jak hity, chodziły parami.
***
Liverpool – Watford
Typ PN: 1
Burnley – Newcastle
Typ PN: 2
Chelsea – Bournemouth
Typ PN: 1
Leicester – Norwich
Typ PN: 1
Sheffield United – Aston Villa
Typ PN: 1
Southampton – West Ham
Typ PN: 1
Manchester United – Everton
Typ PN: x
Wolverhampton – Tottenham
Typ PN: x
Arsenal – Manchester City
Typ PN: 2
Crystal Palace – Brighton
Typ PN: x
MACIEJ SAROSIEK