To już jest dobry sezon dla polskich klubów, bowiem Raków Częstochowa zagra w fazie grupowej Ligi Europy. Może być jednak jeszcze lepiej. Wszystko jednak zależy od Legii Warszawa.
Wicemistrzowie Polski w bieżącym sezonie pucharowym stanowią gwarancję emocji. Legia dużo strzela, ale i dużo traci. Zapewne za dużo. Kosta Runjaić musi popracować nad zbalansowaniem drużyny, ponieważ to co w rozgrywkach krajowych nie kończy się utratą bramki, to już w Europie jest dobitnie karcone.
– Potrzebna jest nam koncentracja przy stałych fragmentach gry rywali. Czasami tracimy po prostu zbyt łatwe bramki. Są momenty, w których zbyt łatwo pozbywamy się piłki i napędzamy w ten sposób przeciwnika. Mamy jednak jakościową drużynę – nie tylko pierwszy skład, ale także ławkę rezerwowych. Dużo rozmawialiśmy w szatni. Sam wiem również, co muszę poprawić. Gramy przed własną publicznością i chcemy na własnym obiekcie awansować do Ligi Konferencji – mówił Paweł Wszołek na łąmach oficjalnej strony Legii.
Wszołek należy do liderów ofensywy Legii, ale nie jest jedynym piłkarzem, który jest odpowiedzialny za strzelanie i asystowanie. Jeżeli chodzi o dobiegające końca eliminacje to praktycznie każdy z atakujących drużyny Runjaicia coś dołożył od siebie. Dawno nie było takiej konkurencji w ofensywie Wojskowych.
Midtjylland to drużyna, która w pierwszym meczu udowodniła, że jest twarda i ma luz w ofensywie. Odkrycie ostatnich tygodni Franculino zapewne odejdzie z Danii za małą fortunę. Jeżeli chodzi o minus rywala Legii to z pewnością jest nim gra w tyłach. Wojskowi na własnym terenie, wspierania przez pełen stadion powinni to wykorzystać, i to nie raz.
Początek czwartkowego meczu o 21:00.
PilkaNozna.pl