Jako piłkarz Zinedine Zidane na zawsze pozostanie w historii dyscypliny, po wsze czasy będzie postrzegany jako jeden z najlepszych zawodników w jej dziejach. A jako trener?
Jose Villalonga, Luis Carniglia, Miguel Munoz, Bela Guttman, Nereo Rocco, Helenio Herrera, Ernst Happel, Stefan Kovacs, Dettmar Cramer, Brian Clough, Arrigo Sachci, Ottmar Hitzfeld, Jupp Heynckes, Alex Ferguson, Vicente del Bosque, Jose Mourinho, Pep Guardiola, Zinedine Zidane – tych trenerów łączy to, że po dwa razy wygrywali Puchar/Ligę Mistrzów. Jest ich osiemnastu, więc stanowią elitę zawodu, ale jednak dosyć szeroką. Co innego szkoleniowcy, którzy triumfowali trzykrotnie. Jest ich jak na razie tylko dwóch. To Bob Paisley i Carlo Ancelotti. Zidane, znajdujący się przecież u progu swojej kariery, może dziś dołączyć do tego grona, wyprzedzając Pepa Guardiolę i Jose Mourinho.
Mówiło się kilka lat temu, że tak jak żyjemy w erze Leo Messiego i Cristiano Ronaldo, tak samo przebywamy w czasach Pepa i Mou, dwóch trenerskich geniuszów, tytanów myśli, filozofów futbolu, super menedżerów. Ale oto pojawił się, nagle i znikąd, nie kreujący się na żadnego mędrca i maga Zizou i jest bliski by zakasować tamtych dwóch. Można by to porównać z czymś takim: Messi i CR mają po pięć Złotych Piłek, walczą o szóstą, a nagle wyskakuje z cienia innych zawodnik i zgarnia sześć nagród „France Football” z rzędu. Taki, przykład pierwszy z brzegu, Mohammed Salah – bo dziś to Egipcjanin jako jedyny nawiązuje walkę z geniuszami.
Jeśli Real dziś wygra, Zidane stanie się pierwszym trenerem, który trzy razy po kolei zdobędzie Puchar Mistrzów – i być może ostatnim… Jeśli Los Blancos zwyciężą, Francuza trzeba będzie jutro rano umieścić, trzy lata po rozpoczęciu poważnej kariery szkoleniowej, w gronie kandydatów do miana trenera wszech czasów. Oto stawka dzisiejszych zmagań, w dłużej perspektywie nie mniejsza niż walka o uszatkę!
Leszek Orłowski
„Piłka Nożna”